MARZANNA STYCHLERZ-KŁUCIŃSKA: Teologia medialna o. Rydzyka

Skandalicznymi słowami o. dyrektor Tadeusz Rydzyk: – Ksiądz zgrzeszył, no zgrzeszył. A kto nie ma pokus? – bronił biskupa Edwarda Janiaka oskarżonego o tuszowanie pedofilii.Wywołały one szok. Także wśród katolików. Niemniej, zmasowany atak liberalno-lewicowych mediów na redemptorystę uważam za przesadzony. Tu jest drugie dno.

 

Temu środowisku kością niezgody stoi ten doktor nauk teologicznych, który zdołał przez trzy dekady zbudować tak silne imperium medialno-edukacyjne. Przełamując tym samym monopol w przekazie medialnym środowiska „Gazety Wyborczej” i „Polityki”.

 

Na początku lat 90., kiedy ojciec dyrektor zabierał się za budowę swego dzisiejszego majątku, niepodzielnie panował przekaz liberalno-lewicowy, z wiodącą pozycją wydawnictwa Agora. To redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik wystawiał cenzurki moralności wszystkim uczestnikom życia publicznego. Zwykle przekaz ten co tydzień uwieńczała „Polityka”, z czasem dołączył tygodnik „NIE”, „Newsweek Polska”, dziennik „Fakt” i większość portali internetowych.

 

Majątek wart miliony

 

Po trzydziestu latach działalności, a jakże, jest czego zazdrościć zmyślnemu księdzu. Zdołał stworzyć i dzisiaj zarządza swoistym imperium. To nie tylko telewizja Trwam i Radio Maryja, ale także gazeta „Nasz dziennik”, fundacje Lux Veritatis i Nasza Przyszłość. Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, biznes geotermalny, sieć telefonii komórkowej, produkcja płyt, książek, poradników, filmów reklamowych i dokumentalnych. Kilka lat temu tygodnik „Wprost” oszacował majątek o. Rydzyka na ok. 200 mln zł.

 

Jeden z recenzentów obrony doktoratu o. Rydzyka – dominikanin o. Jacek Salij napisał, że przekaz Radia Maryja wydaje się najlepszą odpowiedzią na „znaki czasu” i potrzeby współczesnego człowieka.

 

Zazdrość środowisk lewicowywo-ateistycznych wzbudza też długa lista dobroczyńców, zwłaszcza po wygranych w 2015 r. wyborach parlamentarnych przez obóz Zjednoczonej Prawicy. Na tej liście znajdziemy m.in. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które wyłożyło  niedawno 117 mln zł na budowę Muzeum „Pamięć i Tożsamość”, dedykowane Polakom ratującym Żydów. Dalej, Kancelaria Premiera przekazała 5 mln zł na dofinansowanie parku Pamięci Narodowej. Resort spraw zagranicznych podarował kolejne  596 tys. zł na opracowanie architektonicznej koncepcji kaplicy upamiętniającej Polaków ratujących Żydów, na międzynarodowe centrum informacyjne w tej dziedzinie oraz na projekt upamiętniający rotmistrza Pileckiego. Na liście dobroczyńców znajdziemy także resort sprawiedliwości, który dofinansował kwotą 460 tys. z Funduszu Sprawiedliwości w 2017 r. projekty przeciwdziałania przestępczości. Rok wcześniej  487 tys. zł wpłaciło ze swej subwencji publicznej Prawo i Sprawiedliwość. Ta dotacja wywołała burzę, rzadko się zdarza, by partia polityczna wprost finansowała organizację pozarządową o tak specyficznym profilu działania. Trudno z kolei kwestionować tezę podnoszoną przez środowisko „Gazety Wyborczej” i portalu Onet, iż obie strony czerpią z tej współpracy korzyści. Imperium redemptorysty – materialne i prestiżowe, a obóz Zjednoczonej Prawicy – wizerunkowe, wyborcze i polityczne. Dziennikarka portalu OKO.press Bianka Mikołajewska wyliczyła, iż w ciągu pięciu lat rządów Zjednoczonej Prawicy na konta podmiotów związanych z ojcem dyrektorem wpłynęło ponad 214 mln zł.

