O zbrodni w Lasach Piaśnickich dowiedziałam się dopiero kilka lat temu. Jest ona mało znana w dyskursie narodowym, mimo iż Niemcy już na początku II wojny światowej zamordowali tam 12-14 tysięcy polskiej i kaszubskiej inteligencji oraz ofiar akcji „eutanazji” T4. Jednym z najbardziej tragicznych dni było święto Niepodległości Polski, 11 Listopada 1939 roku…
Miejsce zbrodni w pobliżu Wejherowa jak żywo przypomina lasy w Katyniu, Miednoje czy Charkowie. Doły śmierci, gdzie grzebano ofiary, są tak samo rozrzucone w lesie, pośród smukłych, wonnych sosen i tak samo porażają okrucieństwem człowieka, jego barbarzyństwem. Tyle że unicestwienia inteligencji polskiej podczas zbrodni katyńskiej dokonali nasi sąsiedzi ze wschodu – Sowieci, zaś na Pomorzu sąsiedzi z zachodu – Niemcy. Obydwaj okupanci z obydwu stron kraju mordowali Polaków niemal w tym samym czasie – wiosną 1940 roku. Patrząc na ogrom zbrodni trudno wydobyć z siebie głos, stąd w piaśnickim lesie panuje głęboka cisza. Choć… niektórzy zbierają tam grzyby.
Początek okupacji
Oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Wejherowa i Pucka 9 września, a do Gdyni 14 września 1939 r. Od pierwszych dni wojny na Kaszubach i Pomorzu Gdańskim hitlerowcy wprowadzili niebywały terror. Już podczas kampanii wrześniowej zamordowali setki mieszkańców Wybrzeża, aresztowali masowo działaczy polonijnych oraz pracowników polskich instytucji państwowych, przeprowadzali indywidualne i zbiorowe egzekucje. Walki obronne na polskim Wybrzeżu zakończyły się 2 października 1939 r., wraz z kapitulacją obrońców Półwyspu Helskiego.
Na świeżo zajętych terenach jednostki Wehrmachtu, SS i policji niemieckiej przeprowadziły jeszcze większe obławy i masowe aresztowania. Dotyczyło to wszystkich zdolnych do służby wojskowej Polaków i Żydów w wieku od 17 do 45 lat, przedstawicieli polskiej inteligencji i duchowieństwa oraz Polaków uznanych za „wrogo nastawionych do Niemców”. Zatrzymywano ich na podstawie przygotowanych przed wojną list. Tysiące osadzono w aresztach, poddawano torturom, wielu wywieziono na roboty przymusowe. Masowe aresztowania dotknęły również powiat morski, zwłaszcza Puck i Wejherowo.
Intelligenzaktion czyli „Sprzątanie polskiej inteligencji”
Nasilony po zakończeniu kampanii wrześniowej niemiecki terror wymierzony był przede wszystkim w przedstawicieli polskiej inteligencji, czy też – w szerszym ujęciu – w Polaków o rozbudowanej świadomości narodowej. To tę grupę Hitler obarczał winą za politykę polonizacyjną na ziemiach zachodnich w przedwojennej Rzeczypospolitej i uważał za najpoważniejszą przeszkodę do szybkiego zniemczenia Pomorza. Zaliczano do niej przede wszystkim księży katolickich, nauczycieli, lekarzy, dentystów, weterynarzy, oficerów w stanie spoczynku, urzędników, kupców, posiadaczy ziemskich, prawników, pisarzy, dziennikarzy, pracowników służb mundurowych, absolwentów szkół wyższych i średnich, jak również członków organizacji i stowarzyszeń krzewiących polskość. Do końca listopada 1939 r. z powiatu morskiego: Gdyni, Pucka, Wejherowa i pozostałych miejscowości aresztowano kilka tysięcy, trzymano ich w przepełnionych więzieniach, poddawano ciężkim przesłuchaniom, wielu zamordowano.
