MAJ NA FOKSAL 2019. Zostaną po nich nie tylko guziki

Kiedy odkopywano groby ludzi zamordowanych przez  komunistyczny  reżim, odnaleziono w mogile na Bródnie ryngraf. A wyryte na nim było imię i nazwisko: Stanisław Olszewski.

 

Kim był człowiek, któremu udało się zachować tak niezwykłą pamiątkę? Żołnierzem Narodowych Sił Zbrojnych.  Tyle było wiadomo.  Jego śladami ruszyła dziennikarka telewizji „Republika” Dorota Kania.  Z dokumentów wynikało, ze został skazany na śmierć za kolaborację z Niemcami. I rzeczywiście  pracował w niemieckiej policji kryminalnej. Była to jednak przykrywka dla działalności konspiracyjnej.    Młody żołnierz zawiadamiał  o niemieckich obławach, wyprowadzał więźniów z aresztu fałszując  blankiety, dostarczał broń partyzantom.  Niemcy go za to aresztowali i skazali na śmierć. Udało mu się uniknąć kary, ale drudzy oprawcy mu nie darowali.  Po ciężkim śledztwie w jednej z kilku  katowni NKWD i UB, które były na warszawskiej Pradze, został skazany na śmierć.  Powieszono go, gdy miał  29 lat. W ten sposób komuniści rozprawili się z żołnierzami niezłomnymi.

 

Dorota Kania ocaliła jego pamięć od zapomnienia, nie tylko przeszukując archiwa i sprawdzając dokumenty oraz  rozmawiając z wybitnymi znawcami tematu:  prof. Krzysztofem Szwagrzykiem   -wiceprezesem IPN, prof. historii Janem  Żarynem i księdzem Józefem Majem, ale udało jej się nawet odszukać ostatnią miłość skazańca.  To w niej się zakochał, obserwując ją z celi śmierci, gdy jako więźniarka chodziła po spacerniaku. Rzucał jej  grypsy przez  zakratowane okno. I to ją poprosił, by zawiadomiła jego matkę.

 

Nie udało się. Prawie stuletnia dziś  Krystyna Miszczak- Opałło ma łzy w oczach, gdy o tym opowiada. I jest to najbardziej wzruszający moment filmu, zdaniem wszystkich oglądających, którzy licznie zgromadzili się  we wtorkowy wieczór w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal 3/5. W ramach „Maja na Foksal” reżyserka zaprezentowała swój film i opowiedziała o pracy nad jego realizacją.

 

 

 

Sfinansowano ze środków Fundacji PZU