 

Połączenie tronu z ołtarzem

 

Siła oddziaływania ojca dyrektora  jest tak duża – wedle dziennikarzy o wrażliwości liberalno-lewicowej, iż to on dziś obala i namaszcza politycznych liderów, wystawia lub cofa świadectwa moralności. Czy faktycznie osoby, w tym katolicy, którzy nie należą do sympatyków o. dyrektora Tadeusza RydzykaJarosława Kaczyńskiego mają problemy z tym ostentacyjnym przymierzem? Pewności nie mam.

 

Zasadna natomiast wydaje się wątpliwość podnoszona tu i ów; jak pogodzić tak hojne dotacje z apelem o. dyrektora Tadeusza Rydzyka w radiu Maryja i telewizji Trwam o „wdowi grosz”? Przed 2015 r. te apele były jeszcze zasadne. Media katolickie generalnie mają mało reklamodawców, tym bardziej w sytuacji, kiedy rząd wybiera publikację akcji społecznych w mediach świeckich, o szerokim zasięgu.

 

Byłam zniesmaczona, kiedy jesienią 2015 r., po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych, Jarosław Kaczyński dziękował o. Rydzykowi: -„ Bez ciebie ojcze dyrektorze nie byłoby tego zwycięstwa. Ojciec dyrektor skromnie siedzi, a powinien wstać. Nie byłoby tego zwycięstwa bez Rodziny Radia Maryja. Nie byłoby. Fundamentem polskości jest Kościół i jego nauka. Radio Maryja i Rodzina Radia Maryja są potrzebne także dziś, kiedy przed nami trudna droga pod górę. Musimy ją przejść razem. I przejdziemy ją, wbrew wszystkiemu. Przejdziemy, wierząc, że służymy Polsce. Wiedząc, co jest istotą polskości. Wiedząc, że nie ma Polski bez Kościoła. Wiedząc, że każdy, choćby nie miał łaski wiary, musi to przyjąć …. Każda ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na Polskę”.

 

W niemal każdym wywiadzie o. Rydzyk mówi, że od początku miał poczucie apostolskiej misji. Pragnął ewangelizować, by ratować człowieka przed złem, za jakie uznał współczesną cywilizację zachodnią.

 

Kult szatana

 

Jeszcze jako zakonnik zwiedził Europę. W drugiej połowie lat 80., mówiąc już płynnie po niemiecku, zetknął się w Bawarii z katolickim Radiem Maria Internazional, krytykowanym wtedy w Niemczech za przekaz treści ksenofobicznych i agresję.

 

Kiedy ojciec dyrektor odwiedził niemiecką rozgłośnię, musiała ona na polecenie lokalnego ordynariusza zmienić szefa i profil. Zamiast krytykować rozpustę, politykę imigracyjną, „lewactwo” i New Age, miała się skupić na modlitwie. Dla młodego księdza Rydzyka to był szok. W jednym z wywiadów wspomina: „Zobaczyłem sytuację, która była wówczas w Niemczech, m.in. organizacje szkodzące Kościołowi i wpływ ideologii nowej lewicy. Nurt socjalizmu ciągnie się od dawna, żeby to zrozumieć, trzeba poznać historię. Zobaczyłem New Age, kult szatana, to wszystko, co było określane mianem >nowoczesności<. Z niepokojem patrzyłem, dokąd ci ludzie idą i jak giną w nowej ideologii.”

 

Wypełnił społeczną lukę

 

Działacz katolicki, prof. Andrzej Tyc wspomina, że o. Tadeusz Rydzyk trafił na Zachód, kiedy Kościoły pustoszały na potęgę: – To wzbudziło jego przerażenie. Stad jego późniejsza wrogość do liberalizmu i Unii Europejskiej. On tego nie ukrywa.

 

Tak formułowała się prywatna „teologia polityczna” o. Tadeusza Rydzyka: podejrzliwość wobec zachodniego świata, potrzeba wskazania i napiętnowania wrogów Boga i Kościoła.

