HUBERT BEKRYCHT: Dziennikarz w kryzysie, czyli życzenia na 2022 rok

To nie dziennikarstwo zeszło na psy, to dziennikarze, bo większość z nich przeżywa kryzys, tak jak otaczający nas świat. Nowy, 2022 rok będzie trzecim rokiem pandemii i którymś z kolei rokiem sztywnego opisu świata przez pogrążonych w kryzysie dziennikarzy, w którym znaleźli z powodu zbytniej wrażliwości lub jej braku.

 

Ponad dziesięć lat temu rewolucja technologiczna ograniczyła wyobraźnię wydawców i właścicieli wielu mediów. Nie sądzili oni wówczas, że rozwój nowych mediów, głównie społecznościowych, zagrozi tradycyjnym gazetom, rozgłośniom radiowym i stacjom telewizyjnym. Sieć i jej prawie nieograniczone możliwości wywołały pełzający kryzys w środowisku dziennikarskim.

 

W Polsce kilka lat temu na emerytalny odpoczynek zaczęli udawać się przedstawiciele następnej, chyba trzeciej już, powojennej generacji dziennikarzy. Wiele z tych osób, choć zawodowo czynni są dużo starsi od nich ludzie mediów, poszło na emeryturę, bo praca była dla nich zbyt skomplikowana informatycznie i narzucała zbyt szybkie tempo życia.

 

Obserwujemy też inne zjawisko. Frustracja 50-latków – obawiających się po prostu, że ktoś sprawniejszy technologicznie wypchnie ich z redakcji – spowodowała też tzw. zmowę pokoleniową. Tak, tak, proszę spokojnie popatrzeć na nasze, dziennikarskie miejsca pracy. Sam już trzy dekady pracuję i wcale nie uważam, że wszyscy, którzy teraz zaczynają w zawodzie to media workerzy. Jest wiele utalentowanych osób czekających w redakcjach na swoją szansę. Często kilka, a nawet kilkanaście lat. Rewolucja mediów m.in. społecznościowych spowodowała, że zaczęli tę szansę po prostu wykorzystywać.

 

Młodsi, z reguły, lepiej znają się na nowinkach technologicznych, chociaż brak doświadczenia nieco ich dziennikarsko ogranicza. Nie ma tutaj zwycięzców i zwyciężonych, bo przecież liczą się Odbiorcy. A co wybierają „nowi” telewidzowie, radiosłuchacze, czytelnicy i internauci?

 

Odbiorcy nie zmieniają się tak szybko. Czekają. Na przykład na swoją prasę. Także jeszcze papierową. Czekają również na mniej inwazyjne media elektroniczne, które poza kluczowymi pierwszymi zadaniami i tzw. paskami oferują coś więcej. Jeśli nikt w redakcjach i koncernach medialnych tego nie zauważy i dążyć będzie do technologicznej dominacji mediów, kryzys ludzi wykonujących zawód dziennikarza pogłębi się.

 

Narzekamy często na dziennikarstwo, które jest coraz bardziej bezduszne, odczłowieczone, odmóżdżone, ale to nie dziennikarstwo zeszło na psy, to dziennikarze, bo większość z nich przeżywa kryzys, tak jak otaczający nas świat. Nowy, 2022 rok będzie trzecim rokiem pandemii i którymś z kolei rokiem sztywnego opisu świata przez pogrążonych w kryzysie dziennikarzy, w którym znaleźli z powodu zbytniej wrażliwości lub jej braku, bo wrażliwość jest pochodną niezgody na świat. Wielu dziennikarzy trwa w kryzysie, bo paradoksalnie to ów stan przynosi znaczne zyski koncernom produkującym informacje.

 

Napisałem tak, bo to produkcja informacji (sic!) jest teraz problemem. Nawet, jeżeli produkowane są newsy są prawdziwe, nie opisują rzeczywistości, tylko ją kreują. Nie, jako trend, zachęta do dyskusji, co jest dopuszczalne. Po prostu działa już masowa wytwórczość informacji nieprawdziwych lub wyrosłych na plotkach, czy onirycznej wizji świata. Na to nie może być zgody środowiska dziennikarskiego.

