Przed Sądem Pracy w Zielonej Górze 28 listopada odbyły się dwa procesy z powództwa dwóch dziennikarzy zwolnionych z pracy w Regionalnej Rozgłośni Polskiego Radia – Radia Zachód. Oba są objęte monitoringiem CMWP SDP. Obserwatorem procesów jest red. Aleksandra Tabaczyńska.
Radio Zachód rozwiązało z redaktorami Danielem Sawickim i Łukaszem Brodzikiem umowy o pracę po siłowym przejęciu mediów publicznych i postawieniu ich w stan likwidacji. Od tej decyzji obaj dziennikarze złożyli odwołanie do Sądu Pracy, wnosząc o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne (względnie o przywrócenie do pracy) oraz żądając także zabezpieczenia powództwa poprzez nakazanie pozwanemu dalszego zatrudniania powoda do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Na rozprawach, którym przewodniczyła sędzia Lidia Iwanowska stawili się Daniel Sawicki i Łukasz Brodzik oraz likwidator publicznego Radia Zachód Michał Iwanowski. Pani sędzia poinformowała, że do sądu wpłynęła opinia amicus curiae przesłana przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. Na sali był też obserwator CMWP. Sąd nie wyraził zgody na utrwalanie dźwięku i obrazu, a następnie zwrócił się do stron z pytaniem czy widzą jakąkolwiek szansę na polubowne rozstrzygnięcie sporu.
Pierwsza sprawa dotyczyła red. Daniela Sawickiego, który w odpowiedzi, oświadczył, że likwidator do dnia rozprawy nie wykonał zabezpieczenia, to znaczy nie przywrócił dziennikarza do pracy. Michał Iwanowski z kolei jest gotów do zapłaty trzykrotnego wynagrodzenia jednak nie widzi na ten moment możliwości przywrócenia dziennikarza do pracy.
Sprawa red. Daniela Sawickiego
Na prośbę sądu red. Daniel Sawicki opowiedział o okolicznościach zwolnienia z pracy: w Radiu Zachód pracowałem od 2018, a od 2020 na etacie, moje ostatnie obowiązki dotyczyły redakcji publicystyki i informacji. To praca w dużej części „na żywo”. W dniu wypowiedzenia byłem na antenie i zauważyłem połączenia z sekretariatu. Tych połączeń było tak wiele, że już to zapowiadało jakieś nietypowe wydarzenia i od kolegów dowiedziałem się, że likwidator wzywa i wręcza wypowiedzenia. Odmówiłem telefonicznie, więc przysłano mi je pocztą. W wypowiedzeniu, które kwestionuję podane są dwa powody zwolnienia. Pierwszy to niewłaściwe wykonywanie obowiązków. Jednak likwidator nie poparł tego twierdzenia żadnym przykładem. Merytoryczność mojej pracy, mojego przekazu na antenie mogą oceniać organy konstytucyjne takie jak KRRiT, czy Rada Mediów Narodowych oraz szefostwo radia. Jako dziennikarz miałem poparcie nie tylko ówcześnie rządzącej partii, ale też Nowoczesnej, PSL-u i Konfederacji. Jestem członkiem związków zawodowych Solidarność’80 i Sierpień’80. Przez sześć lat mojej pracy w Radiu Zachód nie otrzymałem żadnych uwag merytorycznych, żadnych upomnień – zeznał red. Daniel Sawicki. Drugi powód to rzekoma likwidacja. Ta firma nie jest likwidowana, są zatrudniani nowi dziennikarze, programy, które prowadziłem nadal są na antenie, która aż huczy. Łącznie w radiu pracowało około 100 osób, a zwolniono tylko cztery. W grudniu 2023 roku poprzedni likwidator napisał maila, żeby spokojnie pracować, nie będzie żadnych zwolnień – mówił red. Daniel Sawicki.
Likwidator Michał Iwanowski twierdził, że kwestionował jednostronny przekaz red. Daniela Sawickiego oraz to, że w audycjach, w których dziennikarz brał udział porównywano wydarzenia przejęcia mediów narodowych do zamachu stanu z grudnia’ 80. Ponadto zarzucił dziennikarzowi brak pluralizmu i brak wyważenia, brak obiektywizmu i dociekania do prawdy oraz zapraszanie w charakterze ekspertów kolegów. Jako likwidator zgłosił likwidację do KRS. Ograniczył inwestycję, których wykonał 3% planu, zwolnił 4 osoby i zatrudnił nowe. Działalność radia jest prowadzona gdyż ustawodawca nie zdjął z Polskiego Radia obowiązku realizacji misji publicznej. Poinformował też sąd, że zaproponował pracę na takich samych warunkach płacowych jednak red. Sawicki odmówił. Na pytanie sądu, jakie stanowisko likwidator zaproponował, okazało się, że jest to poza dziennikarska praca w radiu – starszy specjalista do spraw marketingu i sprzedaży. Red. Daniel Sawicki poinformował sąd, że gdyby dostał pracę na podobnym stanowisku dziennikarskim, które stracił, dziennikarskim to by tę pracę przyjął. Jednak nie chce pracować w marketingu i sprzedaży podmiotu, który ma być likwidowany.
