STEFAN TRUSZCZYŃSKI: Szewińska, Mulak – jako niedoścignione wzory i sport w TVP

Budapeszt. Nabiegali się, naskakali ale w gruncie rzeczy to się… nie udało. No cóż, bywa. Zacznijmy od wspomnień. Otóż, dawno, dawno temu gdy jeszcze Brama Krakowska zapinała się na zatrzaski, a młoda staruszka siedziała na drewnianym kamieniu – wspaniała Pani sportsmenka Irena Kirshenstein-Szewińska zdobyła olimpijski złoty medal i ustanowiła nieosiągalny jak dotąd przez inne panie rekord świata na 400 metrów.

Był Wunderteam, był Pan trener Jan Mulak. A teraz można sobie tylko powspominać. Niedawno Zbigniew Rytel zrobił doskonały – moim zdaniem – film o Ryszardzie Szurkowskim. Na kolaudacji żądano jednak zmian. I nagle, bardzo chory po wypadku, nasz wielki kolarz umarł. Ocknął się ówczesny prezes Jacek Kurski i polecił jeszcze tego samego dnia film Rytla emitować. Widzowie wpatrzeni w mały ekran zdziwili się, że TVP wyemitowała film dzień po śmierci kolarza.

Teraz nowy prezes TVP a wcześniej wiceprezes robi porządki. Widzimy, że odsuwa niektórych dziennikarzy od redakcji sportowej. Oby kontynuował te działania. 50-ciu dziennikarzy zatrudnia TVP-Sport. Dlaczego nie ma filmu np. o Pani Irenie (choć od roku leży tam gotowy scenariusz)? Dlaczego nie ma filmów o miotaczu Rucie, o Sidle, o Krzesińskiej i wielu innych, którzy rozsławili polski sport? Dlaczego? Dlaczego?

TVP ma spore pieniądze, ma przepastne archiwa. Ludzie którzy nie czują sportu nie powinni go propagować. Trzeba znaleźć, wyszukać i promować następców Tomaszewskiego, Ciszewskiego, Żemantowskiego, Hopfera i im podobnych – zdolnych, telewizyjnych i pracowitych. Może budapesztańska klęska potrząśnie decydentami od sportu.