Nie zwolniliśmy żadnego dziennikarza – rozmowa z MACIEJEM MATERĄ, prezesem spółki wydającej „Gazetę Olsztyńską”

Andrzej Senkowski nie patrzy na Grupę WM jak na inwestycję finansową czy na dywersyfikację swojej działalności biznesowej, jego ideą było ratowanie zasłużonej dla Warmii i Mazur gazety, ze 135-letnią tradycją – mówi Maciej Matera, prezes Grupy WM, wydającej „Gazetę Olsztyńską” w rozmowie z Adamem Sochą.

 

Presserwis podał, że po zmianie właściciela „Gazeta Olsztyńska” obniży od października pracownikom pensje o 10 proc, na pół roku. Powołał się na anonimowych dziennikarzy, którzy mieli powiedzieć, że nowy właściciel uzasadnia to trudną sytuację firmy. Informator Presserwisu twierdzi, że obecnie dziennikarze zarabiają 2500 złotych „na rękę”, stażyści dostają tyle samo co dziennikarze z długoletnim stażem. Atmosfera jest przygnębiająca, pracownicy obawiają się zwolnień. Co z tych informacji może pan potwierdzić?

 

Muszę zacząć od tego, że ratujemy „Gazetę Olsztyńską”. W chwili kupna Grupy WM wydawcy tej gazety przez prywatnego inwestora pana Andrzeja Senkowskiego była ona w fatalnej sytuacji finansowej i groziły jej najgorsze scenariusze. Kupno firmy przez pana Andrzeja Senkowskiego  uratowało „Gazetę Olsztyńską”. Dane podawane przez Presserwis dotyczące wynagrodzeń to obraz jej historii. My skupiamy się na jej przyszłości, w której nie planujemy zwolnień dziennikarzy i nie zwolniliśmy żadnego dziennikarza. Oczywiście mogą być pojedyncze przypadki, np. stażystom kończą się umowy, albo ktoś z różnych powodów chce od nas odejść. Ale to są indywidualne sprawy.

 

Wirtualnemedia.pl podały, że Grupa WM w 2020 roku odnotowała 3,99 mln zł straty, a średnia sprzedaż egzemplarzowa „Gazety Olsztyńskiej” spadła do 4 tys. Czy może pan potwierdzić te informacje?

 

Potwierdzam, że firma w 2020 r. (przed naszym „przyjściem”) zanotowała stratę w wysokości 3,994 mln zł czyli jednego miesiąca traciła średnio ponad 300 tyś zł. Dlatego w pierwszej kolejności dokapitalizowaliśmy spółkę, aby poprawić jej płynność finansową, następnie koncentrujemy się na zmianie jej sposobu funkcjonowania, tak aby jak najszybciej przerwać generowanie przez nią tak dużych strat. Jeśli chodzi o sprzedaż gazet, to był to spadek ponad 20 proc. Według najnowszych danych Polskich Badań Czytelnictwa średnia dzienna sprzedaż „Gazety Olsztyńskiej” i „Dziennika Elbląskiego” to 4343 egz. Ratujemy „Gazetę”, odbywa się to w sposób nie zakłócający jej regularnego wydawania. Już wiemy, że nie zaliczymy ani jednego dnia przestoju. Musieliśmy się bardzo spieszyć, bo reaktywowanie tytułu, po kilku tygodniach czy miesiącach nieistnienia na rynku, wymagałaby bardzo dużych nakładów finansowych. W tej chwili mogę powiedzieć, że spółka jest na bezpiecznej ścieżce. Wyniki września pokazują, że osiągamy zamierzone cele i poprawiamy wyraźnie sytuację firmy.

 

Powrócę do pierwotnego pytania, czy w ramach szukania oszczędności nastąpiła redukcja zatrudnienia i obcięcie zarobków?

