Uczestnicy IV Polsko-Ukraińskiego Forum Dziennikarzy zaapelowali do władz Ukrainy o nieprzyjmowanie przepisów, które mogą zagrozić wolności słowa. Wcześniej zaś dyskutowali o tym jak walczyć z rosyjską manipulacją i dezinformacją oraz jak groźna może być kryminalizacja zniesławienia.
„Manipulacja i dezinformacja” to był pierwszy temat drugiego dnia IV Polsko-Ukraińskie Forum Dziennikarzy, które odbywało się w Kazimierzu Dolnym. Zorganizowali je Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Narodowy Związek Dziennikarzy Ukrainy, przy udziale Instytutu Europy Środkowej.
O hybrydowych wyzwaniach dla Polski i Ukrainy opowiadał dr Jewhen Mahda z Narodowego Uniwersytetu Technicznego Ukrainy Politechniki Kijowskiej.
– Nasz region jest centrum aktywności hybrydowej Rosji. Państwo to kieruje się dyskursem imperialistycznym – mówił Jewhen Mahda.
Dodał, że Moskwa będzie chciała wykorzystać energię brexitu, aby siać zamieszanie w Unii Europejskiej. Tymczasem, jego zdaniem, działania Kremla są lekceważone przez UE.
Dr Jewhen Mahda wymienił cały arsenał środków, które Rosja wykorzystuje do realizacji swoich imperialistycznych celów. Są to m.in. fake newsy, spekulacje na tematy historyczne, presja energetyczna.
– Rosja sieje ksenofobię i prowokuje konflikty między grupami etnicznymi. Narzędziem Kremla jest też rosyjska Cerkiew Prawosławna – wyliczał.
A jakie są cele tych działań?
– Osłabienie, a w wersji idealnej, zniszczenie Unii Europejskiej jako konkurenta – mówił Jewhen Mahda. – Dopóki istnieje Unia, dopóty Rosja nie może odnowić swojej potęgi imperialnej.
Jako sposób na obronę przed Rosją dr Mahda wskazał na media, które powinny uczyć krytycznego myślenia, oraz społeczeństwo obywatelskie.
– Trzeba też przeciwdziałać ksenofobii i różnym radyklanym działaniom oraz przepracować wydarzenia historyczne. To są poważne zadanie – mówił. – Putin dołoży wszelkich skarań by zdyskredytować Polskę na arenie międzynarodowej. Szczególnie w kontekście waszych stosunków z USA i Izraelem – przestrzegał.
W kolejnym wystąpieniu Paweł Bobołowicz, korespondent Radia Wnet na Ukrainie, krótko przedstawił najnowszą historię stosunków polsko-rosyjskich, poczynając od procesu dekomunizacji, który rozpoczął się w Rosji w 1992 r, poprzez działalność Stowarzyszenie Memoriał, wspomniał o przekazaniu Polsce, na wyraźnie polecenie prezydenta Borysa Jelcyna, dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej. Ta polityka otwartości skończyła się jednak po 1997 r.
– Rosja zaczęła powracać do gloryfikacji sowietów – mówił Bobołowicz. – Powstał bardzo szkodliwy termin „wielka wojna ojczyźniana”, który fałszuję historię, ponieważ zrzuca ze Związku Sowieckiego współodpowiedzialność za wywołanie II wojny światowej. Otwarte w czasach Jelcyna archiwa zamknięto. Zaczęła się dokonywać rewizja historii.
Bobołowicz zauważył, że dziś żyjemy w świecie dezinformacji i manipulacji i aby się nim przeciwstawić Polska, Ukraina i kraje bałtyckie powinny działać wspólnie. Jego zdaniem, trzeba też mówić prawdę o historii przede wszystkim w rosyjskojęzycznych kanałach. – Wierzę, że tę wojnę wygramy – zakończył.