Działania władz okupacyjnych aktywnie wspierała mniejszość niemiecka zamieszkująca przedwojenne terytorium Polski. Wielu z nich wstąpiło w szeregi tzw. Selbstschutzu paramilitarnej formacji o charakterze policyjnym utworzonej przez Niemców na okupowanych ziemiach polskich. Członkowie Selbstschutzu byli dla Polaków szczególnie niebezpieczni ze względu na doskonałą znajomość lokalnych stosunków i uwarunkowań społecznych. Volksdeutsche Selbstschutzu korzystali z okazji do uregulowania zadawnionych sąsiedzkich sporów i porachunków, często zagarniali mienie należące do aresztowanych i mordowanych Polaków. Do rozprawy z Polakami podjudzał miejscowych Niemców gdański gaulejter NSDP, Albert Foster, który w przemówieniu w hotelu Prusińskiego w Wejherowie wzywał do mordów słowami: „musimy tych zawszonych Polaków wytępić począwszy od kołyski […] w ręce wasze oddaję los Polaków, możecie z nimi robić, co chcecie!” Zgromadzony na ulicy tłum odpowiedział okrzykami: „Niech zginą psy polskie!” „Śmierć Polakom!”.
Historycy oceniają, że w ramach tzw. akcji „Inteligencja” (Intelligenzaktion), prowadzonej na okupowanych terenach Pomorza między wrześniem 1939 a kwietniem 1940 r., Niemcy zamordowali nawet do 60 tys. przedstawicieli polskiej elity społecznej i politycznej, pacjentów szpitali psychiatrycznych, Żydów oraz osób przywiezionych z głębi Rzeszy. Największym i najbardziej znanym miejscem kaźni ludności Pomorza stały się Lasy Piaśnickie w pobliżu Wejherowa.
Ludobójstwo w Lasach Piaśnickich
Lasy Piaśnickie, to część Puszczy Darżbulskiej, na zachód od szosy wiodącej z Wejherowa do Krokowej, w pobliżu kaszubskich wsi Wielka Piaśnica i Mała Piaśnica. Prawdopodobnie pod koniec września 1939 r. okupanci niemieccy podjęli decyzję, aby leśny obszar o powierzchni ok. 250 ha, położony w odległości ok. 10 kilometrów od Wejherowa, wykorzystać jako miejsce masowych egzekucji.
Akcję ludobójstwa w Lasach Piaśnickich, aby „sprzątnąć polską inteligencję”, rozpoczęto pod koniec października 1939 r. Dla więźniów z Pomorza Gdańskiego i Kaszub ostatnim etapem przed rozstrzelaniem w Piaśnicy było zazwyczaj więzienie w Wejherowie, do którego dowożono ich z lokalnych więzień i obozów. Czasem skazańców przywożono na miejsce kaźni wprost z więzienia w Pucku lub z obozów dla internowanych w Gdyni i Gdańsku. Z kolei transporty z Rzeszy docierały do Wejherowa koleją, „wagonami specjalnymi”. Feliks Kreft – telegrafista na stacji kolejowej w Wejherowie – zeznał po wojnie, że między końcem października 1939 r. a kwietniem 1940 r. do Wejherowa przybywało tygodniowo osiem takich wagonów. Na miejsce kaźni dowożono skazańców, nierzadko ze związanymi rękoma, autobusami lub krytymi samochodami ciężarowymi, którym towarzyszyły motocykle i samochody osobowe przewożące eskortę oraz członków plutonu egzekucyjnego.
Masowe doły śmierci przygotowywali w lesie przed egzekucją specjalnie zatrudnieni niemieccy rolnicy z pobliskich wsi, zaś w okresie od 1 do 13 listopada 1939 r. – 40-osobowa grupa Polaków, więźniów obozu w gdańskim Nowym Porcie. Grupę tę ochrzczono w obozie mianem „Komanda Wniebowstąpienia” (niem. Himmelfahrtskommando). Odizolowano ją od pozostałych więźniów i 14 listopada 1939 r. rozstrzelano w Piaśnicy. Z kolei pluton egzekucyjny (40–60 osób), odpowiedzialny za transport i likwidację ofiar, stanowili esesmani z Gdańska lub ze specjalnego oddziału Wachsturmbann „Eimann” oraz członkowie lokalnego Selbstschutzu.
