Nagonka na Polskę – ELŻBIETA KRÓLIKOWSKA-AVIS o burzy wokół TVN

Przepisy w Polsce są niejasne i niejednoznaczne, chcemy je uściślić. I dotyczy to nie tylko stacji TVN, ale wszystkich spółek medialnych” – powiedział wnioskodawca projektu ustawy poseł Marek Suski. Chodzi także o to, aby dostosować polskie regulacje do systemu Unii Europejskiej, o to, aby  nie pozwolić podmiotom medialnym spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego przenikać na polski rynek  nielegalnie, zacierając ślady za spółką – matką, o„tax evasion”, znajdowanie luk podatkowych oraz – to już emisja programów – zgodność przekazu z polskim interesem społecznym.

 

Chciałoby się powiedzieć „here you go again!”. Znowu, jak kilka lat temu w przypadku projektu ustawy o penalizacji antypolonizmu, jak kilka miesięcy temu z projektem innej, dotyczącej prywatyzacji mienia pożydowskiego, rozpoczęła się nagonka na polski rząd, Prawo i Sprawiedliwość oraz Polskę, aby do dalszego procedowania  dokumentu nie dopuścić. A to była ambasador Stanów Zjednoczonych Georgette Mosbacher straszy że „USA mogą zrezygnować z realizacji art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego”, a to żona europosła Radka Sikorskiego grozi  że „procedowanie ustawy anty-TVN może być kluczowym momentem dla tego czy Polska nadal będzie częścią Unii”, TVN wydaje oświadczenie pod hasłem „próbuje się ograniczyć wolność mediów”, a Gazeta Wyborcza powtarza, że za czasów Władysława Gomułki Polacy cieszyli się  większą wolnością słowa niż dziś. Hucpie i głupstwom nie ma końca.

 

Trwają próby nacisku na Polskę, z Brukseli, Berlina i  Waszyngtonu, a żaden z komentatorów nie pofatygował się, aby zapoznać się z projektem i zacząć mówić do rzeczy. Tzn. że jest to prawo, które już obowiązuje w krajach Unii Europejskiej, w Niemczech, Austrii czy Francji, że chodzi jedynie o dostosowanie zapóźnionego o kilka dekad ustawodawstwa polskiego do tego stosowanego na Zachodzie.  Ale także o zapobieżenie oszustwom i kantom, stosowanym przez wielkie koncerny medialne, unikanie płacenia podatków, a także przejmowanie części udziałów przez takie państwa jak Rosja czy Chiny i wszystkie tego, także społeczne,  konsekwencje. W projekcie wskazuje się m.in. że „koncesja na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych może być udzielona osobie zagranicznej, której siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego, pod warunkiem, że taka osoba zagraniczna nie jest zależna od innej osoby zagranicznej, której siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie nie będącym państwem członkowskim EOG”. Czyli mówiąc po polsku: przy ciągłym ruchu kapitałowym wielkich koncernów medialnych kancelarie prawne robią wszystko, aby pomóc swoim klientom wyciskać jak największe zyski oraz płacić jak najniższe podatki, albo wcale. Przecież podobnie czynią giganty elektroniczne jak Google, Facebook czy Tweeter, które np. lokują zarząd w Irlandii, gdzie istnieje zasada, że płaci się podatki tam, gdzie firma faktycznie pracuje, a nie tam, gdzie usytuowany jest zarząd, którego budynek często straszy pustkami. W przypadku TVN właścicielem jest amerykański koncern Discovery, ale zarządza on tą stacją za pośrednictwem spółki Polish Televison Holding BV, zarejestrowaną w Holandii, z siedzibą na lotnisku Schiphol w Amsterdamie, która – to już sprawdzono – w 2019 roku nie zatrudniała ani jednego pracownika! Czyli klasyczna spółka – słup, aby ominąć przepisy. Sprawa wykorzystywania spółek europejskich do omijania ograniczenia maksymalnie 49% udziałów podmiotów zagranicznych w spółkach koncesjonariusza, znana jest od lat. Niejasności i nieścisłości aktualnej ustawy o radiofonii i telewizji wprost zachęcają do obchodzenia przepisów.  Jedne tworzą wirtualne spółki, inne – spółki słupy.

 

U nas wciąż obowiązują zasady przyjęte, trochę na chybcika, w 2004 roku, po przystąpieniu do Unii, gdzie znajdują się furtki dla podmiotów medialnych z całego świata.  I z tych furtek , w przypadku TVN, korzystają Amerykanie. I nie można udawać, że nie ma problemu.  Przecież dziecko wie, że firma powołana w Holandii, w dodatku ghost company, gdzie jak wykazano, nikt nie pracuje, to przekręt, i powołana po to, aby ominąć przepisy. I o ile w Unii Europejskiej mamy organ wspólny, ERGA, który jakoś tam kontroluje podobne przypadki, firmy spoza Unii – kombinują, próbują ominąć unijne przepisy.

