Sztukowanie – felieton STEFANA TRUSZCZYŃSKIEGO

Kultura ma złą passę.

 

Niedawno poprzedniczka na ministerialnym tronie opchnęła Amerykanom Polskie Nagrania. Ponoć za gówniane pieniądze. Nasz skarb kulturalny już nie jest w Polsce. Tamta Pani była pokaźnych rozmiarów, ale mało wiedziała. Teraz rządzi minister nieduży ale … szczodry – na przykład dla Czartoryskich.  Minister, a i wicepremier jednocześnie, mówi redaktorowi Karnowskiemu w sprawie „wkrętła” „1920-2020”, które ma sterczeć na placu Na Rozdrożu, że się do niego (do pomnika) przyzwyczaimy. Wątpię. Raczej zwalimy (no, nie ja – bom stary) ten wygłup obrażający pamięć żołnierzy 1920 roku. Pocieszające jest, że na to „dzieło” jest tylko trzy miliony złotych. Wystarczy na wykop.

 

Już tak raz było. Trasę łazienkowską też zaczęto budować, właśnie obok od wykopu. Robiono to cichaczem, żeby tylko nie dowiedział się o inwestycji Gomułka. Ale ktoś usłużny uniżony mu doniósł. Pierwszy nie dopalił peta (a palił połówki papierosa) wściekł się i zastopował budowę. Potem był grudzień ’70 i trasę wybudowano.

 

Teraz, mam nadzieję, że gniot wzniesiony nie będzie.

 

– No, jak będzie Panie Prezydencie Duda?

 

Ciekawe.

 

Ministerstwo kultury urzęduje w pięknym pałacu. Na przeciwko – Poniatowski, a za ogonem – Prezydent. Daleko do decydentów w sprawie kultury nie jest. Jeśli ma powstać „byle co” – lepiej nawet jeszcze i rok poczekać. 101 rocznica Cudu nad Wisłą nie będzie wcale gorsza od setnej. Nie bądźmy drobiazgowi. Pan, Panie Prezydencie będzie naszym Prezydentem również w sierpniu 2021!

 

Ale czy ludzie kultury przeżyją?

 

Artyści zawsze ciężko przędą. Owszem z pańskiego stołu spadnie im czasem jakaś artis gloria. Ale blaszką się nie pożywisz. Jedyne pocieszenie, że ci którym te blaszki przypinają do piersi – trwać będą dłużej. Ale któż  pamięta dziś Galińskiego – też ministra – Motykę, Tejchmę. Taki to los Panie Gliński. Filmy pańskiego brata – choć średnie – przetrwają. A Pan? Czy rzeczywiście chce się Pan kojarzyć z „wiertłem”?

 

Mamy już jeden knot. 96 najwybitniejszych Polaków, którzy zginęli straszną śmiercią mają pomnik-schody. Donikąd!

 

Też się śpieszono, nie było godnego projektu, więc wybrano byle co. Stoi teraz za płotem Ministra Kultury. Może z okien gabinetu go nie widać. Pan prezydent krąży między Pałacem a Belwederem. Przejeżdżać będzie przed „wiertłem”. Może oczywiście zamykać wtedy oczy. Pomiędzy będą monumenty Kopernika, de Gaulle’a, Witosa, Paderewskiego, Roweckiego-„Grota”, Dmowskiego, Korfantego, Sienkiewicza, Szopena, wreszcie Marszałka Piłsudskiego. Ale po drodze będzie i … „wiertło”. Wiertło – Glińskiego. Oj, niedobrze Panie Ministrze. Weźmie to Pan na klatę?

 

Mówi Pan dziś, że się przyzwyczaimy. Chyba nie. Jest jeszcze czas, by zaniechać. Bezwartościowe papierki proszę wrzucić do kosza. Jurorom można zapłacić za fatygę. Będzie taniej niż za cyrk związany z późniejszym zwalaniem pomnika.

 

Pamiętam, w ’89-tym, jaka była radocha ze zwalania krwawego Feliksa. Zanim upadł na bruk pękł w powietrzu. Bo to był gówniany pomnik, pokruszył się od pociągnięcia liną.

 

22 metrowy „bolec” będzie prawdopodobnie twardszy niż pomnik ks. Jankowskiego z Gdańska. Ale nic to – stał, a za chwilę leżał. Czy warto, Panie Ministrze, ginąć za jakieś tam żelastwo o zerowej wartości artystycznej, stanowiące plagiat i kpinę ideową?

 

Stefan Truszczyński