Prawdopodobnie ofiary zmuszano, aby przed śmiercią rozebrały się do bielizny. Następnie w grupach po 5–6 osób prowadzono je nad krawędzie zbiorowych mogił, gdzie mordowano strzałem w tył głowy, w pozycji stojącej lub klęczącej. Rannych dobijał dowódca plutonu egzekucyjnego. Pozostałe ofiary zazwyczaj oczekiwały na swoją kolej w odległości ok. 200 metrów. Egzekucje odbywały się w dzień, jak i w nocy (w świetle reflektorów samochodowych). W ciągu jednego dnia członkowie Wachsturmbann „Eimann”, zazwyczaj pod wpływem alkoholu, rozstrzeliwali ok. 150 dowiezionych ludzi. Niektórych rannych dobijano ciosami kolb karabinowych, zdarzały się także przypadki grzebania rannych żywcem. Przed egzekucjami – co potwierdzają zeznania świadków oraz wyniki oględzin odnalezionych zwłok – Niemcy torturowali skazańców. Niektóre relacje mówią o bestialskim zabijaniu małych dzieci poprzez rozbijanie ich główek o pnie drzew, w których odnajdywano później dziecięce zęby i włosy. Po zakończeniu egzekucji opróżnione samochody odwoziły do Wejherowa ubrania zamordowanych i przekazywały je nazistowskiej opiece społecznej.
Jednym z najbardziej tragicznych dni w lasach piaśnickich był 11 listopada 1939 r. – w dniu polskiego Święta Niepodległości strzałem w tył głowy zamordowano nad dołami Piaśnicy 314 osób. W gronie ofiar znalazło się m.in. 120 mieszkańców Gdyni, 34 duchownych z terenów powiatu morskiego (w tym siostra Alicja Jadwiga Kotowska, przełożona Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Wejherowie oraz dziewięciu jezuitów z Gdyni), grupa cywilnych obrońców Gdyni, grupka dzieci żydowskich; rozstrzelano tego dnia też licznych kupców, rzemieślników, nauczycieli, lekarzy, sędziów i urzędników z terenów powiatu morskiego. Egzekucja trwała od wczesnych godzin porannych do godziny 11:00. Mężczyzn i kobiety prowadzono nad doły śmierci piątkami. Niektórzy z grzebanych w dołach jeszcze żyli…
Niemcy starali się zachować w tajemnicy zbrodnie dokonywane w Piaśnicy. Rodziny zamordowanych informowano, że ich bliscy wyjechali do Generalnego Gubernatorstwa, bądź ich los nie jest znany. Teren lasów wokół Piaśnicy otoczony był zawsze licznymi posterunkami policji, aby zapobiec ewentualnym ucieczkom skazańców i strzec miejsca zbrodni przed niepowołanymi świadkami. Przy wejściach do lasu ustawiono tablice z ostrzeżeniem: „kto pójdzie dalej zostanie bez ostrzeżenia rozstrzelany”. Na czas egzekucji zwalniano do domów wszystkich polskich robotników leśnych. Mimo to ludność polska, która obserwowała liczne transporty więźniów i słyszała dochodzące z lasu odgłosy strzałów, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co dzieje się w Piaśnicy. Egzekucje polskich więźniów politycznych zakończyły się w pierwszej dekadzie grudnia 1939 r. Akcja eksterminacyjna prowadzona była jednak w Lasach Piaśnickich aż do wiosny 1940 r. (mordowano wtedy osoby przywiezione z terenów III Rzeszy).
Zacieranie śladów zbrodni
Wiosną 1940 r. – wkrótce po zakończeniu akcji eksterminacyjnej w Piaśnicy – Niemcy przystąpili do maskowania miejsca zbrodni, sadząc krzewy i drzewa na miejscu masowych dołów śmierci. A w drugiej połowie 1944 r., w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej, zaczęli w Piaśnicy niszczyć wszelkie ślady zbrodni. W tym celu wyznaczono grupę 36 więźniów KL Stutthof, których zmuszano do rozkopywania grobów oraz wydobywania ciał ofiar, które następnie palono na leśnych paleniskach. Przez kilka tygodni swąd palonych ciał stale dochodził do pobliskich wsi. Niemcy ponownie zakazali wówczas okolicznej ludności wstępu do lasu. Po siedmiu tygodniach, kiedy „praca” była już zakończona, esesmani zamordowali wszystkich członków komanda i spalili ich ciała. Później oprawcy zatrudniali do maskowania śladów niemieckich rolników z okolicznych wiosek.
Ze względu na akcję zacierania śladów zbrodni, jak również z powodu zniszczenia lub wywiezienia dokumentacji, wciąż nie jest znana dokładna liczba ofiar zbrodni piaśnickiej. Historycy szacują, że w Lasach Piaśnickich Niemcy zamordowali od 12 – 14 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci: przedstawicieli polskiej elity politycznej i intelektualnej, rodziny polskie, czeskie i niemieckie przywiezione z głębi III Rzeszy oraz pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych, których mordowano w ramach akcji T4 rozpoczętej pod koniec 1939 r. zarówno na terenie III Rzeszy, jak i na okupowanych ziemiach polskich.