 

Staramy się robić przekształcenia bez zwolnień pracowników. Odejścia wynikają z naturalnych ruchów kadrowych. Niektóre osoby osiągnęły np. wiek emerytalny, ale akurat dziennikarzy, którzy w przyszłym roku osiągną wiek emerytalny, chcielibyśmy w większości zatrzymać w firmie, żeby młodzi korzystali z ich doświadczenia. Było sporo umów kontraktowych, które wygasły we wrześniu. I z tego tytułu może powstało wrażenie, że zwalniamy pracowników. A my po prostu przeanalizowaliśmy zasadność tych umów w kontekście rozwoju i nowych potrzeb firmy i niektórych z nich nie przedłużyliśmy. To jest duża firma medialna: gazeta codzienna, tygodnik w każdym mieście powiatowym, redakcja internetowa, drukarnia, telewizja internetowa, działalność eventowa, to wszystko generuje bardzo duże koszty stałe. Nasza filozofia zarządzania jest inna od dotychczasowej. Chcemy promować kreatywne i efektywne zaangażowanie pracowników, dlatego wdrożyliśmy nowy system motywacyjny, w którym były redukcje w wynagrodzeniach w części zasadniczej, bo bez tego wyprowadzenie firmy z permanentnego generowania strat byłoby niemożliwe. Natomiast nie zmniejszyliśmy prowizji, funduszu honoraryjnego dziennikarzy oraz stworzyliśmy nowy dodatkowy sposób premiowania. W nowym systemie wynagrodzenia najlepsi dziennikarze i inni pracownicy mają szansę zarabiać znacznie lepiej niż poprzednio. Jestem pewien, że wielu pracowników na tym skorzysta.

 

Ilu zatem dziennikarzy pracowało w koncernie w chwili zakupu spółki, ilu odeszło do dzisiaj? Czy dziennikarze mają zatrudnienie na etat i jakie jest średnie wynagrodzenie netto dziennikarzy?

 

Obecnie jest u nas zatrudnionych ponad 60 dziennikarzy. W tym zdecydowana większość na  umowy o pracę. Niewielka część współpracuje z nami okazjonalnie. O nowych zarobkach dziennikarzy będziemy mogli porozmawiać za trzy miesiące jak wdrożone mechanizmy zaczną przynosić efekty. Zwalniający się dziennikarz, a był to jednostkowy przypadek, dotyczył podjęcia decyzji jeszcze przed zakupem firmy.

 

W jakim celu Andrzej Senkowski kupił koncern prasowy? To nie jego branża. Znawcy rynku medialnego raczej spodziewali się, że tytuł kupi Orlen, żeby domknąć swój portfel wydawniczy.

 

Ideą pana Andrzeja Senkowskiego było ratowanie zasłużonej dla Warmii i Mazur gazety, ze 135-letnią tradycją, aby służyła całej społeczności tego regionu. Pan Andrzej Senkowski nie patrzy na Grupę WM jak na inwestycję finansową czy na dywersyfikację swojej działalności biznesowej, ale oczywiście to nie oznacza, że firma ma generować straty. W końcu jest spółką prawa handlowego. Pan Andrzej Senkowski wykupił i dokapitalizował firmę i uratował ją przed najgorszymi scenariuszami.

 

W krótkiej rozmowie ze mną Andrzej Senkowski poinformował, że gazety koncernu będą niezależne. Według informacji, które przekazał mi jeden z byłych naczelnych „Gazety Olsztyńskiej” (było to kilkanaście lat temu) ¾ dochodów biura reklamy stanowiły ogłoszenia samorządów, urzędów i instytucji państwowych. To sprawiło, że „Gazeta” zamieniła się w swoisty słup ogłoszeniowy dla polityków (np. od lat na łamach „GO” trwa nieustający festiwal marszałka województwa, zarazem prezesa wojewódzkiego komitetu PSL, za pieniądze podatników). Ogłoszeniodawcy (politycy i biznesmeni) byli objęci swoistym immunitetem, a szefowa biura reklamy potrzebowała artykułów, tylko jako „wypełniaczy” miejsc nie zajętych przez reklamy. Doprowadziło to do utraty wiarygodności gazet koncernu w oczach czytelników. Jeden z redaktorów lokalnego portalu obywatelskiego nazwał publicznie gazety koncernu „szmatami”, bo są tubą władzy i sąd stwierdził, że miał prawo do takiej opinii. Jak więc zamierza pan odzyskać wiarygodność gazet w oczach czytelników i zapewnić dziennikarzom niezależność? Bo niezależne dziennikarstwo polega na  patrzeniu władzy na ręce, ale wiąże się z ryzykiem utraty części ogłoszeniodawców. Niezależność dziennikarza wyraża się też w godnej pensji.

