TADEUSZ PŁUŻAŃSKI: Bez Czerwca 1976 r. nie byłoby Solidarności

Fot. Instytut Pamięci Narodowej

Mimo, iż do dziś powielane są kłamstwa o tym, że „ludowa” władza musiała stłumić wystąpienie mętów i pijaków, był to kolejny zryw Polaków przeciw narzuconej przez Sowietów komunistycznej władzy. Protesty czerwca 1976 r. zostały wywołane drastyczną podwyżką cen na podstawowe artykuły spożywcze, w partyjnej propagandzie nazywaną „operacją cenową”.

Komuniści przygotowywali podwyżkę przez 1,5 roku. Czerwona władza rozważała 10 wariantów, ale wybrała najgorszy z możliwych – najmniej zarabiający mieli dostać najmniejsze rekompensaty.

– Wszystkie „polskie miesiące” – Czerwiec 1956 w Poznaniu, Grudzień 1970 w Gdańsku, Czerwiec 1976 w Radomiu, strajki lata 1980 roku, łączyły wspólne elementy w wymiarze ekonomicznym, społecznym i politycznym – mówi prof. Jerzy Eisler. – To nie były różne kryzysy, to był ten sam kryzys, który uzewnętrzniał się co jakiś czas. Nie chodziło tylko o kiełbasę, każdy polski bunt miał charakter niepodległościowy. Chleb lubi być posmarowany wolnością.

 „Pamięć odbitą na ścieżkach zdrowia”

Czerwony Radom pamiętam siny
jak zbite pałką ludzkie plecy
szosę E-7, na dworcach gliny
jakieś pieniądze, jakieś adresy

– śpiewał Jan Krzysztof Kelus w „Balladzie o szosie E-7”.

– Za każdym razem scenariusz protestów był taki sam – zaczynało się rano w zakładzie pracy, czy to w Zakładach Cegielskiego w Poznaniu, czy w Stoczni Lenina w Gdańsku, czy w Zakładach Metalowych im. Gen. Waltera w Radomiu – mówi dalej prof. Eisler. – Za każdym razem tłum podążał w kierunku KW PZPR, bo ludzie wiedzieli, że to była prawdziwa władza. Nigdy do protestujących nie wychodził I sekretarz, ale jego zastępca. Wszędzie do budynku wchodzili prowokatorzy i rozpoczynało się plądrowanie. Wszędzie spokojny tłum był atakowany przez „siły porządkowe”.

Strach w ludzkich oczach, upokorzenie
w spotniałych palcach świstki wyroków
pamięć odbitą na ścieżkach zdrowia
listy z więzienia, lekarz, adwokat

– śpiewał dalej J.K. Kelus.

W Radomiu przeciwko demonstrantom skierowano 1543 milicjantów i zomowców oraz kilkuset tajniaków. Według danych MSW w czasie kilkugodzinnych zajść ulicznych zginęły dwie osoby, rannych zostało co najmniej 121 cywilów (liczba znacznie zaniżona). Według środowisk opozycyjnych zatrzymano ponad 2 tys. osób, większość została brutalnie pobita. W trybie natychmiastowym zwolniono z pracy 939 osób.

„Szosą E-7, dziwny autostop”

Naprawdę trzeba było coś zrobić
naprawdę gliny były na dworcach
i stąd to całe nasze jeżdżenie
szosą E-7, dziwny autostop

Konrad Bieliński, działacz KOR: – Szosą E-7 jeździliśmy do Radomia z Warszawy. Do poszkodowanych dotarliśmy dopiero po 1,5 miesiąca. Zdobywanie adresów było bardzo trudne, tak jak pierwsze kontakty z rodzinami.

Czerwiec nas zastał z dala od miasta
jesienią Konrad już na nas czekał
pierwsze pieniądze właśnie zebrano
pojechaliśmy, ktoś musiał jechać

Wiesław Długosz, skazany na 9 lat więzienia: – Dlaczego kontakty były trudne? Tropami opozycjonistów szli esbecy.

Konrad Bieliński: – Esbecy przychodzili przed nami i mówili, że pojawią się tacy z KOR-u, a jak zadzwonicie, to syn, czy mąż wyjdzie wcześniej.

Nadziei miałem bardzo niewiele
że na coś przyda się to jeżdżenie
mówiąc po prostu raczej myślałem
że to się znowu skończy więzieniem

Sędzia Dobrowolska

Szum zagłuszaczki, to o Radomiu
jak o procesach mówią już brzeskich
znowu jesteśmy z dala od miasta
co też tam słychać u Romaszewskich?

Był jeden akt oskarżenia i ludzi skazywano na podstawie tego samego paragrafu, bez udowodnienia jednostkowej winy.

– Sądy działały wtedy szybko. Sędzia Dobrowolska potrafiła w 15 minut skazać człowieka na dwa lata więzienia – zapamiętał Mirosław Chojecki, który też jeździł do Radomia z pomocą i uczestniczył w rozprawach przeciwko robotnikom. – Sędziowie trochę się zreflektowali, gdy zaczęła przyjeżdżać Halina Mikołajska i mecenas Siła-Nowicki.

Sędzia Elżbieta Dobrowolska sądziła w Radomiu jeszcze przez wiele lat.

– Dostajemy renty po 600-700 zł., a w Radomiu jest biednie – mówił mi jeden z poszkodowanych. – Czerwiec złamał nam życiorysy, a potem zostaliśmy bez jakiejkolwiek pomocy. Wyroki zrewidowano nam dopiero wiele lat po 1989 roku.

Gdyby nie Ursus i Radom

Na różnych szosach jadąc nocami
wiem że się Radom przypomni jeszcze
gdy wycieraczki będą zmazywać
półkola w kroplach rzadkiego deszczu

W Radomiu stanęły wszystkie ważniejsze zakłady, ok. 20 tys. osób. 1 lipca 1976 r. Stefan Kisielewski napisał, że to był pierwszy żałobny dzwon dla ekipy Gierka.
Protestowano nie tylko w Radomiu, Ursusie i Płocku. Strajki wybuchły w 97 zakładach w 24 województwach z udziałem ponad 70 tys. osób. To był wielki bunt społeczny o szerokim zasięgu. Bunt przeciwko komunie i do tego bunt udany. Jeszcze tego samego dnia władze „po konsultacjach społecznych” w całym kraju odwołały podwyżki cen.

„Gdyby nie Ursus i Radom do dziś jedlibyśmy chleb z marmoladą” – takie powiedzonko zapamiętano w Radomiu.

To już naprawdę 5 lat minęło
znowu jesteśmy z dala od miasta
I tylko nie wiem czy będę umiał
znowu pojechać szosą E-ileś
gdy przyjdzie pora i co odpowiem
gdy ktoś mnie spyta gdzie wtedy byłeś?

Potem przyszły strajki lipca i sierpnia 1980 r., Solidarność, okrągły stół i transformacja systemu. Bez Czerwca 1976 r. byłoby to niemożliwe.