Sprawa red. Łukasza Brodzika
Na prośbę sądu dziennikarz Łukasz Brodzik zrelacjonował wydarzenia związane ze zwolnienie go z Radia Zachód. Zależy mi na powrocie do pracy. W Radiu Zachód jestem przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność. Ostatnie stanowisko jakie zajmowałem od stycznia 2023 roku to zastępca redaktora naczelnego. Likwidator, poprzez sekretariat wezwał mnie i w obecności kadrowej wręczył mi wypowiedzenie. Zawierało ono dwa powody zwolnienia mnie z radia: likwidacja spółki i nienależyte wykonywanie pracy. Podczas tego spotkania chciałem doprecyzować wymienione zarzuty, gdyż są bardzo ogólne. Likwidator, oświadczył: spotkamy się w sądzie. Na moje kolejne pytanie o to, kto wydał o mojej pracy taką opinię również odpowiedział mi: spotkamy się w sądzie – zeznawał Lukasz Brodzik.
Likwidacja radia, nie jest rzeczywistą przyczyną zwolnienia mnie z pracy, gdyż jest ona pozorna. Pracownicy nie są zwalniani. Mnie zwolniono pierwszego, w sumie wiem o czterech osobach w takiej sytuacji jak ja, a zatrudnionych jest około 100. Wiem też o kolejnych przyjęciach do pracy, zresztą słychać to na antenie Radia Zachód. Likwidator dalej nie jest wpisany do KRS i działa na mocy uchwały. Drugi zarzut dotyczący „nienależytego” wykonywania obowiązków, jest nieprecyzyjny, ujęty w sposób nieprawidłowy, bez przykładów na poparcie takiej tezy. Prowadziłem minimum dwa tysiące audycji, rozmów, programów. Ani jeden z nich nie został przywołany. Nie było na mnie skarg słuchaczy, podwładnych, współpracowników. Nie dostałem żadnej nagany – mówił zwolniony z pracy dziennikarz.
21 grudnia podczas audycji na żywo, gdzie rozmowa dotyczyła siłowego przejęcia mediów publicznych pracownicy (dwóch może trzech) przerwali nadawanie. To znaczy wyłączono dźwięk, rozłączono rozmowę telefoniczną z rozmówcą, a zamiast tego nadano oświadczenie. Jest to samowolne działanie na szkodę spółki, gdyż radio należy do infrastruktury krytycznej. Od likwidatora nie otrzymałem żadnej propozycji ugody, tylko możliwość pracy na czas określony na stanowisku starszy specjalista do spraw marketingu i sprzedaży. Jest to dla mnie nieakceptowalna propozycja zawodowa gdyż skutkuje ona nie tylko brakiem dostępu do mikrofonu, ale także zakazem pracy dla konkurencji. Nie mógłbym się wypowiadać w innych mediach – powiedział red. Lukasz Brodzik.
Pełnomocnicy obu dziennikarzy zwrócili się do sąd z wnioskiem, by likwidator przedłożył wykaz wszystkich zatrudnionych przez niego osób zarówno na umowy cywilno-prawne jak i na umowę o pracę po dniu wypowiedzenia dziennikarzom pracy to jest 26. stycznia 2024 roku. Sąd wyznaczył na zrealizowanie tego zadania termin 21 dni. Adwokaci dziennikarzy zwrócili się również z wnioskiem o pominięcie dowodu w formie płyty CD, gdyż nie zawiera wskazania dokładnego miejsca, gdzie dziennikarze naruszyli ustawę o Radiofonii i Telewizji, art. 21. i został sformułowany nieprawidłowo.
Sąd wyznaczył kolejną rozprawę na 27. marca 2025 roku i zapowiedział połączenie obu spraw. W obu sprawach CMWP SDP wysłało odrębne opinie amicus curie do Sądu w obronie dziennikarzy zwolnionych z pracy.