Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP od lipca b.r. Jest to kolejna sprawa dziennikarza oskarżonego o naruszenie dóbr osobistych osoby, którą IPN uznał na tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa PRL. Tym razem podejrzany o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa wystąpił z powództwem przeciwko red. Agacie Mielczarek, dziennikarce z TVP3 Gdańsk. 22 sierpnia 2019 r. w Sądzie Okręgowym w Gdańsku (XV Wydział Cywilny) odbyła się trzecia już rozprawa w tej sprawie. Red. Agata Mielczarek została pozwana przez Henryka Jezierskiego, dziennikarza wydawnictw motoryzacyjnych, który twierdzi, iż zrealizowany przez pozwaną materiał informacyjny wyemitowany 27 stycznia 2017 r. w TVP3 Gdańsk na temat wyborów członków Rady Programowej w tejże stacji narusza jego dobra osobiste. W materiale tym znalazły się informacje o współpracy Henryka Jezierskiego ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, cytowane m.in. na podstawie oficjalnych publikacji IPN. Sprawa ta jest objęta monitoringiem CMWP SDP, przed Sądem Okręgowym w Gdańsku Centrum reprezentuje red. Maria Giedz.
Rozprawę 22 sierpnia prowadziła sędzia Małgorzata Misiura. Obie strony, wraz z pełnomocnikami, stawiły się na rozprawę. Pełnomocnikiem Henryka Jezierskiego była Małgorzata Jezierska-Wojdak, a Anny Mielczarek w zastępstwie procesowym za adwokata Tomasza Plaszczyka występowała Martyna Lewińska. Podczas rozprawy doszło do przesłuchania trzech świadków: Joanny Strzemiecznej – Rozen – dyrektora TVP3 Gdańsk, Małgorzaty Mrozowskiej – Krawczyk – wydawcy programu „Panorama” oraz Andrzeja Liberadzkiego – sprawującego w okresie emitowania audycji funkcję Prezesa Zarządu Radia Gdańsk SA. Czwartym światkiem miała być Agnieszka Oszczyk – pracownik TVP SA O/ Gdańsk, prowadząca w dniu 27 stycznia 2017 r. główne wydanie programu informacyjnego „Panorama”, o godz. 18:30 w TVP3 Gdańsk. Świadek nie pojawił się na rozprawie. Decyzją sądu Agnieszka Oszczyk została ponownie wezwana na kolejną rozprawę, która ma się odbyć w dniu 5 grudnia o godz. 10.15 w Sądzie Okręgowym w Gdańsku.
***
Pierwszym, przesłuchiwanym świadkiem była red. Joanna Strzemieczna – Rozen, która stwierdziła, że przygotowany przez Annę Mielczarek materiał był wykonany rzetelnie. Ukazywał trzy aspekty, z powodu których Henryk Jezierski nie powinien znaleźć się w gronie członków Rady Programowej gdańskiej telewizji. Chodziło o jego agenturalną przeszłość, co wynika z książki Daniela Wicentego „Weryfikacja gdańskich dziennikarzy w stanie wojennym” (wydanej przez IPN w Gdańsku w 2015 r.) oraz przedstawionych przez pracownika IPN dr Wicentego materiałów świadczących o zainteresowaniu SB osobą Henryka Jezierskiego. „Red. Jezierski ma też na swoim koncie antysemickie publikacje, które dyskryminują go do bycia członkiem Rady Programowej”- powiedziała dyr. Strzemieczna-Rozen. „Ponadto, ubiegając się o członkostwo w Radzie Programowej TVP Gdańsk powołał się na rekomendacje Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy”, tymczasem red. Anna Dąbrowska, ówczesna prezes KSD, obecnie sekretarz Zarządu KSD, jak zeznawała dyr. Strzemieczna-Rozen, zaprzeczyła, aby Stowarzyszenie udzieliło takiej rekomendacji red. Jezierskiemu, a wręcz przeciwnie, red. Dąbrowska stwierdziła, iż p. Jezierski zgłosił swoją kandydaturę samowolnie, bez żadnych rekomendacji i bez wiedzy Stowarzyszenia. Oddział gdański Stowarzyszenia, którego ponoć Jezierski jest prezesem, już wówczas był rozwiązany. Mecenas Małgorzata Jezierska-Wojdak reprezentująca Henryka Jezierskiego dociekała, kto przydzielił temat red. Agacie Mielczarek. Dopytywała się o konkretne nazwiska, również tych osób, które wypowiadały się negatywnie o red. Jezierskim. Kilkakrotnie żądała ujawnienia nazwisk osób oburzonych faktem wprowadzania Jezierskiego do Rady Programowej TVP Gdańska. „Co to były za osoby?” Interesowało ją też, dlaczego materiał zgłoszony na kolegium redakcyjnym w poniedziałek (23 stycznia 2017 r.) ukazał się dopiero w piątek (27 stycznia 2017 r.), a także, czy gdyby red. Mielczarek odmówiła opracowania tego materiału straciłaby pracę albo poniosła inne konsekwencje? Te same pytania kilkakrotnie powtarzała.
