TADEUSZ PŁUŻAŃSKI: Bańka homo sovieticus

Kto czci „wyzwolenie” Polski w 1944/1945 r., w tym „wyzwolenie” Warszawy 17 stycznia 1945 r.? Rosja Putina, ale też niektóre środowiska i media w Polsce.

 

Rosja – putinowska tak jak stalinowska – mówi o styczniowym wyzwoleniu, które rozpoczęło się w nocy z 3 na 4 stycznia 1944 r., gdy pierwsi sowieccy żołnierze w pogoni za Niemcami przekroczyli wschodnią granicę Rzeczypospolitej (na linii Olewsk – Rokitno). Choć przygotowania do przejęcia władzy przez ludzi Moskwy w „wyzwolonej” Polsce trwały od dawna, by w lecie 1944 r. przybrać formę nadzorowanego przez NKWD tzw. PKWN, przerobionego wkrótce na tzw. Rząd Tymczasowy” (1 stycznia 1945 r.).

 

Rekonstrukcje nieodbytej bitwy

 

W „dobrych” sowieckich czasach wszystko było jasne: podlegli Kremlowi towarzysze – czerwoni kolonizatorzy – z tzw. wkroczenia (de facto nowej agresji) Sowietów, a szczególnie do jej stolicy (właściwie ruin miasta) robili wielkie święto. Komunistyczna propaganda głosiła, że Warszawa została zdobyta po ciężkich walkach z Niemcami (których nie było). Organizowano rekonstrukcje bitwy (która nie miała miejsca). Wszystko po to, aby przykryć fakt stania przez Armię Czerwoną z bronią u nogi przez długie pięć i pół miesiąca na prawym brzegu Wisły. Także po to, by podkreślić dobre intencje, czyn zbrojny i wykrwawienie Armii Czerwonej w owym „wyzwalaniu”.

 

Dobrze, że dziś to sowieckie kłamstwo – jedno z założycielskich kłamstw PRL – nie jest już świętowane. Dziś Polska, i większa część państw dawnego bloku wschodniego – zamiast o wyzwoleniu – mówi o zniewoleniu: o tym, że okupację niemiecką zastąpiła sowiecka. Dla naszego państwa to druga, bo pierwsza – zaanektowanie ok. połowy ziem II Rzeczpospolitej – rozpoczęła się 17 września 1939 r. Ale są tacy, ideowi i pożyteczni, którzy wciąż wolą żyć w bańce homo sovieticus.

 

Winny polski antysemityzm

 

Dzisiejsza Rosja przekonuje, że tym bardziej musi upamiętniać styczniowe „wyzwolenia”, bo Polska nie upamiętnia. Putin wyręcza zatem faszystowską i antysemicką Polskę, która nie dorosła do świętowania tego epokowego wydarzenia. Słynny prokremlowski „Sputnik” (dla którego lubią wypowiadać się przedstawiciele Konfederacji) opatrzył w 2020 r. ten skandal w Priwislinskim Kraju tytułem: „Warszawa zrezygnowała ze świętowania 75. rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem”.

 

Z nie obchodzenia daty 17 stycznia w agencji RIA Nowosti tłumaczył się stołeczny ratusz. Władze Warszawy starały się jednak uspokoić Moskwę, że złożą kwiaty przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Mimo to rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa na Facebooku nie mogła zrozumieć, „jak można obchodzić datę wybuchu wojny i praktycznie ignorować przy tym daty wyzwolenia”. Zresztą – zgodnie z rewizjonistyczną linią Moskwy – Zacharowa podważyła prawdziwe przyczyny rozpoczęcia II wojny światowej. Czyli nie było żadnego paktu RibbentropMołotow, tylko układ monachijski (Włochy, Wielka Brytania i Francja oddały Czechosłowację w ręce Hitlera; przypomnijmy tylko, że Polska nie brała udziału w konferencji). Winny ma być nie sowiecki imperializm, ale polski antysemityzm.

 

Jak faszyści z faszystami

 

Wracając do styczniowego „wyzwolenia”. Polska „jeszcze w czasach ZSRR okazywała brak szacunku dla wspólnej historii” – wytykał w 2020 r. członek Rady Federacji (wyższej izby parlamentu Rosji) Siergiej Cekow. Wtórował mu jego kolega Władimir Dżabarow: „Niech to, iż nie będą obchodzić (rocznicy) pozostanie na sumieniu tych ludzi, którzy w istocie plują na mogiły swych obywateli, którzy polegli w czasie wyzwalania Polski spod (okupacji) faszystowskich najeźdźców i na ludzi, którzy przynieśli im wolność i niepodległość”. Parlamentarzysta nie miał rzecz jasna na myśli żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, ale sowieckich okupantów. Polska w ten sposób „sama wykreślała się z antyhitlerowskiej koalicji”. Wiemy, wiemy – przeciwko Hitlerowi zawsze była Rosja MołotowaStalina, czy Francja Petaina. A Polacy – od zawsze z Niemcami współpracowali. Jak faszyści z faszystami.

