Rosyjska dziennikarka ma nadzieję, że jej protest nie był na próżno

Fot. Twitter/@the_ins_ru

Marina Owsiannikowa dziennikarka państwowej rosyjskiej telewizji Kanał 1, która zaprotestowała na wizji przeciwko wojnie w Ukrainie, powiedziała, że boi się o swoje bezpieczeństwo, wyraziła też nadzieję, że jej czyn nie był na próżno.  

43-letnia Marina Owsiannikowa, która w trakcie nadawanego na żywo programu w rosyjskiej państwowej telewizji pokazała planszę z antywojennymi hasłami (pisaliśmy o tym TUTAJ), w rozmowie z agencją Reutera, powiedziała, że bardzo boi się o swoje bezpieczeństwo, ale nie ma zamiaru uciekać z Rosji. Ma też nadzieję, że nie zostaną jej postawione zarzuty o charakterze kryminalnym.

Dziennikarka tłumaczyła, że „wojna na Ukrainie była jak wyzwalacz. Bardzo żywe obrazy z mojego dzieciństwa (w Czeczenii) powróciły na nowo. Zrozumiałam, mogłam poczuć przez co przechodzą ci nieszczęśni ludzie na Ukrainie”.

Jako dziecko Owsiannikowa mieszkała w Groznym i pamięta nagły wyjazd ze stolicy Czeczenii w 1991 roku, gdy rozpoczęła się tam wojna.

Stwierdziła, że chciała nie tylko zaprotestować przeciwko wojnie, ale i bezpośrednio wysłać przesłanie do Rosjan.

„Nie bądźcie zombi, nie słuchajcie tej propagandy, uczcie się jak analizować informację, jak znajdywać inne źródła informacji – nie tylko oglądać rosyjską telewizję państwową” –  mówiła.

Owsiannikowa została we wtorek skazana przez sąd w Moskwie na grzywnę wysokości 30 tys. rubli (280 dolarów). Uznano ją za winną wykroczenia administracyjnego, zorganizowania „nieskoordynowanej akcji publicznej”.

Roman Hryszczuk, członek Najwyższej Rady Ukrainy, uważa natomiast, że działanie Owsiannikowej mogło być elementem kremlowskiej propagandy (pisaliśmy o tym TUTAJ).

opr. jka, źródło: pap.pl