Wojciech Mucha z „Gazety Polskiej” próbował wytłumaczyć obecną sytuację, w jakie znajduje się Moskwa. – Rosja utraciła zdolność kreowania polityki światowej, ale nie ma zamiaru rezygnować z prób wpływania na nią – tłumaczył.
Jako przykład tego podał odbywające się właśnie w Jerozolimie Światowe Forum Holokaustu. – Rosja chce tam udowodnić światu, że wciąż jest wielka, że wraca do światowej gry – zauważył Mucha.
Jego zdaniem media i społeczeństwo obywatelskie, o czym mówił wcześniej dr Jewhen Mahda, nie poradzą sobie z rosyjską propagandą i dezinformacją. – Potrzebne są działania na poziomie dyplomatyczny, służb wywiadowczych. Media mogą pełnić funkcję wspomagającą. To państwo musi uświadomić sobie, że jest atakowane – stwierdził Mucha.
Większą rolę dziennikarzy widzi zaś Jadwiga Chmielowska, sekretarz generalna SDP. – Ta wojna toczy się głównie w głowach ludzi, jest to wojna o umysły i dziennikarze są w niej na pierwszej linii frontu – mówiła. – Muszą oni nie tylko informować, ale też edukować społeczeństwo. Każdy obywatel powinien znać historię swojego kraju.
Dodała, że w relacjach z sąsiadami powinniśmy się opierać na prawdzie, bo w ten sposób wytrącamy oręż z rąk naszych wrogów.
Podczas kolejnej sesji, w której uczestniczyli Serhij Tomilenko, prezes Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy NSJU, Oleksandr Hołub, szef Oddziału Regionalnego NSJU w Charkowie oraz dr Jolanta Hajdasz, wiceprezes SDP, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, poruszono bardzo ważny temat sankcji dla dziennikarzy, które grożą za zniesławienie.
Serhij Tomilenko, opowiadał, że na Ukrainie toczą się właśnie dyskusje nad propozycją ministerstwa kultury, które chce przeforsować ustawę o zwalczaniu dezinformacji. Idea jest słuszna, ale zdaniem dziennikarzy proponowane rozwiązania mogą znacząco ograniczyć ich niezależność.
– Rozumiemy potrzebę walki z dezinformacją, ale powinno to nastąpić przez uczciwe połączenie sił dziennikarzy i państwa, a nie przed odgórne rozporządzenie, które może doprowadzić do eliminacji niewygodnych dziennikarzy. Nowe władze ukraińskie mają duże parcie na regulowanie mediów, chcą je kontrolować za pomocą jednej instytucji – podkreślił Serhij Tomilenko.
Oleksandr Hołub przypomniał, że latach 90. wystąpił zmasowany atak na wolność prasy na Ukrainie, wtedy to praktycznie zniknęły takie gatunki jak felieton, czy dziennikarstwo śledcze.
O tym jak groźna jest kryminalizacja zniesławienie mówiła dr Jolanta Hajdasz. Przypomniała, że w Polsce obowiązuje art. 212, na podstawie którego można skazać każdego dziennikarza w procesie karnym, za to co opublikuje, na grzywnę, a nawet na rok więzienia.
– SDP wielokrotnie występowało przeciwko takim przepisom, ale bez względu na to jaka opcja polityczna jest przy władzy, nie udaje się tego zmienić – mówiła Jolanta Hajdasz.
CMWP SDP bardzo często wspiera dziennikarzy, którym wytoczono proces z art. 212.
– Analizy tych spraw pokazują, że wynik rozprawy jest kompletnie nieprzewidywalny, sędziowie nie rozumieją specyfiki zawodu dziennikarskiego – tłumaczyła dyrektor Hajdasz.
Najczęściej dziennikarze skazywani są na grzywny i zwrot kosztów procesów. Najbardziej niebezpieczne dla wolności słowa jest jednak to, że przepis ten ma tzw. efekt mrożący.
– Działa na innych dziennikarzy, którzy nie chcą ryzykować i nie zajmują się pewnymi tematami, aby nie mieć problemów – zauważyła szefowa CMWP SDP.