Ekshumacje i śledztwo w Polsce Ludowej
Jeszcze podczas okupacji, mimo niemieckiego terroru, mieszkańcy okolicznych wsi podejmowali próby uczczenia pamięci zamordowanych. Niemiecka policja nie raz donosiła, że nieznane osoby stawiały w lesie piaśnickim wieńce i palące się świece.
Po wojnie, 4 sierpnia 1945 r., Polski Związek Zachodni i zarząd miejski w Wejherowie zorganizowały pierwszą pielgrzymkę do Piaśnicy. Wzięło w niej udział około 30 tys. osób. Kolejne wielotysięczne manifestacje w Lesie Piaśnickim odbyły się 22 września 1946 r. oraz 31 sierpnia 1947 r., kiedy to nastąpiło poświęcenie miejsc egzekucji.
Po zakończeniu działań wojennych, z inicjatywy Polskiego Związku Zachodniego, w Piaśnicy były prowadzone ekshumacje (7–22 października 1946 ). Spośród 35 zbiorowych mogił, o których istnieniu wspominali świadkowie, udało się odnaleźć pozostałości trzydziestu. Dokładnie przebadano tylko 26 grobów. Przebadane mogiły miały rozmiary od 5,4 do 12,8 metra długości, od 2,6 do 5 metrów szerokości i od 2,5 do 3,9 metra głębokości. Odnaleziono także ślady po dwóch paleniskach. Jedynie w dwóch mogiłach udało się jednak odnaleźć zachowane w całości zwłoki 305 ofiar, w tym pięciu kobiet. W pozostałych odnaleziono wyłącznie szczątki ludzkie, resztki ubrań oraz różne drobne przedmioty. Po ekshumacji niektóre zidentyfikowane zwłoki rodziny zabrały i pochowały na parafialnych cmentarzach.
W Polsce Ludowej prace badawcze oraz starania o upamiętnienie zbrodni w Piaśnicy napotykały na liczne przeszkody ze strony władz. Wynikało to z faktu, iż ofiary Piaśnicy (inteligencja, duchowieństwo, pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych) nie mieściły się w oficjalnym kanonie ówczesnej polityki historycznej. Prowadzono co prawda śledztwo w sprawie zbrodni, przesłuchano kilkuset świadków, przeprowadzono kilka kwerend archiwalnych oraz wytypowano podejrzanych, ale śledztwo zostało po kilku latach umorzone. W 2011 r. Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Gdańsku podjęła decyzję o wznowieniu śledztwa „w sprawie masowych zabójstw obywateli polskich dokonanych jesienią 1939 r. w Piaśnicy koło Wejherowa”, które trwa do dziś. Piaśnica oraz dokonana tam zbrodnia pozostają jednak nadal mało znane ogółowi Polaków.
Odpowiedzialność sprawców
Niektórzy sprawcy zbrodni w Piaśnicy zginęli w trakcie wojny lub zmarli wkrótce po jej zakończeniu. Większość uniknęła kary, jak np. Gustaw Bamberger – okupacyjny wiceburmistrz Wejherowa, uczestnik „selekcji” w tamtejszym więzieniu – piastował po wojnie funkcję wiceburmistrza Hanoweru.
Niektórych jednak skazano. Alberta Forstera, gauleitera NSDAP i namiestnika Rzeszy w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, skazano w 1948 r. na karę śmierci (wyrok wykonano 28 lutego 1952 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie). Także esesmana Richarda Hilderandta – dowódcę SS i Policji w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie w latach 1939–1943 skazano na karę śmierci w Bydgoszczy (wyrok wykonano 10 marca 1951 r.). Również esesman z Gdańska, uczestnik brutalnych przesłuchań i „selekcji” na egzekucje do Piaśnicy, przeprowadzanych jesienią 1939 r. w wejherowskim więzieniu Herbert Teuffel został przez sąd okręgowy w Gdyni skazany na karę śmierci (wyrok wykonano w 1948 r.).
