MARIA GIEDZ: Kontrujesz Tuska, jesteś „PiS-iurą”

Fot. Pixabay

Najlepiej się nie odzywać, ale trudno udawać niemowę.

W niedzielne popołudnie wracałam z długiego spaceru po jednej z dzielnic Gdańska, do której przylega piękny, rozległy park. Dochodząc do samochodu, a raczej do pana parkingowego, skomentowałam, że nie pamiętam tak pięknego początku października na Wybrzeżu. – Słońce, lekki wietrzyk, niemal jak w środku lata, aż nie chce się wracać do domu – powiedziałam.

– Tak, rzeczywiście, ale w Warszawie, to była pogoda! Oglądałem w telewizji, a ten marsz! Fantastyczna atmosfera. Kaczyński powiedział, że było tam tylko sześćdziesiąt tysięcy, a ja widziałem co najmniej milion ludzi! A pani nie chciało się tam pojechać?

– Nie widzę przyjemności w takich wiecach, a i nie mam zaufania do Donalda Tuska; to nie mój ulubieniec polityczny – zresztą wolę pospacerować po lesie, więcej z tego pożytku – odpowiedziałam.

– A, PiS-iura – wykrzyknął parkingowy. – PiS zniszczył Polskę! A co, przez te 500+ więcej dzieci się urodziło? Młode kobiety nie chcą rodzić dzieci, bo się boją! Przecież za chwilę niczego nie będziemy mieli! Za co mają wychowywać dzieci? Nie ma pracy, brakuje pieniędzy… A pani ich broni? Tusk nikomu niczego złego nie zrobił. Słyszała Pani jaki on mądry, jak pięknie mówi…

Do rozmowy wtrącił się motocyklista. Młody chłopak, gadżeciarz z kasą, kiedy usłyszał, że nie zachwycam się Tuskiem od razu obrzucił mnie inwektywami, dodając do każdego zdania słowo „PiS-iura”. Kiedy zapytałam dlaczego brak zachwytu nad Tuskiem kojarzy się im z PiS-em, bo przecież w wyborach startuje jeszcze kilka innych partii, usłyszałam, że to tylko Tusk ma rację i to tylko on nas ochroni przed wszelkimi klęskami. I tu zaczęła się wyliczanka owych klęsk – trudno było tego słuchać, ale ja tam miałam samochód i musiałam go odebrać.

Notabene do owego motocyklisty dołączył drugi, też chyba dwudziestoparolatek, bo w kasku trudno ocenić wiek. Zrobiło się mało sympatycznie. Do tego długi wywód, a raczej wykrzykiwanych pełnym gardłem zachwytów nad zaletami Tuska zmusił mnie do pomachania parkingowemu ręką i odjechania.

Morał z tego taki, że najlepiej nie odzywać się, udawać niemowę, tylko robić swoje.