Zwróciła się do ukraińskich dziennikarzy, aby nie zgadzali się na wprowadzenie tego typu przepisów w ich kraju.
– Będziemy wspólnie chronić, aby na Ukrainie nie doszło do uchwalenia takiego prawa – zadeklarował Krzysztof Skowroński, prezes SDP.
Na koniec uczestnicy IV Polsko-Ukraińskie Forum Dziennikarzy, zwrócili się z apelem do władz Ukrainy, aby nie przyjmowały przepisów, które mogłyby zagrozić wolności słowa i niezależności dziennikarzy.
jka
Apel Uczestników IV Polsko-Ukraińskiego Forum Dziennikarzy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy
My, polscy i ukraińscy dziennikarze apelujemy do władz Ukrainy o nie wprowadzanie do ukraińskiego systemu prawnego przepisów przewidujących kary grzywny, a nawet więzienia dla dziennikarzy. Wprowadzenie tych przepisów zapowiedziane jest w projekcie ustawy o zwalczaniu dezinformacji, który przedstawił 20 stycznia b.r. minister kultury, młodzieży i sportu Ukrainy Wołodymyr Borodiański. W naszej ocenie w inicjatywie, jaką jest obrona przed dezinformacją, atakami hybrydowymi i fake newsami nie powinny się znaleźć instrumenty zagrażające wolności słowa. W obecnej sytuacji wojny hybrydowej, szczególnie po aneksji Krymu przez Rosję i wojny na wschodzie Ukrainy, warto zdawać sobie sprawę z tego, iż dziennikarze i środki masowego komunikowania są sojusznikami każdego, kto chce chronić krajową przestrzeń informacyjną Ukrainy przed kłamstwami i manipulacją. Straszenie dziennikarzy sankcjami karnymi jest sprzeczne z zasadą wolności słowa demokratycznego państwa. W Polsce takie przepisy obowiązują i zostały wprowadzone przez władze komunistyczne w celu represjonowania dziennikarzy. Mimo iż od okresu transformacji ustrojowej minęło ponad 30 lat, nie udało ich się usunąć z polskiego prawa. Szkodzi to realizacji zasady wolności słowa i swobody wypowiedzi. Uchwalenie podobnych przepisów na Ukrainie obecnie byłoby jedynie powtórzeniem tych samych błędów.
Uczestnicy IV Polsko-Ukraińskiego Forum Dziennikarzy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy
Kazimierz Dolny, 23 stycznia 2020 r.
Ми, польські та українські журналісти, звертаємось до української влади не впроваджувати до українського законодавства норми, що передбачають штрафи і навіть ув’язнення для журналістів. Впровадження цих норм міститься в законопроекті про боротьбу з дезінформацією, який представив 20 січня міністр культури, молоді та спорту України Володимир Бородянський. За нашою оцінкою, ініціатива, спрямована на захист від дезінформації, гібридних атак і фейк-новин, не повинна містити інструменти, що загрожують свободі слова. У сучасній ситуації гібридної війни, особливо після анексії Криму Росією та війни на сході України, варто усвідомлювати, що журналісти та засоби масової інформації – це союзники кожного, хто хоче захистити національний інформаційний простір України від брехні та маніпуляцій. Залякування журналістів кримінальними санкціями суперечить засадам свободи слова в демократичній державі. У Польщі такі норми діють і були впроваджені комуністичною владою, щоби переслідувати журналістів. І хоча з часу політичних перетворень минуло понад 30 років, вилучити їх з польського законодавства не вдалося. Це шкодить реалізації засад свободи слова і свободи вираження поглядів. Ухвалення нині подібних положень в Україні було би лише повторенням тих же самих помилок.
Учасники 4-го польсько-українського журналістського форуму Асоціації польських журналістів та Національної спілки журналістів України.
Relacja z pierwszego dnia IV Polsko-Ukraińskie Forum Dziennikarzy