Prawie dwa miesiące temu sędziowie Sądu Okręgowego w Poznaniu, zapowiedzieli zbliżające się zakończenie procesu dwóch byłych ochroniarzy holdingu Elektromis, Mirosława R., ps. „Ryba” i Dariusza L., ps. „Lala”, których oskarżeni są o porwanie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie Jarosława Ziętary. Do zakończenia ich procesu pozostało tylko przesłuchanie ostatniego świadka, wyjaśnienia oskarżonych oraz mowy końcowe stron. Sprawa jest objęta obserwacją CMWP SDP, które na sali sądowej reprezentuje red. Aleksandra Tabaczyńska.
W piątek, 13 maja rozprawę rozpoczęło przesłuchanie zapowiedzianego świadka. To 61 letni Eligiusz M., sąsiad i znajomy oskarżonego Ryby. Zeznał on, że obaj z rodzinami mieszkali na jednym osiedlu, a ich dzieci chodziły do tej samej szkoły. Sam nie miał w zwyczaju uczestniczyć regularnie w rozpoczęciach czy zakończeniach roku szkolnego i nie wie czy 1 września 1992 roku, czyli w dzień porwania Jarosława Ziętary, oskarżony zaprowadzał swoje dziecko do szkoły czy nie. Stwierdził jedynie, że szkoła była bardzo blisko, nie trzeba było nawet przechodzić ulicy, więc droga do niej była bezpieczna. Bliższe relacje były między żonami mężczyzn, gdyż dzieci były w zbliżonym wieku, w jednej szkole i obie panie „przez chwilę nie pracowały”. Świadkiem, który wcześniej dał alibi Mirosławowi R. na czas porwania, była właśnie żona Eligiusza M.
Po zakończeniu zeznań M., sędzia Katarzyna Obst ogłosiła, że sąd dopuścił z urzędu między innymi ekspertyzę biegłego sądowego psychologa Marcina Siedleckiego. Biegły uczestniczył w procesie Aleksandra Gawronika i oceniał wiarygodność świadka oskarżenia Macieja B. ps. Baryła. Warto przypomnieć, że podczas rozpraw biegły ostro, żeby nie powiedzieć obcesowo, zwracał się zarówno do prokurator Elżbiety Bara, jak i samego Macieja B. Proces Aleksandra Gawronika zakończył się 24 lutego br., nieoczekiwanie zarówno dla oskarżycieli i śledzących sprawę dziennikarzy, uniewinnieniem byłego senatora. Sąd zakwestionował wiarygodność wszystkich świadków oskarżenia. Sądu nie przekonały też opinie innych biegłych psychologów potwierdzających wiarygodność „Baryły”. Nie należała do nich ekspertyza Siedleckiego.
Następnie głos zabrał oskarżony Mirosław R. Obrońcy wskazali, że jedynie R. będzie składał wyjaśnienia bowiem Dariusz L. z tego prawa rezygnuje. Ponad 60 letni były ochroniarz Elektromisu swoje oświadczenie rozpoczął od słów:
– Jestem niewinny. Nie mam z tą sprawą nic wspólnego. Nigdy nie widziałem Jarosława Ziętary. Nikt mnie nie nakłaniał. Nie popełniłem żadnego przestępstwa, a nawet wykroczenia. Jestem byłym policjantem.
Po tych tezach, przystąpił do kwestionowania i negowania zeznań dwóch świadków oskarżenia: Jerzego U. oraz Macieja B. „Ryba” zakwestionował niemal wszystko, co obaj świadkowie zeznali w śledztwie i powiedzieli przed sądem.
– Każdy, kto wczyta się w akta tej sprawy, zobaczy, że sprawa jest naciągana. Bez żadnych dowodów oskarża się niewinne osoby. Główni świadkowie B. i U. to kryminaliści, którzy dla własnych korzyści zaczęli wymyślać przed prokuratorem swoje wersje, a kiedy nie pokrywały się, zaczęli je wycofywać i modyfikować, by były ze sobą spójne – mówił oskarżony.
Mirosław R., holding Elektromis przedstawił jako niemal wzorcowo działającą pod względem prawnym firmę, a jej pracownicy mieli nigdy nie popełniać żadnych przestępstw. W kolejnych zdaniach oskarżył prokuratora Piotra Kosmatego oraz jednego z policjantów Archiwum X, a także redaktora Krzysztofa M. Kaźmierczaka o przygotowywanie świadków do składania fałszywych zeznań. Kaźmierczak, który był na sali podczas rozprawy, komentując to co usłyszał pod swoim adresem, stwierdził, że w tej sytuacji, rozważy kroki prawne. Po dwóch godzinach wygłaszania oświadczenia sąd zarządził przerwę. Okazało się bowiem, że Mirosław R, odczytał zaledwie 16 stron z 64 stron przygotowanej mowy. Mecenas Wiesław Michalski zapewnił, że jego klient zakończy swoje wystąpienie w ciągu następnej godziny. Tak się jednak nie stało, oskarżony przekroczył zapowiedziany czas i mówił dalej. W tej sytuacji sąd przerwał posiedzenie, które odroczył do 12 września br.
Po rozprawie, oświadczenie Ryby skomentował również oskarżyciel posiłkowy, brat zamordowanego dziennikarza, Jacek Ziętara : – Oskarżony ma prawo się bronić, więc nie zaskakuje mnie to, co mówi. Jego idealny obraz Elektromisu jest jednak zdumiewający. Przecież o nieprawidłowościach w tej firmie szeroko informowały przed laty media, było wtedy też śledztwo i proces
Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 r. Był absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował w radiu akademickim, współpracował z Gazetą Wyborczą, tygodnikiem Wprost i z Gazetą Poznańską. Ostatni raz widziano go 1 września 1992 r. Rano wyszedł z domu do pracy, ale nigdy nie dotarł do redakcji Gazety Poznańskiej. W 1999 r. został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono.