Kontrolować, likwidować, przejmować – ELŻBIETA KRÓLIKOWSKA-AVIS o wolności słowa

Platforma Obywatelska rzuciła hasło likwidacji TVP INFO. Rzecznik prasowy PO/KO Jan Grabiec zapewnił, że celem zbierania podpisów pod petycją jest  uniknięcie „sejmowej zamrażarki”, czyli wstrzymywania tej szczytnej  i jakże „demokratycznej” inicjatywy przez marszałek Sejmu. Podobno prezydent Warszawy  podczas wizyty w Gdańsku zbierał tam podpisy, podobno w dziele tym bardzo aktywne są  biura poselskie PO/KO.  Likwidacja  TVP INFO? Kontrolować, likwidować – czy nie przypomina to czasem poczynań aparatu represji  w czasach słusznie minionych?  No i co z innymi kanałami informacyjnymi, TVN 24, POLSAT NEWS? Czy także do likwidacji, bo zarzucane TVP INFO wady – stronniczość, niewiarygodność, fuck culture  – dotyczą ich w znacznie większym stopniu niż inkryminowanego.

 

Około 2010 roku na rynku medialnym pojawiły się dwa środowiska, które umocniły nikłą, jak dotąd, obecność konserwatystów – korporacja Fratria z jej tygodnikiem SIECI, miesięcznikiem W SIECI HISTORII, portalem i telewizją wPolsce.pl. Oraz tygodnik DO RZECZY, z miesięcznikiem i portalem. Uzupełniły one dwa istniejące już segmenty  mediów konserwatywnych, choć różniące się od siebie, a zdarzało się, że skonfliktowane, koncerny medialne, bo dziś już spokojnie można to tak nazwać, NASZ DZIENNIK, RADIO MARYJA i TV TRWAM oraz GAZETA POLSKA, wraz z GPC,  miesięcznikiem NOWE PANSTWO i telewizją REPUBLIKA. Po raz pierwszy od 1945 roku mamy na rynku media konserwatywne, świeckie, kościelne, religijne, mniej, ale niewątpliwie promujące wartości konserwatywne.  Wciąż nie jest ich zbyt wiele, bo stanowią zaledwie ok. 15-20%  całej podaży, rynek wciąż jest zmajoryzowany przez  stacje radiowe i telewizyjne komercyjne, lewicowo-liberalne, których nie wymienię, bo zabrałoby to całe miejsce, przeznaczone na komentarz.

 

Jednak mimo, że konserwatyści stanowią u nas jedynie 1/5 – 1/6 całego potencjału rynkowego, są solą w oku lewicowych partii oraz ich mediów. Mediów komercyjnych, prywatnych, na usługach partyjnych, ciekawe, prawda? Zresztą ten sam proces obserwuje się w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Hiszpanii, etc.  A więc prócz stałej kanonady i codziennego ostrzału mediów konserwatywnych, od kilku lat także publicznych, opozycja, a zwłaszcza PO/KO, co jakiś czas wpada na pomysł i proponuje tak cenne inicjatywy jak pamiętne „nie płacić abonamentu” Donalda Tuska czy teraz  petycja o zlikwidowanie kanału informacyjnego TVP INFO.  Zamiast  pracować nad kryzysem programowym, personalnym i kilkoma innymi partii,  czego najwyraźniej  nie potrafi, próbuje fuksa. A nuż koalicjanci partii rządzącej się akurat zagapią czy pokłócą, i  zyska choćby małe zwycięstwo dla podratowania spadającego na łeb na szyję ego. Intencja zbierania podpisów pod ta petycją jest jasna jak słońca, ale przy okazji rodzą się znacznie poważniejsze  pytania.

