O korupcji i ciągle aktywnych jej beneficjentach pisze STEFAN TRUSZCZYŃSKI: Rozzuchwaleni

Fot.: Archiwum/ HB

W sejmie posłanka (!) wchodzi na parlamentarny balkon i na głowy kolegów wysypuje fałszywe banknoty. Mocno zbudowana obywatelka wrzeszczy z dachu samochodu – wulgarnie i głośno.Bezczelny drogim samochodem pędzi ponad 200 kilometrów na godzinę siejąc postrach wśród normalnych ludzi. Popularyzują go – niby  krytykując – media. A on śmieje się wszystkim w nos i jeździ dalej bezkarnie. Czy to największe przestępstwa? Bezkarne, ale nie największe.

Za przestępstwa komunistyczne, w wolnej już Polsce, niektórzy dochrapali się czołowych stanowisk – w rządzie, w poselskich ławach krajowych i zagranicznych. Za wyprzedanie łapówkarskie kraju zniszczono życie tysiącom ludzi na wsi. Zaorano stocznie (zgodnie z zapowiedzią Rakowskiego), zniszczono rzemiosło. I nadal bezczelność nie zna granic a ci którzy to uczynili pouczają jak rządzić.

W sobotę 25 czerwca TVP1 pokazała film dokumentalny Sylwestra Latkowskiego powracający do sprawy zabójstwa komendanta głównego policji generała Marka Papały. Jest to dokument porażający. Nie tylko ze względu na zuchwałe morderstwo, ale film uświadamia także panującą wokół tej sprawy bezkarność. Wszystko okazuje się poplątane i celowo rozmazane. Oglądam film oczami zwykłego obywatela kraju, gdzie ludzi strasznych, bezwzględnych i zakłamanych pokazuje film dokumentalny, ludzi którzy nadal spotykają się ze sobą, współpracują i nie widać by czuli się w najmniejszym stopniu winnymi.  Bezradność wobec nich jest zatrważająca. O czynach decydował krwawy szmal, który był zbierany gdzie się da.  Ten film przedstawia obraz kraju szantażu, korupcji i powiązań, od bandytów po  polityków.

Nawet jeśli pojawia się uczciwy szeryf, to – zupełnie inaczej niż w amerykańskich filmach – jest słaby i bezradny. Całe to towarzystwo nadal krąży wokół nas. Generalnie mają się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Zgodzili się odpowiadać na zarzuty. Łaskawcy. Oczywiście często przecząc sobie albo występując z zakrytymi twarzami. Ważne jednak, że społeczeństwo zobaczyło ten dokument i wysłuchało relacji ludzi, którzy po prostu wtedy rządzili legalnie lub nielegalnie. Wyszedł obraz kloaczny. Opakowanie – eleganckie garnitury, niewinne minki – to wszystko pęka jak bańka mydlana.

Nie wiem, czy Sylwester Latkowski to bohater, czy kamikaze, czy też jest jakiś inny powód powstania i emitowania tego filmu. Nieważne. Ważne że ten dokument powstał i gratulacje należą się Latkowskiemu.

Ważne jest pokazanie tego filmu w pierwszym programie TVP, chociażby przed północą aby obejrzały to tysiące ludzi. Ważne, że ten film prezes TVP Jacek Kurski wyemitował. Bo jest to jednak kawałek prawdziwego dokumentu.

Nowe idzie – powoli i ociężale jak tuwimowska lokomotywa. Po polskich już, nie szerzej rozstawnych, ruskich szynach. Czy po naszych torach mknąć będą polskie i ukraińskie towary jeszcze nie do końca wiadomo.

Wiadomo jednak, kto ruskich bandytów, którzy odkryli dziś swą twarz chwalił i kto im sprzyjał. Gdybym był decydentem telewizyjnym otwierałbym, nawet na kilka sekund, serwis informacyjny zdjęciem dwóch supermenów spacerujących po sopockim molo. Piękne to molo, ale niestety każdy może je deptać. Panowie T. i P. to przecież przyjaciele.

„Nasz” wpisał się na listę najłagodniej mówiąc, naiwniaków. Oczywiście nie jedyny. Znaleźli się tam również wybitni politycy, naukowcy, wizjonerzy. Nie zauważyli, że Europa uzależnia się od Kremla. Kupowali taniej i myśleli, że zawsze tak będzie. To bractwo kończyło kembridże, oxfordy, sorbony i  harvardy. Nie zauważyli, że lezą prosto w paszczę smoka. Ktoś wprawdzie ostrzegał, ale go nie słuchano. I nadal Polaków się nie słucha. Choć wszyscy już wiedzą, że groźny agresor broni i życia swoich ludzi nie żałuje.

Podajcie sobie ręce panowie ze wszystkich ugrupowań  krajowych i zagranicznych, którzy głośno mówią o, wprawdzie zdegenerowanym kapitalizmie, ale jednocześnie wychwalają super Europę z jej przedziwnymi pomysłami. Poraża retoryka, poraża gadulstwo bez efektów, miliardowe obiecanki i zwlekanie. Tylko ludzie mają najwięcej do stracenia. Zbombardowane domy i tragedie milionów zwykłych ludzi zaczynają być „nudną codziennością”. Z jednej strony szarota-biedota, mięso armatnie a z drugiej wybrańcy.

Rosja ze stratą ludzi się nie liczy, nigdy się nie liczyła. Ona ma miliony i wielkie połacie czasem pustej ziemi. Co jakiś czas wybijano tam nawet generałów i najwierniejszych enkawudzistów. My chronimy ludzi a nawet, niestety chronimy bandytów, czasem bardziej niż ofiary.

Przydałby się  spis beneficjentów Polski po 89 roku. Byłby ciekawszy niż lista Wildsteina. Wśród „ludzi sukcesu” aż roi się od bohaterów filmu Latkowskiego, w którym padają słowa: „To ściana przez którą nikt się nie przebije. Najwyżej się rozbije”. Mamy tego dowody – Amber Gold, zabójstwo Olewnika, Papały a wcześniej morderstwa ks. Popiełuszki i innych księży. Ostatnio doszła sprawa młodego odważnego dziennikarza Jarosława Zientary.

Za rok z okładem wybory. To wcale nie tak daleko. Ruszyły w Polskę wyborcze busy. Przejadą kraj wzdłuż i wszerz. Ich pasażerowie będą dla tubylców mili i wszystko obiecujący. Może czasem wyskoczy jakiś tam rolnik uprawiający paprykę i będzie wrzeszczał nawet słusznie. Gospodarze są gościnni, uśmiechnięci. Zresztą do swoich idoli przyjdą tylko ich zwolennicy.

Na mitingi przychodzi niewielu. W gruncie rzeczy to ci, którzy chcą się załapać na synekury. Można by te „gospodarskie wizyty” robić on-line. Tym bardziej że jest gorąco. Rozzuchwaleni zwykle tracą resztki rozsądku. Gdy przelatuje się listy personalne mamy do czynienia ciągle z tymi samymi ludźmi. Pora to zmienić. Można to zrobić. Kadencje powinny być krótsze. Może nawet dwuletnie. Wystarczy. Jachira szaleje, Tusk łysieje, a ludzie ciągle mają nadzieję. Jak to wszystko się skończy? Będziemy to wiedzieć. Za półtora roku.