 

Jeszcze poważniejszy problem to fake newsy – kłamstwa produkowane po to, aby właśnie, jako fałszywy przekaz dotarły do Odbiorców. To już kryminał. Ale w niektórych redakcjach zdominowanych przez polityczne cele tak postępują właściciele, wydawcy i tak zwani dziennikarze. Dla nich nie ma miejsca wśród ludzi opisujących rzeczywistość i w gronie publicystów. Innego zdania są niestety medialni magnaci i niektórzy politycy.

 

Fake newsy nie są jednak, jeszcze, największym przekleństwem dla Odbiorców polskich mediów. To trend właściwy, także jeszcze, tylko dla portali społecznościowych, gdzie fake newsy najczęściej piszą głupi dziennikarze dla głupich polityków.

 

Niestety skoordynowane kłamstwa włamują się do prasy, radia, telewizji i portali internetowych, bo coraz mniej zabezpieczeń stosujemy, bo nie mamy czasu na sprawdzenie czegoś dokładniej, bardziej wnikliwie. Włamywacze, czyli nieuczciwi tzw. dziennikarze, stosują coraz bardziej wyrafinowane metody. Elektroniczne, ale i stare sposoby manipulacji, a nawet po prostu szpiegowskie sztuczki, bo świat, nawet po pandemii, bezpieczniejszy już nie będzie i widmo wojny coraz bardziej się krystalizuje.

 

Mieszkamy w bardzo niebezpiecznej, wbrew pozorom, części świata. Kiedyś dziennikarze ze Starego Kontynentu relacjonowali głównie konflikty w Azji czy Afryce. Teraz do nas przyjeżdżają reporterzy z całego świata, aby – głównie z powodu kremlowskich prowokacji – obserwować napięcia na wschodzie Europy.

 

W sprawach związanych z obronnością, jeszcze dekadę temu obowiązywały dziennikarzy szczególne regulacje. Dziś wystarczą cukierki, czy celowo porozrzucane w lesie dziecięce ciuszki, aby Odbiorcy nabierali się na podłe fake newsy, które nie są już tylko kłamstwami, czy manipulacjami. To po prostu przestępstwa popełniane, aby zwiększyć tzw. klikalność, bo silnikami większości mediów są portale internetowe.

 

Kto z dziennikarską legitymacją zrobi coś takiego? Kto jest w stanie sprokurować takie rzeczy? To najczęściej ludzie, którzy nie znaleźli miejsca w jakiejś redakcji, a teraz za wszelką cenę „udowadniają”, że się ktoś pomylił. Są dziennikarzami tylko z nazwy i raczej wbrew czemuś niż z jakiegoś powodu… Czyli, to już nawet nie dziennikarstwo w kryzysie czy dziennikarze w kryzysie, a ludzie udający dziennikarzy podczas kryzysu.

 

Widać to na przykład podczas uważnej obserwacji relacji z granicy polsko-białoruskiej. Zawodowcy od razu wiedzą, co jest tylko przesadą, co konfabulacją, a co po prostu sprzeniewierzeniem się polskiej racji stanu, czyli po prostu zdradą. Tutaj należy bezwzględnie egzekwować przepisy bez względu czy to dziennikarz jest w kryzysie, czy też kryzys międzynarodowy wpływa na zachowanie dziennikarzy, czy też jest to fałszywy reporter mogący pogłębić kryzys.

 

Być może, kiedy kara dla udających „wolnych” dziennikarzy będzie nieuchronna i w końcu zostaną sklasyfikowani przez służby, jako wolni, ale od rozumu… Przecież istotą ich przekazu jest, nieważne czy zamierzona, pomoc naszym wrogom.

 

W Nowym Roku wszystkim prawdziwym dziennikarzom, i tym w kryzysie i tym, którzy ciągle mają nadzieję, niezależnie od poglądów i redakcji życzę omijania raf, jakie spotykamy codziennie, sukcesów, wynagrodzeń adekwatnych do jakości pracy oraz po prostu zdrowia a także szczęścia, nie tylko dziennikarskiego.