17 lutego 1944 roku komuniści z Armii Ludowej przy współpracy z gestapo przejęli archiwum Armii Krajowej i Delegatury Rządu na Kraj przy ul. Poznańskiej 37 w Warszawie.
Z ramienia Niemców akcję nadzorował Wolfgang Birkner, odpowiedzialny za rozpracowywanie polskiego podziemia, stojący wcześniej za zbrodnią w Jedwabnem. Wspólną akcję sowiecko-niemiecką zaproponował podwójny agent Bogusław Hrynkiewicz, który przeniknął do Delegatury Rządu, gdzie zajmował się… wywiadem antykomunistycznym! Jego przełożonym w sowieckim wywiadzie był Artur Ritter-Jastrzębski, najważniejszy agent NKWD w okupowanej Polsce i pierwowzór postaci Hansa Klossa.
Zbrodniczą akcję zatwierdził Marian Spychalski, członek Sztabu AL, późniejszy – o zgrozo – marszałek Polski. W biurze Spychalskiego pracowała Helena Wolińska, która zdobyte informacje wykorzystywała również po wojnie, gdy jako komunistyczna prokurator nadzorowała śledztwa przeciw AK-owcom.
Na Poznańskiej uprowadzono siedmiu żołnierzy AK, którzy zaginęli bez wieści, najpewniej zamordowani przez Niemców i/lub komunistów.
To był dopiero początek aresztowania polskich niepodległościowców przez obu naszych okupantów. Komunistyczny pułkownik Józef Światło, wicedyrektor X Departamentu MBP, który uciekł z PRL w grudniu 1952 roku, przekazując światu informacje o kulisach działania bezpieki i partii, w wywiadzie udzielonym Zbigniewowi Błażyńskiemu mówił: „Zgodnie z instrukcjami Moskwy, zgodnie z dyrektywami Nowotki, Findera, a później Bieruta, Jóźwiak [Franciszek Jóźwiak, późniejszy twórca MO, wiceminister bezpieczeństwa, towarzysz życia Heleny Wolińskiej] rozbudował współpracę z gestapo”.
Zbrodnia przy ulicy Poznańskiej 37 była elementem szeroko zakrojonej akcji dezinformacyjnej, kiedy komuniści przedstawiali członków polskiego podziemia jako… komunistów. „W akcji przeciwko organizacjom polskim komuna posługuje się m.in. metodą współdziałania z gestapo, denuncjując całe grupy, względnie poszczególnych członków organizacji polskich” – brzmiał raport Delegatury Rządu z maja 1944 roku.
Była jeszcze „wsypa” drukarni przy ulicy Grzybowskiej w okupowanej przez Niemców Warszawie. Polska Partia Robotnicza wydała lokal do gestapo. Żeby było ciekawiej – drukarnia nie należała do AK, ale do PPR (AL). W ten sposób komuniści wsypali samych siebie.