Dziennikarz nie świnia, swoje prawa ma – felieton KRZYSZTOFA PRENDECKIEGO

Jednych dziennikarzy wpuszcza się do studia radiowego czy telewizyjnego. Inni całują klamkę. Czy stygmatyzacja i cenzura redaktorów ma sens?

 

Red. Tomasz Terlikowski skrytykował swego czasu PiS, w sprawie ustawy antyaborcyjnej. Dostał bana i TVP Info ogląda tylko na szklanym ekranie, a nie za stołem, przy światłach, od środka.

 

Co ciekawe Terlikowski bez problemu głosi swoje prawdy w  TV Republika, pisuje do „Gazety Polskiej” czy „Tygodnika Solidarność”. Ale zgłasza akces, że chętnie w temacie Kościoła porozmawia z tygodnikami „Sieci”, „Do Rzeczy” oraz telewizją wPolsce.pl. Ale ideowcy z prawej strony mają swoją wizję oblicza prawdy. Redaktor komentujący dla TVN, i współpracujący niegdyś z „Newsweekiem” i radiem TOK FM, to obłudnik i Judasz.

 

Takich przypadków jest więcej. Na przykład red. Rafał A. Ziemkiewicz nie tylko wkurza salon. Anty-salon również. Czyli wszystkich. RAZ zauważył, że „media PiS-owskie są toporne, prymitywne i nieskuteczne”. A za krytykę „piątki Kaczyńskiego” jakoś tak zniknął z TVP Info. Bycie prawicowym symetrystą, to nie lada zadanie.

 

Jak się jest dziennikarzem, należy się trzymać jedynie słusznej linii czy tam drogi. Jak się człowiek wyłamuje, to się niechybnie środowisku naraża.

 

Taka „Towarzyszka panienka”. Jakież było oburzenie, że autorka wywiadów zaprasza do swoich programów skrajną prawicę. A ciekawe, co by było, jakby zapraszała skrajną lewicę? Trockistów, maoistów czy anarchokomunistów. Monika Jaruzelska nie powinna w swych przesłuchaniach, wychodzić z kanonu: Urban, Gadzinowski, Zandberg, Ikonowicz.

 

Jednak wykazała się prawicowym odchyleniem. Hańba. Samo wpadnięcie na pomysł, że można rozmawiać z Ziemkiewiczem, Michalkiewiczem, Korwinem czy Braunem. Brrr. Miejmy nadzieję, że choć witała się z nimi przez chusteczkę i szklanki po herbacie które dotykali, porządnie wyparzyła.

 

Dążąc do ideału i doskonałości, każda partia powinna mieć swoją telewizję. A w niej tylko swoich dziennikarzy, którzy do rozmów zapraszaliby tylko swoich partyjnych i redakcyjnych kolegów. Świat byłby piękny, nieskomplikowany, poukładany. Nie było by połajanek słownych, wychodzenia ze studia, tekstów typu „Ja panu nie przerywałem”. Takie światy równoległe, w której panuje idylla, nie zmącana intelektualnym wysiłkiem próby zrozumienia przeciwnika.

 

Red. Krzysztof Skowroński, na pytanie „czy trzeba się ześwinić?” odpowiedział w „ABC dziennikarstwa”:

 

„Praca dziennikarza to próba odcedzenia jednego od drugiego, to laboratorium, w którym czasami można pozamieniać probówki z podobnymi. Pamiętajmy, że nasze laboratoriom nie jest sterylnym miejscem, ma cechy chlewu, a w chlewie są świnie. Rozmaite rodzaje świń. Świat świń jest tak samo jak wszystkie inne światy skomplikowany”.

 

Specjaliści od trzody chlewnej, już dawno temu stwierdzili, że nienawiść w stadzie jest spowodowana łączeniem w czasie tuczu dwóch grup warchlaków, ustalającymi poprzez walki, hierarchię w stadzie. Wobec powyższego, w naszym chlewiku tylko słuszni i swoi. Błotko do radosnego paplania tylko dla nas. O korycie nie wspominając.

 

Tylko uwaga na agresję, która może się w przyszłości zrodzić nawet wśród swoich. Jest to spowodowana zbyt dużym zagęszczeniem i nudą. Obgryzają sobie wtedy uszy i ogony. Także studia telewizyjne tylko duże i porozsadzać po kątach. Tematy tylko niebezpieczne, podnoszące adrenalinę. Np. co doktor Terlikowski sądzi o ewangelikach, herezji, lustracji, antykoncepcji i homoseksualistach.

 

Na samą myśl ogonki się kręcą. Chrum, chrum.