Uważałem Jana Pawła II za reportera, który wypracował wizję dziennikarstwa i stworzył jego program. Materiał rozproszony istniał. Trzeba było tylko usiąść i to spisać.
Nakładem Oficyny Wydawniczej Volumen ukazała się książka Marka Millera „Katechizm reportera” Jest to próba poszukiwania fundamentu i sensu tej niezwykłej profesji jaką jest dziennikarstwo uchwycona w niezwykłą formę – „rozmowy” z reporterem – Janem Pawłem II.
PRZEDMOWA (fragmenty)
(…) Dla kogo jest Katechizm reportera? Do kogo jest kierowany? Zostaje oferowany każdemu człowiekowi, żądającemu od nas – reporterów – uzasadnienia nadziei, która jest w nas. Jest to więc uzasadnienie przydatne głównie dziennikarzom katolickim, ale przez uniwersalizm etyki chrześcijańskiej jest kierowane do wszystkich poszukujących prawdy, wszystkich, dla których Dekalog ciągle pozostaje istotnym punktem odniesienia.
(…) Uważałem Papieża za reportera, który wypracował wizję dziennikarstwa i stworzył jego program. Materiał rozproszony istniał. Trzeba było tylko usiąść i to spisać. Ja odsuwałem to jednak ciągle na później. Jak to się mówi – w życiu są rzeczy ważne i pilne. Te pilne prawie nigdy nie są ważne, a te ważne prawie nigdy nie są pilne. Ta była zdecydowanie ważna, więc odkładałem ją w nieskończoność. W końcu zredagowałem coś w rodzaju pierwszej wersji. Książka nosiła tytuł Dziennikarstwo według Jana Pawła II i ukazała się w 2008 roku; była czytelniczą klęską. Przeszła kompletnie niezauważona mimo transformacji ustrojowej w Polsce, a więc potencjalnego zapotrzebowania na fundamentalne wartości. Zastanawiałem się, dlaczego. Na tekst składały się obszerne cytaty z przemówień Papieża wygłaszanych do dziennikarzy z okazji Światowych Dni Środków Społecznego Przekazu. W związku z tym język był nieco oficjalny, sztywny, często trudny, i jak na średni reporterski gust zbyt „metaforyczny”. Potencjał myślowy w nim zawarty rozcieńczał się i rozmywał w okazjonalnych celach przemówień.
W 2013 roku została opublikowana praca doktorska Doroty Narewskiej zatytułowana Karola Wojtyły wizja dziennikarstwa (1949-1978) – dla mnie niezwykle ważny materiał obejmujący okres nieobecny w mojej książce. To wtedy właśnie, w latach 1949-1978, rodzi się wizja dziennikarstwa przyszłego papieża. Książka Doroty Narewskiej miała dla mnie dwa istotne mankamenty: była pracą naukową i liczyła 656 stron. (…) Zadałem sobie pytanie: Czy mój temat (Dziennikarstwo według Jana Pawła II) i Doroty Narewskiej można maksymalnie skrócić i uprościć, znajdując odpowiednią formę? Czy znajdzie wtedy czytelnika? Pytanie to nie dawało mi spokoju. Rzecz ze względu na osobę głównego bohatera wydawała się grzeszyć pychą, ale wyzwanie pozostawało intrygujące. Katechizm reportera! Różne rzeczy pisałem i redagowałem w życiu, ale coś takiego…
Pragnąłem, żeby mój Katechizm miał formę rozmowy. Przychodziłem na te spotkania z myślami Karola Wojtyły z pytaniami, które od dawna zadawałem sam sobie. By mógł zaistnieć dialog, musiałem w wypowiedzi Papieża nieznacznie zaingerować. Są to jednak zmiany kosmetyczne, niezmieniające w żaden sposób istoty wywodu. (…).
POWOŁANIE – CZYLI KIM JEST REPORTER (fragment)
Jestem reporterem. Wierzę w reportaż. To moja wizja, pasja, obsesja. Reporterzy to dla mnie grupa odniesienia, mój cech, moja branża, mój styl życia. Czy mogę nazwać to powołaniem? Czy mam do niego wystarczające predyspozycje? Jak je rozpoznać? Jak zdefiniować?