 

O godnym wynagrodzeniu już powiedziałem – dążymy do tego i w niedalekiej przyszłości tak będzie się dziać. Skupiamy się na obecnej chwili i przyszłości. Proporcje w strukturze przychodów podane przez pana redaktora pochodzą z opinii, a nie z aktualnych twardych danych finansowych i naszych analiz. Na dzień dzisiejszy rynek komercyjny, a więc nie instytucji samorządowych i państwowych, ale przedsiębiorstw, tzw. drobnych ogłoszeń, wpływów z usług drukarskich i eventów stanowi dużo większą pozycję. Zbieraliśmy opinie o „Gazecie” przed transakcją i wsłuchujemy się również teraz w wyrażane o niej opinie w sposób wnikliwy. Wierzymy w rzetelne dziennikarstwo i prowadzenie gazety obiektywnej na możliwie najwyższym poziomie merytorycznym. Jedną z pierwszych moich decyzji było „wyjęcie” redakcji ze struktur pośrednich i obecnie redakcja bezpośrednio podlega pod prezesa firmy. Dziennikarzom daliśmy swobodę tworzenia, nie ingerujemy w teksty, nie ma żadnej cenzury. Oczywiście gazeta jak każdy produkt na rynku, choć specyficzny, podlega regułom rynkowym tzn. musi mieć swoich odbiorców, być potrzebna, czytana, sprzedawać się, ale też musi mieć reklamodawców. Najważniejszą cechą „Gazety Olsztyńskiej” jest działanie na rynku lokalnym Warmii i Mazur. Chcielibyśmy rzetelnie informować naszych czytelników o sprawach regionu. Politykom i samorządowcom „trzeba patrzeć na ręce”, jak pan redaktor przywołał często spotykane stwierdzenie. Taka jest rola mediów, jeśli chcą wspierać demokrację.  Ale jest też inna rola – należy opisywać rzetelnie rzeczywistość i jeśli politycy i samorządowcy realizują pozytywne i dobre inicjatywy dla społeczeństwa, na których wszyscy korzystamy to należy je również opisywać. Natomiast jest jeszcze inny aspekt tych spraw. W dzisiejszych czasach z samej informacji jest trudno mediom „wyżyć”. Obecne media mają też inne funkcje jak rozrywka, edukacja itp. A zatem opisywanie polityki, zwłaszcza w mediach lokalnych, nie jest elementem wiodącym. Z drugiej strony powstało dużo portali zajmujących się tylko sferą polityki i czytelnik, który się bardziej interesuje zagadnieniami politycznymi ma do tych informacji czy opinii swobodny dostęp. Niekoniecznie czerpie wiedzę na ten temat z portali regionalnych czy gazet regionalnych. Proszę zwrócić uwagę, że portale zajmujące się polityką  mają zasięg nieograniczony niczym, nawet językiem, zwłaszcza przy coraz lepszych tłumaczeniach elektronicznych. Rynek lokalny jest z punktu widzenia marketingu zbyt płytki, aby mógł utrzymać gazetę „polityczną”. My nie jesteśmy gazetą polityczną, „żyjącą” z polityki, chociaż o polityce na pewno będziemy też pisać. Dlatego chcielibyśmy raczej podnieść jej poziom merytoryczny, wzbogacić tematykę, przedstawiać różne idee i wejść w swoistą interakcję i więź z naszymi czytelnikami. Mieszkańcy Warmii i Mazur zasługują na obiektywną i interesującą gazetę o możliwie najwyższym poziomie dziennikarskim. Oczywiście o wszystkim nie damy rady pisać, bo nie mamy tak licznego zespołu, jak gazety ogólnopolskie, dlatego chcemy się skupiać na poruszanie najpoważniejszych problemów regionu, ale na pewno chcemy opisywać również ważne wydarzenia krajowe  i zjawiska ogólnoświatowe, które wywierają wpływ na każdego z nas. Jesteśmy przecież świadkami wielkich wyzwań cywilizacyjnych w świecie w praktyce na każdym polu. Chcemy też otworzyć łamy naszych gazet dla dziennikarzy freelancerów.

