Rapuje Prezydent Najjaśniejszej RP, rapuje Pierwszy raper III RP, a media i społeczeństwo rozgrzewają się do czerwoności.
Zapewne w latach siedemdziesiątych, afroamerykańskim twórcom kultury hip-hopowej, nie przyszłoby do głowy, że w kraju który nie wiadomo gdzie leży, ich muza nabierze tylu rumieńców i okazji do komentarzy. Choćby taki miłośnik scyzoryków z miasta „pełnym cudów, brudów, śmieci żuli, dziwek, ćpunów”, zostaje Posłem na Sejm.
Zostawmy jednak zamierzchłego Liroya. Odłóżmy ostrza, cięcia, mgły, prowokację Jana Hartmana i Andrzeja Dudę. Przecież akcja Hot 16 Challenge 2, jest bardzo szczytna.
Na początek cytacik, jak najbardziej na czasie:
„Orwellowska utopia na naszych oczach powolutku, ale systematycznie w ciało zdaje się przyoblekać. Nie dzieje się to w zuniformizowanej rzeczywistości ekstremalnego totalitaryzmu, rzecz jasna, ale w realiach demokratycznego, jakby nie było, ustroju. Mass media proweniencji publicznej tworzą po trochu rzeczywistość własną jak za czasów Gierka. Wielkiego nieomal, zamiast o rzeczywistości informować. To, że w starciu z nadawcami (czy wydawcami) prywatnymi mają one dużo większe fory, każe mniemać, iż sprawująca władzę klasa polityczna ma głęboko w nozdrzach niezależność i mnogość poglądów, za to cenna jest dla niej swego rodzaju trzymana w łapach obu tuba medialna, co zawsze nagłości, co trzeba, i uciszy czego nie trzeba”.
Powyższy fragment jest jak najbardziej bieżący, a nawet ponadczasowy. Tylko, jeśli już Państwo zaczęli wściekać się na obecną władzuchnę, to małe wyjaśnionko. Pisał te słowa Kazik Staszewski, w cyklu felietonów „Oddalenie”, mając na uwadze „mętne ściemniaki”. Chodziło o lata, gdzie telewizją rządził brunatny Robert Kwiatkowski, Włodzimierz Czarzasty kojarzony był z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, a dziennikarka od propagandy, Aleksandra Jakubowska, była jeszcze po niewłaściwej stronie mocy.
Kazik to przecież postać nie byle jaka i dziennikarz jak się patrzy. Felietony pisywał m.in. do: „Tylko Rocka”, „Machiny”, „Gazety Telewizyjnej” czy „Dziennika”. Bardzo takiego się powinno cenić, co to pisze i do „Newsweeka” i „Gazeta Polska” publikuje. Może tylko kibice Polonii Warszawa mogą czuć się zawiedzeni pisywaniem do „Naszej Legii”.
Nie jest łatwo być artystą. Zwłaszcza niezależnym, to brzmi jak frazes. Kazik zamiast bawić wnuki czy siedzieć sobie na tych swoich ulubionych Kanarach, to dalej się w politykę bawi. A jeszcze niedawno przecież, był odsądzany od czci i od wiary.
Znawca pop – kultury, Mirosław Pęczak w 2018 roku pisał w „Polityce”, Dlaczego Kazik woli Kaczyńskiego? I zasmucony odnotował: „Trudno przejść obojętnie nad prorządowymi wypowiedziami artysty”. Choć jeszcze w 2016 r. w utworze „Odejdę” Kultu, dostaje się zarówno Donaldowi Tuskowi i Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Gdy natenczas kawałek Kazika wyleciał z Listy Trójki, zaczęli się wypowiadać europarlamentarzysta Joachim Brudziński i wicepremier, minister kultury Piotr Gliński. Będzie śledztwo, a może i nawet Komisja Śledcza. Zlustruje się na nowo życiorys i twórczość. Powoła się biegłych historyków i polonistów którzy zaopiniują, czy w tekście „Nie lubię już Polski”, nie ma oznak zaniku patriotyzmu. A językoznawcy i poligloci będą oceniać nadużywania w tytułach słów dyskusyjnych typu: „Bar la Curva”.
Ktoś zaangażowany politycznie, zbyt mocno pociągnął wajchę i zepsuł „trójkową” maszynerię. Która i tak zacina się, skowyczy i ledwo co daje sobie radę. Więcej luzu twardogłowi decydenci. Zrobiliście Kazikowi świetną reklamę. Muza nie znosi próżni. YouTube działa i ma się dobrze. Miliony wyświetleń. „Jak powstają twoje teksty?” – gdy mnie ktoś tak spyta. Zakur..ię z laczka i poprawię z kopyta”.
Krzysztof Prendecki