Pazerni – felieton STEFANA TRUSZCZYŃSKIEGO

Fot. Pixabay

Mamona, mamona. Czego się nie robi, by chapnąć co się tylko da. Piłkarze wyłażą ze skóry – ale nie na boisku, a w reklamie. Why? Dlaczego tak niszczą sympatię kibiców, no i honor. Ciekawe ile można zarobić za przyjście przed kamerę i kłapnięcie jednym słowem. Głupie scenariusze reklam działają ponoć – zdaniem reklamodawców na świadomość telewidzów. To wątpliwe chyba, że kora mózgowa zardzewiała lub spróchniała.

Telewizje, radia żeby przeżyć muszą wpuszczać na antenę cały ten ściek. Są oczywiście reklamy w miarę kulturalne, zabawne i niegłupie. Np. takie było „ojciec prać!” albo „Pyrkosz, pyrkosz, a nie jedziesz”. Ale to wyjątki.

Dlaczego nie interweniuje KRRiTV? To nie jest wbrew wolności słowa. To działania w obronie gwałtownych doznań estetycznych widzów. W obronie jest niedoskonała, jakby bezradna. Przecież chamstwo, bezguście i tupet nie powinny być tolerowane. Nieśmiałość stróżów porządku medialnego to rodzaj tchórzostwa i niewypełnianie przyjętych obowiązków. A cóż jest ważniejszego niż pilnowanie, by media były dla społeczeństwa a nie przeciw niemu. Stróże karzą czasem za różne skrajne pomysły, ale to nie wystarcza. Głupota pozostaje bezkarna. Oczywiście trudno ją mierzyć, ale można. Wystarczy by decyzję powierzyć ludziom, którzy są najkrócej mówiąc „na poziomie” i poziom przekazu utrzymywać będą kierując się oceną estetyki , etyki i sensu.

Nie każdy może być jurorem. Dotyczy to wszelkich sędziów i takich ludzi, których wybieramy by oceniali. W ocenie ważne jest by wiedzieć i mieć odwagę. Nie zastąpią tego papierkowe przepisy i kolubrynowe regulaminy. Niestety nawet uznawani idole przysparzają kiczu. Czy się nie wstydzą? Przecież zarabiają bardzo dobrze. Ale wiadomo – masz milion to chcesz mieć dwa. Pazerność jest jak opium. Łykniesz i już nie jesteś sobą. A dlaczego pomagać tym bogatym – choć jak się mówi – biednym w gruncie rzeczy ludziom. Są – mówi się uzależnieni. Niestety to uproszczenie. Pazerność to nie choroba. Pigułek na to nie ma. Ale jest fiskus, urząd podatkowy.

Zarobki miesięczne sięgające kilkudziesięciu tysięcy to kpina. A uciekanie do rajów podatkowych – to kpina podwójna. Rechot cwaniaków tolerowany jest ciągle. Władza się zmienia. I nic nie robi by to nadużycie zlikwidować. Wyalienowali ze społeczeństwa są krytykowani, ale kpią sobie z tego. Mówi się, że to dotyczy niewielu. A jednocześnie – tak naprawdę – nie wiemy ilu ludzi w naszym kraju korzysta z „podatkowych rajów”. Oni w reklamach medialnych nie występują. Biznes lubi dyskrecję. Tak – zgoda, ale biznes uczciwy. Transparentny.

Mamy wolność słowa jak nigdy. Korzystajmy z tego koledzy dziennikarze.