Dyrektor J. Strzemieczna stwierdziła, że obowiązuje ją tajemnica dziennikarska i żadnych nazwisk nie ujawni. Jezierska-Wojdak zażądała od sędzi Małgorzaty Misiura zwolnienia Strzemiecznej od tajemnicy dziennikarskiej. Okazało się, że w sprawach cywilnych sędzia nie ma takich uprawnień. Działa to jedynie w sprawach karnych. Dyrektor J.Strzemieczna wyjaśniała, że Agatę Mielczarek wybrano do przygotowania materiału, gdyż jest młodą, sumienną dziennikarką, której nikt nie może podejrzewać o jakiekolwiek związki z SB z czasów PRL-u. Powoływała się też na prezentowaną w materiale wypowiedź Krzysztofa Czabńskiego, przewodniczącego Rady Mediów Narodowych, że „osoby, co do których istnieją jakiekolwiek zarzuty, czy tylko podejrzenia o ich działalność agenturalną nie powinny wchodzić w skład rad programowych mediów, a zwłaszcza mediów publicznych”.Mecenas Małgorzata Jezierska-Wojdak dociekała, czy red. Strzemieczna widziała materiał w całości przed jego emisją? A także czy oglądała oryginalne teczki w IPN. Red. nacz. Joanna Strzemieczna tłumaczyła, że dziennikarz nie jest naukowcem, a telewizja instytutem badawczym rozwikłującym sporne sprawy. „Rolą dziennikarza jest informowanie. W książce są numery akt, daty, pseudonimy, a nawet jest definicja tajnego współpracownika. To IPN ustala kto jest TW, my tylko informujemy o tym”. Dodała też, że wszyscy dziennikarze pełniący kierownicze stanowiska muszą złożyć oświadczenie lustracyjne, iż dana osoba nie była TW (tajnym współpracownikiem SB). „Red. Jezierski takiego oświadczenia lustracyjnego nie złożył, kiedy ubiegał się o członkostwo w Radzie Programowej telewizji. Podkreśliła również, że materiał red. Mielczarek był konsultowany z radcą prawnym TVP. Autorka materiału była w IPN. W materiale emitowanym w TVP zostało pokazane że autor książki prezentuje akta IPN. Ponadto dodała, że „nie byłam przy nagraniu, ale na filmie widać, jak Jezierski trzyma książkę wydaną przez IPN i wypowiada się dwa razy”. Mec. Jezierską-Wojdak interesowało również, czy prawnik TVP wydał opinię pozytywną, czy autorka materiału była w IPN, czy wszystkie osoby wypowiadające się w programie miały takie same prawa do wypowiedzi.
***
Drugim świadkiem przesłuchiwanym podczas rozprawy sądowej była Małgorzata (Maria) Mrozowska – Krawczyk. Mecenas Małgorzata Jezierska-Wojdak zadawała świadkowi podobne pytania, które wcześniej zadawała dyrektor gdańskiej telewizji Joannie Strzemiecznej-Rozen. Chodziło o powód tak długiego, zdaniem mecenas, przygotowywania przez Agatę Mielczarek materiału informacyjnego. Mrozowska-Krawczyk odpowiadała, że materia prezentowana w programie była na tyle skomplikowana, że trzeba było czterech dni, aby informację przedstawić rzetelnie. „Wymagał on szczególnej staranności. Czytałam książkę Wicentego. Zależało nam, aby dać powodowi możliwość wypowiedzenia się – mówił aż dwa razy. Stąd opóźnienie z wydaniem materiału”.
