Wielce Szanowna Pani Mario Nasza ukochana poetko.
Piszę do Pani jako już do ostatniej deski ratunku. Wołam o pomoc z Mazowsza, z Ciechanowa, gdzie doszło do niesłychanego draństwa. Chodzi o Powiatowe Centrum Kultury i Sztuki imienia Marii Konopnickiej.
Tak, dom kultury nosi Pani imię. Zbudowano go w 1966 roku. Przechodził różne koleje losu, aż do upadku i zaniedbania. Z zadłużenia, szarości i niemocy wydobyła go mądra, wykształcona i pracowita kobieta – Pani Teresa Kaczorowska, doktor nauk humanistycznych, badaczka emigracji polskiej, prozaik, poetka, dziennikarka, animatorka kultury. Pani o ogromnym dorobku książkowym, publicystycznym, wielokrotnie nagradzana w kraju i za granicą. Od 20 lat wydająca „Ciechanowskie Zeszyty Literackie” firmowane przez Związek Literatów na Mazowszu, prenumerowane przez 30 największych bibliotek w kraju i przez wielu innych odbiorców – popularyzujące historię i dorobek kulturowy twórców północnego Mazowsza.
Ale zacznijmy po kolei.
Pani Teresa urodziła się na Suwalszczyźnie, wychowała ma Mazurach. Ale od 35 lat mieszka w Ciechanowie. W Suwałkach ukończyła liceum też Pani imienia. I chyba już wtedy pokochała Pani twórczość. Przez całe życie pracowała intensywnie – życie dziennikarskie, potem pisarskie, poetyckie. Wreszcie poświęcając się pracy menadżera i animatora kultury – przez 8 lat – w Powiatowym Centrum Kultury i Sztuki.
Pani Mario, tak samo jak u Pani na biurku stos książek, periodyków, wycinków. Nie ja wymyśliłem by napisać list. Trzymam w ręku pokaźny ponad 200-stronicowy tomik wierszy zatytułowany „Listy do Marii Konopnickiej 2010-2020”. Ich autorka czyni adresatką refleksji i przemyśleń właśnie Panią. Cała z niej – sama tak pisze. Wędrowała śladami, wyszła spod skrzydeł. To już 7 zbiór poezji Kaczorowskiej.
Urodziły się Panie w tym samym mieście. A do Ciechanowa Kaczorowska trafiła już w wieku dojrzałym. Podobnie było z Pani synem Janem, młynarzem, który na rzece Łydyni dzierżawił młyn od hrabiostwa Krasińskich.
Panie Teresie „dzierżawić” przybytek kultury długo nie dano. Ale przedtem jeszcze zdążyła sporo zrobić. Zaczęła od Tygodnika Ciechanowskiego, współpracowała z Polskim Radiem, z Warszawskim Ośrodkiem Telewizyjnym. Jej teksty ukazywały się w „Karcie”, „Rzeczpospolitej”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Gazecie Polskiej”, „Naszym Dzienniku”, „Studiach Polonijnych”, a także w Bostonie – w „Białym Orle”, Toronto – w „Związkowcu”, Chicago – w ” „Dzienniku Związkowym”, Nowym Jorku – w „Nowym Dzienniku”, Lwowie – w „Gazecie Lwowskiej”, Wilnie – w „Znad Willi”, Kijowie – w „Krynicy”, Paryżu – w „Głosie Katolickim”, Rzymie – „Polonii Włoskiej”.
Jako reporterka wędrowała śladami Polaków – w Wielkiej Brytanii, Brazylii, Argentynie, Urugwaju, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Francji, na Węgrzech i po terenach dawnych kresów polskich (Ukraina, Białoruś, Litwa).
Ostatni niezwykły wyczyn Pani Teresy to pokonanie 10 tysięcy kilometrów z Warszawy do Tobolska w czasie motocyklowego rajdu z 58 wielkimi i silnymi mężczyznami na 56 ogromnych i ciężkich motocyklach. Wysiłek ten był ku czci pomordowanych w Katyniu. Przebyła całą trasę. Sfotografowała, opisała, wydała album.
