Sprawdzą czy to był wypadek – ALEKSANDRA TABACZYŃSKA o śmierci dziennikarki z Chodzieży

Prokuratura Krajowa ma przeanalizować śledztwo w sprawie wypadku, w którym zginęła dziennikarka Anna Karbowniczak. Tuż przed śmiercią kobieta otrzymywała groźby związane z jej pracą.

 

„Na polecenie Zastępcy Prokuratora Generalnego Krzysztofa Sieraka w Departamencie Postępowania Przygotowawczego przeprowadzona zostanie kompleksowa analiza śledztwa dot. śmierci dziennikarki Anny Karbowniczak oraz prawidłowości wydanych w nim decyzji końcowych.” Czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej zamieszczonej w mediach 28 lipca br. Wygląda na to, że wrzesień w współczesnej historii poznańskich dziennikarzy, zapisze się bardzo boleśnie. 1 września 1992 roku został uprowadzony, a następnie zamordowany red. Jarosław Ziętara. 18 lat później, również we wrześniu, dokładnie w czwartek 3 września 2020 roku straciła życie red. Anna Karbowniczak z „Głosu Wielkopolskiego” i portalu naszemiasto.pl. Dziennikarka została śmiertelnie potrącona przez samochód dostawczy podczas jazdy na kolarzówce na trasie pomiędzy Budzyniem a Wągrowcem. Do wypadku doszło na prostym odcinku drogi. Kierowca nie zatrzymał się by udzielić pomocy kobiecie, zbiegł. Dzień później Ania miała świętować swoje 35. urodziny.

 

W poniedziałek, 16 sierpnia 2021 roku, blisko rok po tragicznej śmierci dziennikarki, w Sądzie Rejonowym w Wągrowcu odbyła się pierwsza rozprawa Macieja N.Oliwii P. Maciej N. to kierowca busa, który miał uderzyć w jadącą na rowerze kobietę, a Oliwia P. siedziała na fotelu pasażera. Oboje nie udzielili pomocy Annie Karbowniczak, po wypadku drogowym, do czego się przyznali i pragną dobrowolnie poddać się karze. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego nie zgadza się jednak z decyzją o umorzeniu śledztwa wyjaśniającego okoliczności wypadku z września 2020 roku, sprawie ma się przyjrzeć także Prokuratura Krajowa oraz, decyzją sądu, dostarczone zostaną dodatkowe opinie biegłych. W busie był jeszcze trzeci pasażer Mateusz C., który nie zgodził się na dobrowolne poddanie karze i w związku z tym jego sprawa będzie rozpatrywana osobno.

 

Co się wydarzyło

 

Anna Karbowniczak, fot. Facebook

Według relacji policji, w czwartek, 3 września 2020 roku ok. godziny 14.00, zadzwoniła kobieta, która przejeżdżając trasą Budzyń-Wągrowiec, w okolicy miejscowości Brzekiniec zauważyła leżącą, potrąconą przez samochód rowerzystkę. Następnego dnia, 4 września, przed południem ukazał się poniższy komunikat:

 

„Policjanci z Chodzieży poszukują niebieskiego Renault Trafic lub Opla Vivaro. Kierowca takiego auta w czwartek potrącił śmiertelnie 35 letnią rowerzystkę i uciekł z miejsca wypadku (…)

 

Policjanci na miejscu zabezpieczyli ślady wskazujące na to, że poszukiwany mógł poruszać się samochodem Renault Trafic albo Oplem Vivaro koloru niebieskiego. (…)W związku z tą sprawą prosimy o kontakt wszystkie osoby, które widziały takie auto z uszkodzeniami przedniej, prawdopodobnie prawej strony nadwozia.(…).

 

Dodatkowo „Komendant Powiatowy Policji w Chodzieży wyznaczył specjalną nagrodę finansową dla osoby, która przekaże istotne informacje, przydatne do identyfikacji pojazdu i sprawcy wypadku.”

 

W piątek, ok 18.00 policja ogłosiła, że udało się odnaleźć busa. Kierowcę i samochód namierzono między innymi dzięki zapiskom z monitoringu. Zatrzymano trzech mieszkańców Wągrowca w wieku 25 – 33 lat. Prokuratura wycofała zarzuty wobec brata kierowcy busa i jego znajomego, którzy naprawiali samochód po wypadku oraz zarzuty dotyczące zacierania śladów przez kierowcę i dwoje jego pasażerów. Śledczy, na podstawie opinii biegłego uznali, że to dziennikarka, a nie kierowca, spowodowała wypadek.

 

– Kierowca nie mógł go uniknąć i nie ponosi za to winy. Skoro nie ponosi, to nie mógł zacierać śladów przestępstwa, bo go nie popełnił. Tym samym umorzono wątek zacierania śladów przez pozostałe osoby – powiedział dziennikarzowi portalu Onet.pl, Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

 

Groźby pod adresem red. Anny Karbowniczak

 

Zmarła dziennikarka jeszcze w sierpniu, przed śmiercią spotkała się z poważnymi groźbami, związanymi z jej pracą. Była to wiadomość, w której autor poinformował że posiada informacje o rodzinie dziennikarki, a także o wyglądzie i zainteresowaniach jej samej. Do redakcji wpłynęło też sfałszowane pismo oczerniające kobietę.

 

Anna Karbowniczak relacjonowała dramatyczną historię 2-letniego chłopca, który był ofiarą wielomiesięcznej przemocy domowej i stracił życie uduszony przez 21-letnią matkę. W sierpniu ukazał się kolejny artykuł autorstwa Anny, w którym poinformowała o zbliżającym się akcie oskarżenia wobec matki chłopca i jej partnera. Zwróciła także uwagę, że konsekwencji dyscyplinarnych uniknie odwołany za tę sprawę były komendant policji, gdyż odszedł na własną prośbę na emeryturę. O groźbach pod adresem reporterki została powiadomiona prokuratura. W piątek 4 września 2020 formalnie wszczęto śledztwo dotyczące wspomnianych gróźb i zniesławienia. Rzecznik poznańskiej policji Andrzej Borowiak potwierdził, że śledczy badają ten wątek sprawy. Na ten moment nie łączą jednak obu zagadnień.

Anna Karbowniczak przez wiele lat była dziennikarką „Chodzieżanina”, portalu Chodzież NaszeMiasto.pl i „Głosu Wielkopolskiego”.

 

Aleksandra Tabaczyńska