W naturę człowieka wpisana jest potrzeba „bycia darem dla”. Powołanie związane jest z darem „dla” innych, powołany „idzie w tym kierunku, w którym woła go miłość”, bo tylko tym można wytłumaczyć zgodę na ponoszenie trudów nieopłacających się w życiu doczesnym. Zatem u początków posłannictwa informowania i kształcenia opinii publicznej znajduje się silny wewnętrzny nakaz. Jestem do głębi przejęty szlachetnością i powagą waszego zawodu.
Powołanie wymaga całkowitego oddania się, poświęcenia. Jakie wymagania stawiane są reporterowi, dziennikarskiemu powołaniu? Co stoi za tym, co mnie pociąga, pochłania i inspiruje? Poznanie? Pragnienie znalezienia odpowiedzi na pytanie, jak było naprawdę, jaka jest prawda? Jak jej szukać, jak ją relacjonować? Co wynika tu z faktu, że jestem katolikiem?
Kiedy mówimy o powołaniu, staje przed nami przede wszystkim ktoś, kto woła; ktoś, kto wzywa. Tym, kto woła człowieka, kto go wzywa, jest Bóg. Tam, gdzie jest powołanie, tam jest – z jednej strony Ten, Kto woła, Ten, Kto wzywa, z drugiej strony jest ten, kto odpowiada, bo powołanie jest zaadresowane do osoby; od osoby do osoby. Służba słowu jest posłannictwem społecznym. Dziennikarz pozostaje pod wpływem „czaru prawdy”. Jest brzemienny prawdą Bożą. Ma odwagę szukać i relacjonować prawdę, nawet jeśli jest ona niewygodna lub nieuznawana za politycznie poprawną. Stąd wynikają wszystkie wymagania stawiane przez opinię publiczną reporterowi, który chce uchodzić za katolickiego. Można je sprowadzić do czterech elementów: wiary, wiedzy, życia w łasce i talentu.
Talent jako coś bezcennego, a jednocześnie tajemniczego, trudno definiowalnego, zawsze najbardziej nas ekscytuje i pociąga. Na pewno wiemy o nim jedno: talent jest głównie wynikiem wyjątkowych predyspozycji. Jakie więc predyspozycje powinien posiadać reporter?
Należy do nich trafna ocena wartości doczesnych w świetle wieczności, co umożliwia zjednoczenie z Chrystusem. Aby zatem wypełnić powołanie reportera, konieczne są cnoty osobiste, tj. cierpliwość, wytrwałość, umiar, bezinteresowność, gruntowność, skupienie, posłuszeństwo, uległość, roztropność, znajomość ludzi, męstwo, które może być niekiedy jedynym argumentem, jaki nam pozostał, a przede wszystkim miłość Boga i ludzi, dla których się pisze, nagrywa, filmuje.
Reporter, przyjmując powołanie, otrzymuje do wykonania – zadanie – misję. Jakie stawia ona wyzwania?
Misja dziennikarza może kształtować w sumieniach upodobanie dobra. Może wpajać w nie zmysł Boga, umacniać nadzieję, ożywiać wrażliwość na wartości transcendentne. Praca dziennikarza może oświecać kierować, wspierać to wszystko, co naprawdę służy autentycznemu i integralnemu rozwojowi ludzkiego współżycia. Może umysłom i sercom otwierać horyzonty, pobudzać jednostki i społeczeństwa do dążenia ku tym celom, które decydują o lepszej jakości życia. Powołanie dziennikarza czerpie z zasobów tego, co określiłbym mianem „psychologii pozytywnej”. Wasze powołanie jest – zgodnie ze swoim wewnętrznym zadaniem – powołaniem twórczym. Nadajecie formę i kształt rzeczywistości i materii świata. Nie poprzestajecie na prostym odtwarzaniu czy też powierzchownym opisie. Próbujecie „skupić” – w pierwotnym sensie tego słowa – rzeczywistość człowieka i jego świata. Pragnijcie ująć w słowie, dźwięku, obrazie coś z prawdy i głębi świata i człowieka, z przepastnej głębi człowieka.