Wysłałbym chętnie te kolorowe zdjęcia – proszę tylko o adres. O Katyniu tam u Świętego Piotra na pewno wszystko wiecie. Wydana została również książka po angielsku „Children of the Katyń Massacre”. Rozeszła się po całym świecie. Jest wielką zasługą autorki.
Mniej znana jest niestety równie straszna sowiecka zbrodnia augustowska. Ta obława na żołnierzy z lasów i cywilów z okolicznych wiosek uczyniona już po zakończeniu wojny w lipcu ‘45 roku – pochłonęła życie 600 do 1500 osób. Dokonały jej liczące 45 tysięcy oddziały Armii Czerwonej i NKWD wspomagane przez UB, MO i 160-ciu polskich żołnierzy I Praskiego Pułku Piechoty. Tej niewyjaśnionej do końca stalinowskiej zbrodni Pani dr. Kaczorowska poświęciła kilka lat życia i wydała 3 pracowicie udokumentowane kilkusetstronicowe ilustrowane bogato książki: „Obława augustowska” (2015), „Dziewczyny Obławy Augustowskiej” (2017), „Było ich 27” (2020).
Długa jest lista książek Teresy Kaczorowskiej.
Pani Mario – Ty tam z góry wszystko wiesz, ale przypomnę, że z ważnych pozycji do przeczytania są m.in. książki o Marii Skłodowskiej-Curie, o Witoldzie Gombrowiczu, o księdzu dr. Macieju Kazimierzu Sarbiewskim z Mazowsza, o Ignacym Paderewskim i sali jego imienia w muzeum Polski w Chicago. Proza Pani Teresy zawsze dotyka historii, tradycji i losów ludzi. Często tych z poza kraju. Polonia za podejmowanie tematyki naszych rodaków rozsianych po świecie wielokrotnie nagradzała.
Również nagroda spotkała ją ze strony poprzedniej władzy samorządowej w Ciechanowie. Gdy w roku 2011 zgłosiła gotowość objęcia funkcji dyrektora Centrum Kultury w radzie powiatu nie było wątpliwości, że osoba tak znana i popularna, z tak znaczącym dorobkiem nadaje się znakomicie. Taką też opinię usłyszałem od wicestarosty powiatu z tamtych lat wygłoszoną w czasie jednej z rozpraw sądowych, na które od dwóch lat chodzę.
Pani Mario! Kaczorowska zastała przy ulicy Strażackiej w Ciechanowie obskórną, od lat zalewaną nieremontowaną, nieogrzewaną siedzibę. Nie było pieniędzy na opał. Centrum miało ponad 100 tysięcy długów oraz 50 tysięcy kredytu do spłacenia. Zespół był zwaśniony, niskie płace, fatalny PR, panowała ogólna martwota.
W ciągu 8 lat mimo nikłej, wystarczającej jedynie na płace dotacji od organu prowadzącego – Starostwa Powiatowego w Ciechanowie – dzięki intensywnej pracy, przeorganizowaniu ośrodka, zmianie zarządzania, dzięki zdobywaniu funduszy zewnętrznych i przychylności ówczesnych władz powiatu, placówka kultury i sztuki – Twojego imienia Pani Mario – odżyła – wypiękniała, udało się oddać długi i stanąć na nogi finansowo. Dorobiono się także bogatej oferty programowej.
Ludzie zaczęli tu przychodzić – do kina, na imprezy dla dużych i małych, na warsztaty i kursy szkoleniowe. Powstały zespoły tańca, muzyczne i piosenkarskie. A także teatrzyki, pracownie plastyki, literatury i filmu. Ożyła działalność rekreacyjna i sportowa.
Również zjawiali się tu przedstawiciele władzy miejskiej i powiatowej. Doskonale więc decydenci wiedzieli co się dzieje w centrum.
Co się więc stało, że dyrektorkę zwolniono 2 lata temu bez podania powodu.
Otóż paradoksalnie, gdy mamy teraz ponoć w Polsce prawicową władzę zabroniono w Ciechanowie prawicowych imprez. Tak zadecydowała nowo wybrana Starościna. Pani Joanna Potocka-Rak.
Gdy przybywała niedawno do miasta była kasjerką i księgową. Ale nowa miejscowa samorządowa partia przy poparciu PSL-u usadowiła ją na stołku starosty. Zaczęła się walka z centrum kultury.