W latach 1962–1968 w Hanowerze toczył się proces Kurta Eimanna, oskarżonego o udział w eksterminacji psychicznie chorych w ramach akcji T4. Były dowódca Wachsturmbann „Eimann” przyznał się do zamordowania w Piaśnicy 1200 pacjentów niemieckich szpitali psychiatrycznych. Został uznany za winnego udziału w zbiorowym morderstwie na 1200 osobach oraz za winnego pojedynczych mordów na 10 osobach. Otrzymał wyrok czterech lat pozbawienia wolności, z czego odsiedział jednak zaledwie dwa. Sądzony w tym samym procesie zastępca Wyższego Dowódcy SS i Policji w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie SS-Oberführer Georg Ebrecht został skazany na karę trzech lat pozbawienia wolności, lecz zaliczono mu w poczet kary internowanie po 1945 i uznano karę za odbytą.
Pamięć
We wrześniu 1955 r., z inicjatywy lokalnej społeczności oraz Polskiego Związku Zachodniego, na miejscu zbrodni postawiono Pomnik Ofiar Piaśnicy projektu Aleksandra Wieckiego. Po 1989 r. umieszczono tam urny z ziemią zebraną w Dachau i Katyniu i w pobliżu pomnika zainstalowano tablice z dokładną lokalizacją 26 zbiorowych mogił, które otoczono opieką. Z czasem w obrębie miejsca pamięci zaczęto także wznosić rzeźby lub pomniki, które upamiętniały indywidualne ofiary lub grupy ofiar (np. zamordowane dzieci, leśników, nauczycieli, kupców itp.).
Obecnie tym niezwykłym miejscem pamięci opiekują się organizacje społeczne: w tym utworzony w 1989 r. Społeczny Komitet Opieki nad Mogiłami Piaśnicy oraz Stowarzyszenie Rodzina Piaśnicka, powstałe w 1996 r. przy parafii Chrystusa Króla w Wejherowie. W opiekę nad grobami Piaśnicy zaangażowany jest też Urząd Gminy Wejherowo oraz inne pomorskie instytucje i placówki edukacyjne, m.in. Szkoła Podstawowa nr 8 w Wejherowie im. Martyrologii Piaśnicy.
Lasy Piaśnickie, nazywane „Kaszubską Golgotą”, stały się symbolem martyrologii mieszkańców Pomorza i Kaszub w czasie II wojny światowej. Odbywają się w nich co roku uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni, połączone z patriotyczną manifestacją. W Wejherowie i okolicy powstają liczne trwałe znaki pamięci poświęcone ofiarom zbrodni: tablice, epitafia, kaplice, pomniki, rzeźby.
W gronie beatyfikowanych 13 czerwca 1999 r. przez papieża Jana Pawła II znalazła się zamordowana w Piaśnicy siostra Alicja Kotowska. W Lesie Piaśnickim, 3 października 2010 r., odsłonięto nową kaplicę–mauzoleum, pełniącą jednocześnie funkcję pomnika. Na słupach podobnych do pni ułożonych w stos zostały wytłoczone nazwiska zidentyfikowanych ofiar zbrodni piaśnickiej.
W grudniu 2015 r. powołano do życia Muzeum Piaśnickie w Wejherowie, jako oddział Muzeum Stutthof w Sztutowie. Jego siedziba mieści się w dawnej wilii dra Franciszka Panka, w której w czasie okupacji była placówka Gestapo oraz sztab powiatowego Selbstchutzu.
Ponadto, 6 października 2023 r., dworcowi kolejowemu w Wejherowie nadano nazwę „Męczenników Piaśnickich”. Na budynku dworca odsłonięto również pamiątkową tablicę. Od 2018 r., we wrześniu, organizowany jest w Wejherowie „Motocyklowy Rajd Piaśnicki”. Zbrodnia w Piaśnicy ma też swoje odbicie w licznych dziełach kultury. Odniesienia do zbrodni w Piaśnicy są dziś obecne w utworach literackich, filmach, komiksach, utworach muzycznych.
Warto dodać, że Piaśnica – największe po obozie koncentracyjnym Stutthof miejsce kaźni ludności polskiej na Pomorzu w okresie II wojny światowe, nazywane „pomorskim Katyniem” lub „Kaszubską Golgotą” – była też dla niemieckich nazistów jednym z największych poligonów doświadczalnych w przeprowadzaniu masowych zbrodni.
Listopad to czas szczególnej refleksji i modlitwy za zmarłych. Cieszy fakt, że Polacy wciąż pamiętają o ofiarach zbrodni w Piaśnicy i oddają im hołd – rozsiane w sosnowym lesie groby są dziś zadbane, z licznymi kwiatami i światłami pamięci.