Gdyby sprowadzić misję dziennikarza i jej wyzwania do głównego, dominującego obowiązku, to jak byśmy go nazwali, jak byśmy go określili?
Ten obowiązek to sumienne szukanie prawdy obiektywnej, powaga i uczciwość intelektualna w subiektywnej interpretacji i komentarzu; to przyrodzone cechy dziennikarstwa – określają w zasadniczy sposób społeczny wymiar tego trudnego i fascynującego powołania. (…).
FUNDAMENTY (fragment)
(…)
Na fakty, na zdarzenia dziennikarz patrzy poprzez gatunki dziennikarskie. Reporter wie, że reportaż to model, a nie wierna kopia rzeczywistości. Jednak rzeczywistość jest punktem wyjścia, model zbudowany jest z jej realnych elementów. O jaki jednak realizm tu chodzi?
Reportaż jest „kostiumem”, w jakim przechowuje się ukrytą prawdę o osobach i wydarzeniach. To „zredukowana” rzeczywistość, kondensacja aktów myślenia. Redakcja jest redukcją. Dobra redukcja polega zatem na takiej selekcji informacji przez dziennikarza, gdzie redukowana jest informacja, ale nie rzeczywistość, której dotyczy. Dziennikarz nie pisze wszystkiego, co wie, ale wie, co pisze. Fakty wymagają komentarza, do ich interpretacji potrzeba nie tylko „światła rozumu”, ale i światła wiary. To „koncepcja realizmu” polegająca na zaprzestaniu życia według formuły – „tak jakby Bóg nie istniał”. Prawdziwą rzeczywistością jest Słowo Boże. Chcąc „być realistami, musicie polegać właśnie na tej rzeczywistości. Musimy zmienić nasze przekonanie, że materia, rzeczy trwałe, dotykalne są rzeczywistością trwalszą, pewniejszą. Ten, kto w Słowie Bożym rozpoznaje „fundament wszystkiego”, jest realistą. Reporter katolicki to realista, który sens „faktu” odkrywa „między sensem dosłownym a duchowym”. Cel jego pracy jest osiągnięty dopiero wówczas, gdy ujawni aktualne Słowo Boga skierowane do czytelnika poprzez konkretne wydarzenie, gdy odrzuci rozłam między tym, co ludzkie, a tym, co Boskie. Gdy na fakty spojrzy z wiarą.
Gatunki dziennikarskie dzielą się na informacyjne, które prezentują, poszerzają wiedzę o świecie, i publicystyczne, które tę wiedzę pogłębiają. Kardynalna zasada inicjacji w informacji odnosi się do gatunków informacyjnych; a co z publicystyką?
W gatunkach publicystycznych obowiązuje zasada pedagogii wiary. Pedagogia wiary polega na tym, żeby przede wszystkim podawać to, co jako pewna i podstawowa prawda stanowi pewne i nienaruszalne oparcie dla wiary i życia chrześcijańskiego. Jeżeli chodzi o podawanie tego, co nowe, należy uwydatnić ciągłość w wierze Kościoła. Jeśli w grę wchodzą hipotezy, to należy przedstawić je z podaniem stopnia rzeczywistego prawdopodobieństwa oraz uwzględnić, w jaki sposób – wedle przewidywań, zostaną one przyjęte i zrozumiane. Paedagogia fidei definiuje się jako wychowanie wiary w duchu i świetle Soboru, jako proces wzbogacenia wiary. „Sobór jest dziełem Ducha Świętego” (por. Ap 2, 7), a to oznacza, że należy wsłuchać się w to, co Duch mówi Kościołowi” poprzez Vaticanum II. Pedagogia wiary oparta na Soborze musi wyjść z samego dna, to musi wyjść z głębi wiary. To musi być podyktowane miłością.
(…)