Miał się tu odbyć koncert patriotyczny. Miał przyjechać Tadeusz Płużański, znany dziennikarz popularyzujący wiedzę historyczną – to co się działo w sowieckich łagrach i UB-eckich katowniach. Starościna zabroniła. Wkrótce zjawiły się trzy urzędniczki z Powiatu. Znalazły niezgodności rachunkowe np. w wysokości 2 i 5 groszy. Nie dopuszczono do wyjaśnień. Po prostu nagle bez uzasadnienia zwolniono dyrektorkę. Starościna uznała Kaczorowską za winną popełnienia przestępstwa. Zaczęła się kosztowna dla pani Teresy walka po sądach.
To zemsta polityczna — dowodził adwokat powódki. Sędziowie, ławnicy milczeli. A przecież są to mieszkańcy Ciechanowa. Doskonale znają działalność centrum. Przychodzili tu na spektakle teatralne, koncerty, do kina, na filmy z najwyższej półki.
Zdumiał się i zdawać by się mogło energicznie wkroczył wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł (tak, potomek książęcej rodziny). Już ponad rok temu stwierdził urzędowym pismem nieważność wszystkich miejscowych uchwał, w wyniku których zwolniono Panią Kaczorowską. Uznał je za niezgodne z prawem.
Jednak władza samorządowa wcale się tym nie przejęła. Pani Potocka (nomen omen) nie słucha Radziwiłła, lekceważy też artystów i przedstawicieli stowarzyszeń kulturalno-oświatowych. Wielu podpisało się pod listem protestujących przeciw zwolnieniu dyrektorki: pisarze, artyści, malarze, rzeźbiarze… I co? Nawet im nie odpowiedziano.
Droga Pani Mario. Mija już drugi rok. Co kilka miesięcy zbierają się różne sądy. Wydają wyroki całkowicie korzystne dla dr. T. Kaczorowskiej, ale te wyroki nie przywracają jej do pracy.
W Centrum Kultury zmieniają się dyrektorzy. Nie dostrzegają tego całego bałaganu miejscowe media uzależnione finansowo od władz powiatu. Dotychczasową działalność dyrektorki obserwowano przez lata. Teraz niestety boją się pisać prawdę.
Mam przed sobą wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (z 24/6/2020) – odrzucający skargę samorządowców usiłujących nadal krzywdzić Panią Kaczorowską. Upierająca się przy bezprawiu władza lekceważy wszystkich. Nic nie robi na niej wrażenia. Widać uważają, że „starosta na zagrodzie” równy jest nie tylko wojewodzie, ale i sądy ma za nic.
Paranoja? Bezprawie?
Żeby się nie denerwować i z bezsilności złościć obserwując takie poczynania władzy – biorę do ręki wydany przez „Książkę i wiedzę” tomik „Poezje i nowele”… Marii Konopnickiej. Od dawna ją mam. Jest tu wpis dla mnie z datą – Gdynia 25 maja 1952. Strona 81 – cytuję:
„Kto dla siebie pracuje, ten siły utraca. Rąk jego, jego ramion znikoma jest praca (…) kto dla braci pracuje, ma moc za miliony, rośnie w siłę, jak olbrzym, o ziemię rzucony”.
Droga Pani Mario – Ty też jesteś łaski pełna i wierzę, że pomożesz, że sprawa dr Teresy Kaczorowskiej zakończy się pomyślnie, sprawiedliwie i zgodnie z prawem dla pisarki – dziennikarki – dyrektorki; ku pożytkowi obywateli Ciechanowa, którzy teraz z dnia na dzień tracą bardzo ważną placówkę kultury.
Może obudzą się wreszcie liczni posłowie i senatorzy wybrani w Ciechanowie, a są to: Jan Maria Jackowski, Łukasz Szumowski, Maciej Małecki, Maciej Wąsik, Marek Opioła, Anna Cicholska, Jacek Ozdoba (wszyscy z PiS), Marcin Kierwiński i Elżbieta Gapińska (Koalicja Obywatelska), Piotr Zgorzelski (PSL) i Arkadiusz Iwaniak (SLD). Wszyscy pełnią dziś przecież ważne funkcje. Szkoda, że nie interesują się Ciechanowem, choć stąd ich… ród.
Stefan Truszczyński