 

Inne państwa europejskie już dawno uregulowały prawo dotyczące spółek medialnych. I Niemcy, i Francja, Austria, i Wielka Brytania.  Przy czym i Francja, i Austria zdecydowały się na system dość restrykcyjny. Np. w Niemczech na większościowy kapitał zagraniczny musi wyrazić niemiecki rząd, a  ma prawo ingerować już od 10% takiego wkładu. We Francji i Austrii prawo jest jeszcze ostrzejsze i żadna spółka spoza Francji nie może mieć w firmie medialnej większości kapitałowej. Wielka Brytania strzeże tej zasady jak oka w głowie. Po prostu nie chce, aby inne kraje dyktowały jej swoją „way of life”.  Suflowały swoją narrację historyczną, interpretowały wydarzenia, uczyły obywateli co mają myśleć – przecież  to była jedna z podstawowych przyczyn Brexitu! A więc Brytyjczycy mają swój OFCOM, The Office of Communications, powiązany z parlamentem, mają CMA czyli Competition and Markets Authority, organizacje pozarządowe oraz media, które w podobnych przypadkach, bez względu na to czy to konserwatyści czy liberalna lewica, wspólnie strzegą narodowego rynku medialnego. Że przypomnę casus amerykańskiego magnata medialnego Ruperta Murdocha i BSkyB. Posiadał już 39% udziałów w telewizji British Sky Broadcasting, chciał zakupić pozostałych 61%, ale presja państwa, mediów i społeczeństwa była tak wielka, że transakcję uniemożliwiono. Motywacja? Zbyt wielki wpływ na brytyjski rynek. Posiadał już dzienniki The Times i Sun i Brytyjczycy stwierdzili „co za dużo, to niezdrowo”. W Polsce tylko połowa obywateli oraz mediów jest podobnego zdania, czyli że polski interes narodowy jest ważniejszy niż korzyści finansowe amerykańskiego giganta Discovery, z których nic nie mamy.

 

Dalej – dziś TVN należy do amerykańskiego molocha Discovery, ale przecież trwają tam wieczne fuzje, ustawiczne roszady kapitałowe. O ile pamiętam, dziś Disney znajduje się w rękach Japończyków, i czy trzeba wielkiej wyobraźni, aby dostrzec, że w jakimś momencie Discovery będzie należał do Rosjan czy Chińczyków z ich światową ekspansją kapitałową? Albo – czy nie należy wreszcie zadbać o warunki konkurencji dla polskiego nadawcy, o przejrzystość  fuzji i transparentność przepływu kapitału, o należne podatki, i last but not least, o przekaz, zgodny z polskim interesem społecznym? Ponadto, rozwijamy się,  coraz bardziej otwieramy na świat, także nasz rynek medialny. Czy nie należy czynić to w sposób kontrolowany, zgodny z polskim i unijnym prawem? Wirtualnemedia.pl poprosiły TVN Grupę Discovery o komentarz w tej sprawie, lecz dostały jedynie krótkie oświadczenie: „Podkreślamy, że w roku 2015 KRRiTV zaakceptowała wejście amerykańskiego kapitału do naszej spółki i do czasu ubiegania się o przedłużenie koncesji dla programu TVN24 struktura własnościowa nie budziła żadnych wątpliwości”. Ale teraz budzi. No i  ani słowa o wątpliwościach prawnych!

 

Projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji nie jest przeciw TVN, nikt nie chce likwidować tej stacji ani tłumić wolności słowa. Nie był konsultowany ani z TVN, ani z Discovery, ani z Amerykanami, ani z Rosją – nie ma znaczenia skąd jest medium, chodzi jedynie o polskie regulacje i polskie interesy. Zresztą co innego wysłuchiwanie opinii, niestety zwykle pełne gróźb i szantaży, a zupełnie co innego kreowanie własnego prawa, gdzie doradców nie potrzebujemy. I niech ręka boska broni Prawo i Sprawiedliwość przed wycofaniem się z tego projektu!  Oraz  poprzedniego, dotyczącego  prywatyzacji, także mienia pożydowskiego. Chyba że chce, aby Polska była traktowana przez państwa Unii oraz  Stany Zjednoczone jak wycieraczka spod drzwi.

 

Elżbieta Królikowska-Avis