 

W gazetach Polska Press po przejęciu przez Orlen niemal natychmiast zmieniono naczelnych, pan takiej decyzji nie podjął. Zastanawia też pozostawienie w firmie państwa Tokarczyków na stanowiskach dyrektorskich. Z moich rozmów z byłymi pracownikami „Gazety” wynika, że to ich sposób zarządzania firmą i pracownikami doprowadził ją na skraj upadku. Komentujący na forach internetowych odbierają to jako zapowiedź kontynuacji polityki koncernu, z pewną korektą, tzn. marszałek będzie musiał trochę się posunąć na łamach „Gazety Olsztyńskiej” i zrobić miejsce także dla polityków PiS-u oraz więcej będzie tematyki kościelnej. Czy przewidywania internautów są trafne?

 

Szanujemy wszystkich naszych pracowników, chcemy się najpierw przyjrzeć ich pracy w nowej odsłonie „Gazety”,  a dopiero potem podejmować decyzje personalne. Branża medialna podlega szybkim zmianom. Nasza „Gazeta” i portale też się będą zmieniać, a tym samym jest szansa na tworzenie się nowych miejsc pracy np. w dziennikarstwie internetowym. Gazety drukowane ustąpiły dużo ze swojej pozycji na rzecz internetu. To jest oczywiste. Choć uważam osobiście i mam nadzieję, że gazety drukowane nie znikną tak szybko, to przecież musimy być elastyczni w zarządzaniu i sprostać nowym wyzwaniom. Chcielibyśmy, żeby każdy pracownik swoje talenty rozwijał w pracy na stanowiskach i w miejscu, które mu na to pozwoli i miał szansę sprawdzenia się. Widzimy pracę dziennikarzy jako zespół współpracujący ze sobą, ale też specjalizujący się w określonych kanałach medialnych. Brakuje nam dziennikarzy, reporterów, redaktorów. Na pewno ktoś do nas dołączy. Kto gdzie się znajdzie, czy zostanie na swoim stanowisku czy zmieni swoje miejsce w strukturze firmy to zależy od strategii rozwoju spółki oraz osobistych talentów i predyspozycji.

 

Jeśli chodzi o przewidywania internautów to chciałbym powiedzieć, że chcemy ich pozytywnie zaskoczyć i pracujemy nad tym, żeby to była nowa, interesująca odsłona „Gazety Olsztyńskiej” i portali, która mam nadzieję pozytywnie zostanie przyjęta. Nie chcemy nikogo z naszych czytelników utracić, a wielu pozyskać i przekonać do naszej gazety i portali.

 

Rozmawiał Adam Socha

 

 


 

Maciej Matera

Rocznik 1964.  Z wykształcenia jest polonistą i teatrologiem, ukończył też studia biznesowe z zakresu zarządzania i marketingu oraz studia Executive MBA. Jest zawodowym menedżerem – był dyrektorem i prezesem szeregu firm prywatnych i państwowych z różnych branż, a ostatnio m.in. dyrektorem Biura Amunicji i Rakiet w Polskiej Grupie Zbrojeniowej oraz członkiem rad nadzorczych w Wojskowych Zakładach Elektronicznych SA i Energomontażu-Północ Gdynia S.A. We wrześniu został prezesem Grupy WM.

 


 

Kim jest nowy właściciel „Gazety Olsztyńskiej”?

 

Andrzej Senkowski (rocznik 1956) Grupę WM, wydającą m.in. „Gazetę Olsztyńską” i „Dziennik Elbląski”, kupił od prezesa Jarosława Tokarczyka we wrześniu tego roku. Wcześniej, od 1998 roku właścicielem firmy był obywatel Niemiec Xavier Hirtreiter, wówczas prezes Neue Passauer Presse.  W 2019 roku przekazał on spółkę Tokarczykowi, poprzez dobrowolne umorzenie swoich udziałów.

 

Andrzej Senkowski to polski przedsiębiorca z Warszawy, twórca największej w Polsce firmy handlującej zewnętrznymi częściami samochodowymi Polcar, którą tworzył „od zera”, od 1986 roku. Dzisiaj firma posiada centrum logistyczne o pow. 110 tys. m2 w Wólce Kosowskiej k. Warszawy. Firma zatrudnia 600 pracowników. Na witrynie internetowej Polcaru czytamy: „Od momentu założenia po dzień dzisiejszy firma kieruje się chrześcijańską etyką, co przejawia się w indywidualnym podejściu i szacunku do klienta, pracowników jak i do partnerów handlowych”. Właściciel finansował m.in. filmy „Smoleńsk” i „Legiony”.

AS