Na grobach dziennikarzy przy dźwiękach alarmu bombowego

Fot. Andrzej Klimczak

Nieprzerwanie, od kilkunastu lat, trwa akcja Oddziału SDP w Rzeszowie poszukiwania za wschodnią granicą  grobów polskich dziennikarzy.

Akcja wymyślona przez Jolantę Danak Gajdę, byłą dziennikarkę Polskiego Radia w Rzeszowie nie została przerwana podczas pandemii, a tym bardziej w czasie trwającej na Ukrainie wojny.

Na samym tylko cmentarzu łyczakowskim we Lwowie odkryliśmy około 100 grobów, często zapomnianych, zarośniętych kolczastymi pnączami, częściowo zdewastowanych. Nasza praca pozwoliła na kilku nekropoliach przywrócić na nowo groby zmarłych kolegów żurnalistów z czasów poprzedzających II wojnę światową.

Tak samo jak w ubiegłym roku naszym pracom towarzyszył złowróżbny dźwięk syren obwieszczających nalot bombowy. Na szczęście tym razem rosyjskie rakiety nie doleciały do Lwowa.

W latach poprzedzających pandemię, a później wojnę, przyjeżdżało na cmentarze Lwowa, Stanisławowa, Kołomyi czy Bohorodczan około 100 przedstawicieli naszego zawodu z całej Polski.

Ostatnie cztery lata spowodowały, że na cmentarzu pojawia się zaledwie kilka osób, ale reprezentują oni godnie tych, którzy przyjechać nie mogli, lub nie przyjechali z obawy przed wojenną zawieruchą. W czasach wojny, Oddział SDP w Rzeszowie przestał organizować wyjazdy za wschodnią granicę ze względów bezpieczeństwa. Nie ma w tej chwili na Ukrainie bezpiecznego miejsca, co udowodniły ataki rakietowe nawet na małe miejscowości i prywatne zabudowania. Każdy z uczestników wyjazdu na Łyczakowską nekropolię w tym roku, tak jak i w poprzednim, sam podejmował decyzję świadom ryzyka.

Zapaliliśmy również symboliczne światełko pod krzyżami obrońców Ukrainy, których groby wyszły już daleko poza granice starego cmentarza. Zapłakane matki, narzeczone, żony i dzieci pochylone nad grobowymi portretami młodych ludzi, to widok, którego nie zapomnimy nigdy.