A ponieważ dzisiejsza Polska też jest faszystowska (faszyzm, jak antysemityzm wyssaliśmy z mlekiem matki), jest też niewdzięczna, ciężar zorganizowania rocznicy wyzwolenia Warszawy (tak jak kiedyś samego wyzwolenia) musiała wziąć na siebie Moskwa. Przy muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej strzelały fajerwerki (podobno w liczbie trzech tysięcy) oraz armatnie salwy honorowe.

To może 17 stycznia 1945 r. wyzwolona została nie Warszawa, tylko Moskwa?

 

„Tłum szalał z radości”

 

Podobne głosy można niestety znaleźć i w Polsce. O sowieckim „wyzwoleniu” mówią co chwila, na zmianę, towarzysze/towarzyszki: Miller, Czarzasty, Senyszyn. Ciekawe, czy choć trochę się boją, że zostaną zdelegalizowani, jak – miejmy nadzieję – ich kuzyni z KPP? I to mimo wsparcia „bratnich” partii z różnych zakątków świata.

 

Zajrzyjmy do mediów. Na widok Sowietów „tłum dookoła szalał z radości, obsypywał żołnierzy kwiatami, śmiał się i płakał…”. Wszyscy się cieszyli, chodzili do kin i teatrów, na zakupy, rozpoczynali naukę i pracę. Nade wszystko pili i rozmnażali się – kobiety chętnie oddawały się przygodnym mężczyznom („wyzwolenie erotyczne”), czasem dochodziło do grabieży, ale dla Rosjan rabunek był już „ekonomiczną koniecznością„. Słowem – istna sielanka.

 

Takie tezy można znaleźć nie tylko w (post)komunistycznych: „Polityce”, czy „Tygodniku Przegląd”. Przywoływane zdania pochodzą z „Gazety Wyborczej” (artykuł Michała Cichego, „1945: Koniec i Początek”). „Koniec” okropnej okupacji hitlerowskiej i „Początek” prawdziwego i niemal niczym niezmąconego wyzwolenia. Cichy uznał, że twierdzenia o nowej, tym razem sowieckiej okupacji, są grubo przesadzone. Uzasadniał, że perspektywa Polaków pragnących wolności i niepodległości, w tym perspektywa Armii Krajowej, nie była jedyną. Faktycznie – prócz dominującej postawy dostosowania się, przeżycia – silny był nurt narodowej zdrady, kolaboracji z drugim, sowieckim okupantem.

 

Mordowanie Ukraińców i Żydów

 

Z Warszawy wracamy do Moskwy. W 2020 r., w przeddzień rocznicy styczniowego „wkroczenia” Armii Czerwonej do Warszawy, ministerstwo obrony Rosji oskarżyło Armię Krajową o… terroryzm i wymordowanie pozostałych w stolicy Ukraińców i Żydów.

 

Skandal komentował wiceszef MSZ Paweł Jabłoński: „Armia Czerwona stała i patrzyła z drugiego brzegu Wisły na to, jak Warszawa jest niszczona. To nie było wyzwolenie, to było przyniesienie nowej niewoli komunistycznej i o tym musimy pamiętać, szanując oczywiście indywidualnych żołnierzy”.

 

Wobec doniosłości sprawy wypowiedział się premier Mateusz Morawiecki. W artykule dla „Politico” napisał, że Armia Czerwona przyniosła Polsce w 1945 r. nie wyzwolenie, ale nową okupację, która „kosztowała życie miliony ludzi i pozbawiła Polskę oraz Europę Środkową niepodległości i szansy na normalny rozwój gospodarczy”.

 

Płacić powinna Polska

 

Co na to Rosja? Walentina Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji Rosyjskiej uznała artykuł polskiego premiera zapolityczne szaleństwo”, bo Związek Radziecki nie był „wspólnikiem nazistowskich Niemiec”, ale wyłącznie wyzwolicielem: „Ci, którzy dopuszczają się takiego bluźnierczego kłamstwa, muszą być jednocześnie pozbawieni rozumu, sumienia i pamięci”.

 

A prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla niemieckiego „Bilda” stwierdził wprost, że Rosja jest sprawcą, a Polska ofiarą, a Putin nie lubi takiego układu ról. Dlatego chce pisać historię na nowo. Rosji nie spodobał się również poruszony przez lidera Zjednoczonej Prawicy temat odszkodowań za II wojnę światową, jakie Rosja powinna wypłacić Polsce.

 

Takie wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego szef komisji spraw zagranicznych Rady Federacji Rosyjskiej Konstantin Kosaczow uznał za celowo prowokacyjne”, bo jak żądać odszkodowań od Rosji, która jest „najbardziej poszkodowana w II wojnie światowej”. A inny członek Rady Federacji, Aleksiej Puszkow, na Twitterze napisał, że Warszawa ma dług nie do spłacenia wobec Rosji: Jeśli ktoś powinien płacić to Polska naszemu krajowi za wyzwolenie od Hitlera.

 

Tadeusz Płużański