Zeznała też, że decyzję o zaprezentowaniu tego tematu podjęła dyr. Strzemieczna, kiedy to okazało się, że red. Jezierski został wybrany do Rady Programowej, gdyż jego osoba budziła spore kontrowersje. Dodała, że „autorem zapowiedzi jest Mielczarek, ale wspólnie pracowałyśmy, konsultowałyśmy, łącznie z redaktor naczelną. Mogłam więc wpłynąć na jego treść końcową”. Publikacja IPN „Weryfikacja gdańskich dziennikarzy w stanie wojennym” jest dostępna. Jednak powód (Jezierski) nie wytoczył procesu autorowi książki, na której opiera się Mielczarek. W materiale emitowanym przez TVP Jezierski zaprzeczył, że był TW SB. My nie dochodzimy czy jest to prawda, tylko przekazujemy fakty. IPN jest jedyną instytucją, która mogła nam pokazać taką informację. W materiale znalazł się też komentarz Marka Formeli (SLD, wówczas członka ustępującej Rady Programowej TVP3 Gdańsk). „Materiał był wzorcowy. To bardzo trudna sprawa. Wśród kolegów było oburzenie, że taka osoba będzie oceniała nasze programy. Odbiło się to szerokim echem w mediach ogólnopolskich. Sam, bez zgody szefa Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy zarekomendował się” – mówiła red.Mrozowska-Krawczyk.
Mec. Jezierska-Wojdak drążyła możliwość zmiany materiału przez osoby obce, a także wydłużenia tego materiału do ponad 5 min, skoro większość z nich trwa zaledwie około 2 min. Wypytywała o to, kto może rekomendować kandydatów na członków Rady Programowej? Chciała dokładnie znać informacje przekazane na kolegium redakcyjnym przez redaktor naczelną. Domagała się podania nazwisk starszych kolegów, którzy w rozmowach prywatnych, ale i na kolegium wypowiadali się negatywnie na temat red. Jezierskiego. Chciała wiedzieć, czy tym starszym kolegą był red. Marek Formela, który przez wiele lat pełnił funkcję redaktora naczelnego „Głosu Wybrzeża”, a także kto na kolegium zadecydował, że w materiale ma znaleźć się wypowiedź Formeli? I dlaczego to on się wypowiadał, a nie koledzy z telewizji?
Red. Mrozowska – Krawczyk wyjaśniała, że w wypowiedzi Formeli nie ma stwierdzenia, iż Jezierski był tajnym współpracownikiem. „Taka informacja pada z ust pracownika IPN. My nie dyskutowaliśmy z historią, my pokazywaliśmy publikację IPN. Materiał nie mówi wprost, że był tajnym współpracownikiem, tylko, że był zarejestrowany jako TW. Jeśli został zarejestrowany, otrzymał pseudonim -Jurek- to znaczy, że był TW. Jezierska-Wojdak żądała przedstawienia definicji określenia tajny współpracownik. Chciała wiedzieć, czy istnieje dowód na współpracę Jezierskiego ze służbami bezpieczeństwa? Dopytywała się też, dlaczego ten materiał był konsultowany z prawnikiem? Interesowało ją czy Jezierski został uprzedzony o publikacji IPN i co ma powiedzieć? „Skoro Jezierski w programie zaprzeczał, że nie jest TW, to chyba wiedział o czym mówi” – ripostowała Mrozowska-Krawczyk. W trakcie przesłuchania wypłynęła sprawa nagrywania całej rozmowy z Jezierskim nie tylko kamerą, ale i telefonem komórkowym. Henryk Jezierski nazwał to skandalem. Chciał też wiedzieć, dlaczego autorka konsultowała ten materiał z prawnikiem? Zarzucał jej, że nie sięgnęła do dokumentów IPN, tylko do książki wydanej przez IPN opartej na dokumentach.
