Kto fałszuje prawdę o Katyniu – na to pytanie odpowiada TADEUSZ PŁUŻAŃSKI

Nie tylko w Rosji, ale i w Polsce działa propaganda medialna żywcem wyjęta z czasów Stalina. Propaganda, która bagatelizuje wielkość sowieckich zbrodni na Polakach, a nawet zaprzecza sprawstwu ludobójstwa ZSRS w Katyniu, wyśmiewając się przy tym z ofiar.

 

W Rosji Putina cały czas zakłamywana jest prawda o zbrodni katyńskiej. Przykłady? W marcu br. w RIA Nowosti ukazał się np. artykuł Władisława Szwieda, byłego II sekretarza KC Komunistycznej Partii Litwy, który zasugerował, że masakry polskich jeńców dokonali Niemcy.

 

Myślę, że autorzy zaprzeczający sowieckiej winie nie są oficjalnymi rzecznikami państwa, ale jednak działają za jego cichym przyzwoleniem” – skomentował dla Telewizji Biełsat Aleksandr Gurjanow, szef polskiej sekcji Stowarzyszenia Memoriał, organizacji badającej i upamiętniającej sowieckie zbrodnie.

 

 

„Katyń to byli Niemcy”

 

 

Ale fałsze dotyczące ludobójstwa katyńskiego – bo tak powinniśmy definiować tą masową, planową zbrodnię na Polakach – pojawiają się też w naszym kraju.

 

Przypomnę rok 2016, bo wtedy doszło do intensyfikacji rosyjskich działań hybrydowych. Media w Polsce szeroko informowały o działalności Komunistycznej Młodzieży Polski (Komsomołu) i prokremlowskiej partii Zmiana. W dużej mierze za sprawą przewodniczącej KMP i skarbniczki Zmiany Ludmiły Dobrzynieckiej. Towarzyszka ta dała się poznać opinii publicznej najpierw za sprawą akcji na stołecznych Powązkach Wojskowych, kiedy z mauzoleum jednego z największych zbrodniarzy we współczesnych dziejach naszego kraju – Bolesława Bieruta – zmywała namalowany czerwoną farbą napis: KAT. Towarzyszka „Luda” Dobrzyniecka negowała przy tym zbrodnie Stalina: „Stalin był dobrym przywódcą, na pewno nie totalitarnym. Uratował Polskę po wojnie, choć wcale nie musiał. Przypisuje mu się różne błędy, ale nie można do nich zaliczyć >>jakichś czystek<<, bo o tym nie wiedział. Był w końcu prostym człowiekiem, a ile miał na głowie (panowanie nad tyloma krajami)”. Broniła idei sowieckich łagrów: „Praca kształci człowieka”. A o ludobójstwie dokonanym na polskich jeńcach w 1940 roku wypowiadała się tak: „Katyń to byli Niemcy, a dziś głoszenie, że to zbrodnia Stalina, jest antyrosyjską propagandą”. Antyrosyjska propaganda. Jakże często słyszymy w Polsce podobne stwierdzenia.

 

„W tył głowy, w rowie katyńskim”

 

Na tym nie koniec prorosyjskiej, a co za tym idzie antypolskiej propagandy. Jak podawał „Super Express” inny aktywista Zmiany – Bartosz Tomassi, na swoim facebookowym koncie zaproponował nową dyscyplinę olimpijską: „strzelanie w tył głowy na czas, w rowie katyńskim”.

 

Nie zabrakło wtedy w mediach głosów, że działaczy partii Zmiana powinno się aresztować (tak jak wcześniej przewodniczącego tego ugrupowania Mateusza Piskorskiego). Za propagowanie totalitaryzmu grozi przecież w Polsce do dwóch lat więzienia. Naturalną konsekwencją powinna być także delegalizacja takich organizacji.

 

Żonglowanie ofiarami

 

Ale prawdę o sowieckich zbrodniach podważa się też inaczej. I tak na popularnym portalu ciekawostkihistoryczne.pl, w 2017 roku można było przeczytać tekst Romana Sidorskiego – historyka. Znamienny był już tytuł: „Stalin wcale nie wywiózł na Sybir milionów Polaków”. Znamienny, bo o milionach żaden z poważnych polskich badaczy nie mówił. Autor twierdzi, że te przesadzone cyfry zostały zweryfikowane po otwarciu rosyjskich archiwów w latach 90-tych: „Okazało się, że cztery opisane deportacje [w latach 1939-1941] objęły ok. 320 000 obywateli II RP”. I dalej: „Nie ma powodu, by przypuszczać, że NKWD oszukiwało samo siebie i swoich zwierzchników z Ławrientijem Berią i Józefem Stalinem na czele”.

 

I niby wszystko jest ok., ale… historycy Instytutu Pamięci Narodowej np. uważają ujawnione dane za wyrywkowe, a rosyjskie archiwa za otwarte tylko częściowo. Warto przytoczyć tu również słynnego brytyjskiego historyka Rogera Moorhousea, który podważył dokumenty NKWD, choćby z jednego, prostego powodu: nie uwzględniają one skazanych w trybie doraźnym i niezarejestrowanych. Moorhouse ocenił liczbę deportowanych Polaków na 1,5 miliona. Jest to zbieżne z danymi IPN z 2009 roku, kiedy ustalono liczbę polskich ofiar reżimu stalinowskiego na 1,8 mln. Większość 1,6 mln to osoby represjonowane w latach 1939–1941, kiedy dokonała się zbrodnia katyńska i cztery wielkie wywózki Polaków w głąb Rosji, pozostałe 200 tys. przypadają na lata 1944-1952.

 

Tadeusz Płużański