 

Np. o działania niezgodne z procedurami demokracji.  Podpisy pod projektem zbierają biura poselskie PO. A przecież petycje do Sejmu, to zwykle inicjatywy oddolne, społeczne, nie mające nic wspólnego z politykami i partiami, to „głos ludu”. Tu, pomysł partyjny, ogłoszony odgórnie i realizowany przez polityków. Kolejna nowa, świecka tradycja Platformy, prawą ręka za lewe ucho. Sprawa druga, znacznie poważniejsza. Dlaczego to kanał TVP INFO został wyróżniony uwaga PO/KO, ale nie TVN 24 i POLSAT NEWS? Przecież wystarczy spojrzeć na jakikolwiek program tych kanałów, aby zorientować się jak dalekie są od obiektywizmu,  jaki jest poziom wiarygodności materiałów, jak często naruszane są parytety światopoglądowe zapraszanych gości, jako metoda zakrzykiwanie, obrażanie, jakie  trudno byłoby znaleźć w TVP INFO. Proszę spojrzeć na codzienny program Minęła dwudziesta, Forum, popołudniowe pasma autorskie, gdzie zaprasza się polityków z różnych partii – czego nie uświadczy się zwłaszcza w TVN 24.  Na tym kanale agresywne są nawet programy kobiece, artystyczne i satyryczne!

 

I pytam po raz kolejny – dlaczego w Polsce jedynie od mediów publicznych oczekuje się pluralizmu, dbałości o standardy jakości i przyzwoitości. Przecież to nonsens! Bo moralność narodu, poglądy polityczne i standardy  zachowań w równym stopniu co publiczne, kształtują media komercyjne, prywatne! Spójrzmy na kolebkę demokracji Wielka Brytanię! Publiczna, utrzymywana z abonamentów BBC jest traktowana przez OFCOM / komisja strzegąca standardów w mediach „government approved”, zainicjowana i wspierana przez rząd, bez względu na to czy aktualnie konserwatywny czy labourzystowski/,  jak komercyjne i prywatne ITV i Sky News. OFCOM reprezentuje interes obywateli, wszystkich widzów bez wyjątku, bez względu na to czy oglądają głównie BBC czy  ITV.  Ma potężne kompetencje i wypowiada się na temat każdego medialnego potknięcia czy skandalu. No i ma siłę sprawczą, może karać i egzekwować owe kary.  Np. MTV musiał zapłacić 235 tys. funtów za program „zawierający bardzo ofensywny język i materiały”. ITV – zapłaciła 5.675 mln funtów za „ zbyt częste korzystanie w popularnych programach z drogich linii telefonicznych”, w podtekście podejrzenie korupcji. A BBC – 400 tys. za „złamanie zasad, obowiązujących  audycje konkursowe  z udziałem publiczności”, a potem kolejne kilkaset w związku z nie liczeniem się z cywilizowanymi standardami zachowań po wybuchu afery „Ross – Brand”,  wulgarnych i ofensywnych wygłupów dwóch brytyjskich „wojewódzkich”. Tym razem chodziło o „fuck culture:, która już dawno dotarła do BBC, a u nas często gości w różnych programach i wywiadach autorskich zwłaszcza w TVN 24. Konserwatyści i ich telewizje, z uwagi na swoje wartości, chrześcijańskie,  są znacznie mniej podatne na „fuck culture” niż permisywna liberalna lewica i jej media.

 

Tak więc zamiast, sowieckim  sposobem, domagać się  zamykania i  likwidowania  konkurencji,  media komercyjne muszą pogodzić się z tym, że po pierwsze, same winny podlegać  kontroli,  na pewno społecznej oraz autokontroli, a po wtóre – razem  z konserwatystami domagać się powołania takiego polskiego OFCOMU. Dla czystości systemu, powrotu do zapomnianych wartości Kodeksu Etyki Dziennikarskiej, wreszcie – dla zdrowia społecznego. Tymczasem dobrym przykładem może być red. Andrzej Stankiewicz, z którym mogę się nie zgadzać światopoglądowo, ale który w swoim programie nadawanym w Radiu ZET i w portalu Onet.pl, wyrzucił swego gościa Grzegorza Brauna, za nazwanie parad LGBT „dewiacjami” i  ministra zdrowia Adama Niedzielskiego „szkolonym psychopatą”. Po równo. Choć w internecie zawrzało, ktoś nawet mówił o „gwałceniu wolności słowa”, co jest nonsensem. Bo prawo do wolności słowa – tak, ale swoich poglądów należy bronić w sposób ogólnie uznawany za cywilizowany.

 

Elżbieta Królikowska-Avis