***
Trzecim świadkiem, przesłuchiwanym podczas rozprawy sądowej w dniu 22 sierpnia 2019 r. był red. Andrzej Liberadzki. Red. Liberadzki twierdził, że „istniało podejrzenie, iż dwóch członków Rady Programowej mogło być TW i to byłoby naganne, a jego zdaniem pani Agata próbowała dotrzeć do prawdy w tej kwestii. Ponadto ukazała się książka, która szeroko opisała gdańskie środowisko dziennikarskie. Przeczytałem tę książkę dwa razy. W tej publikacji zostało odnotowane, że pan Jezierski był TW. Nie dziwię się, że TVP próbowała tę sprawę zweryfikować”. Zgodziłem się na wypowiedź w telewizji, ale nie chciałem się bezpośrednio wypowiadać, więc swój pogląd wydałem w oświadczeniu na temat statusu rad programowych w mediach publicznych. Chciałem, aby było duże sito, bo nie istniały regulacje co do spraw moralnych członków rad. Nie ma żadnych regulacji, co zasad dla kandydatów rad programowych czy nadzorczych mediów publicznych. W książce powód został zarejestrowany jako TW, a potem odmówił współpracy. Czy był czysty moralnie? Najlepiej wyjaśnić to samemu poprzez oświadczenie lustracyjne. Skoro sytuacja jest niejasna, to albo człowiek się oczyszcza, albo nie.” Red. Liberadzki stwierdził, że z Jezierskim współpracował w latach 70. XX w.
***
Podczas rozprawy okazało się, że w aktach Sądu brakuje oświadczenia Anny Dąbrowskiej, byłej już prezes Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, obecnie sekretarza Zarządu KSD. Taki dokument został wydany 26 stycznia 2017 r., czyli przed emisją programu informacyjnego. Martyna Lewińska, pełnomocnik Anny Mielczarek zgłosiła więc powołanie na świadka Annę Dąbrowską na okoliczność rekomendacji powoda do Rady Programowej TVP Gdańsk. Małgorzata Jezierska-Wojdak, pełnomocnik Henryka Jezierskiego wyraziła sprzeciw, tłumacząc, że pod koniec procesu nie zgłasza się nowych świadków. Sędzia Małgorzata Misiura uznała powołanie na świadka Anny Dąbrowskiej za bezpodstawne, ale nie sprzeciwia się złożeniu tego oświadczenia.
Pod koniec rozprawy Henryk Jezierski wręczył Sądowi decyzję wydaną przez prezesa IPN 11 maja 2019 r., w której znajduje się stwierdzenie, że „Henryk Jezierski nie był pracownikiem, funkcjonariuszem lub żołnierzem organów bezpieczeństwa państwa i w archiwach IPN – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu nie zachowały się dokumenty wytworzone przez niego lub przy jego udziale, w ramach czynności wykonywanych przez niego w charakterze tajnego informatora lub pomocnika przy operacyjnym zdobywaniu informacji przez organy bezpieczeństwa państwa.”
Natomiast IPN podaje, że w jego zasobach zostały odnalezione trzy zapisy ewidencyjne dotyczące Henryka Jezierskiego:
- Nr 57968 – Wydz. III zarejestrował w dniu 27 kwietnia 1988 r. Jezierskiego na kandydata tajnego współpracownika (KTW) o pseudonimie „JUREK”. 1 lipca 1988 r. sprawę przerejestrowano na TW „JUREK”
- 3 lipca 1989 r. Wydział III Gdańsk przekazał sprawę Jezierskiego do Archiwum Wydziału „C” do numeru I-26134 akta sprawy zarejestrowanej do numeru 57968. Na karcie dopisano „odmowa współpracy rok brakowania – 2005”.
- Zapis na karcie MKr – 3 z kartoteki odtworzeniowej MSW w Warszawie dotyczącej Henryka Jezierskiego, z której wynika, że akta archiwalne Wydziału „C” WUSW Gdańsk nr I-26134 zmikrofilmowano i zniszczono. Jako datę zniszczenia mikrofilmu nr 25134/I wskazano 2010 r.
Opracowanie : Maria Giedz, zdjęcie: Maria Giedz
Źródło: CMWP SDP