 

Ale żyć z czegoś trzeba było, więc redemptorysta wykorzystał funkcję kapelana sióstr prowadzących dom dziecka w Bawarii. Dzięki ich pomocy wysyłał bezcłowo samochody do Polski. Rozkręcił też biznes pielgrzymkowy, organizując wyjazdy zamożnych niemieckich emerytów do Medjugorie w Jugosławii, gdzie miała się objawić Matka Boża. Jednak idea radia jako „narzędzie formacyjnego” go nie opuszczała.

 

Dziennikarz „Polityki” Adam Szostkiewicz na łamach pisma zastanawia się, dlaczego w Polsce mogło narodzić się imperium teologiczne?: „Dlaczego? Widać trafiło ze swoim przekazem w jakąś społeczną lukę, gdzie było na taki przekaz zapotrzebowanie. Nie chodzi tylko o ludzi starych, biednych, samotnych i niewykształconych. Z badań wynika, że w ruchu radiomaryjnym spotkamy także osoby dobrze sytuowane, bywałe w świecie, a mimo to zaniepokojone gwałtownymi zmianami społecznymi i kulturowymi, odczuwające potrzebę silnego autorytetu, przywództwa, busoli moralnej i politycznej; na kogo powinni głosować, którym liderom wierzyć?”

 

I sobie odpowiada: „W ocenie tych ludzi, a było ich sporo, na te ich niepokoje nie odpowiadali dostatecznie politycy, media, a nawet przywódcy kościelni. Nagle znaleźli to, czego szukali: Radio Maryja, >katolicki głos w twoim domu<! Głos swojski, nasz polski, godnościowo-patriotyczny i religijny; w duchu, w jakim byli od pokoleń wychowywani. Tak wyłoniło się centrum ewangelizacyjne, o jakim marzył redemptorysta: nowoczesne technologicznie.<

 

Warto odnotować, że Radio Maryja jako pierwsza rozgłośnia w Polsce wprowadziła kontakt ze słuchaczami. Każdy mógł chwycić za słuchawkę i podzielić się z redaktorem swoimi uwagami, przemyśleniami, wątpliwościami. I nikt go nie wyśmiewał, nie odsyłał do lamusa. W ten sposób wzmacniała się identyfikacja słuchaczy z rozgłośnią. Autor przywołanego artykułu z „Polityki” nie byłby sobą, gdyby nie poczęstował rozgłośni epitetami w rodzaju:  „ultrakatolickie” i „antyliberalne” „zszyte z fobii i uprzedzeń ojca założyciela”.

 

Rydzyk zdaje się swoim krytykom, także w koloratkach, jeździć po nosie i zapewniać, że on włada „bezpośrednim telefonem do nieba”.

 

Adam Szostkiewicz zna, choćby po części, przesłanki takiego a nie innego przekazu mediów kontrolowanych przez o. dyrektora Tadeusza Rydzyka. Jest to „żyzne wciąż podlegające ludowej,  tradycjonalistycznej, często niedojrzałej polskiej religijności, która potrzebuje licznych manifestacji swej obecności publicznej: pochodów, procesji, kongresów, rozbudowanych liturgii i ceremonii z udziałem dygnitarzy państwowych.”

 

Moim zdaniem sztuczny jest podział Kościoła na tzw. otwarty i zamknięty (ludowy). On wynika, jeżeli już, z wrażliwości każdego człowieka. Jeden lubi zamanifestować swoją wiarę uczestnicząc w akademickiej pielgrzymce z Warszawy do Częstochowy, a drugi – współpracując z pismami katolickimi lub opiekując się przydrożną kapliczką.

 

Redaktor naczelny tygodnika „Niedziela” ks. dr Jarosław Grabowski  powiedział niegdyś: „Od mediów katolickich zawsze powinno się wymagać więcej, bo nie są one medialnym fast foodem”.

 

Zgadzam się. Liczę więc na to, że o. dyrektor Tadeusz Rydzyk powstrzyma swój temperament językowy i nie będzie już określał  biskupa Janiaka współczesnym „męczennikiem mediów”.