TADEUSZ PŁUŻAŃSKI: Komuniści zrobili z księdza Gurgacza herszta bandy i zamordowali

Ksiądz Władysław Gurgacz z żołnierzami.

Zbrodnia miała miejsce 14 września 1949 r. na podwórzu więzienia przy ul. Montelupich, w wyniku haniebnego wyroku krzywoprzysiężnego „sądu”. Według relacji naocznego świadka egzekucję wykonano „strzałem katyńskim”, w tył głowy. Tak zginął ksiądz Władysław Gurgacz, jezuita, który jako kapelan wspierał duchowo młodych chłopaków z antykomunistycznego oddziału „Żandarmeria” Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców. Potajemnie pogrzebany, po latach odnaleziony przez IPN, został z honorami pochowany na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Po aresztowaniu w lipcu 1949 r. ks. Władysława Gurgacza przesłuchiwali funkcjonariusze operacyjni z PUBP w Nowym Sączu oraz WUBP w Krakowie: Jan Bądek oraz Adam Błażejczyk i Bolesław Tomiak.

Najlepiej rozpoznany jest Jan Bądek, który był „specjalistą” od oddziału „Żandarmeria”. Po zaliczeniu – w ostatnich miesiącach 1947 r. – Wojewódzkiej Szkoły Partyjnej PPR – w maju 1949 r. w lasach Jaworzyny Krynickiej brał udział, razem z oddziałem KBW, w zasadzce na członka „Żandarmerii” Mieczysława Rembiarza ps. „Orlik”. W lipcu 1949 r. uczestniczył w akcji zabicia kolejnych żołnierzy „Żandarmerii” w Kunowie k. Nowego Sącza.

Śledztwo

Księdza Gurgacza po aresztowaniu przekazano do dyspozycji Wydziału Śledczego, gdzie przesłuchania prowadzili Tadeusz Ziarko i Henryk Capiga. Ten drugi (rocznik 1927) w czasie niemieckiej okupacji należał do oddziału Gwardii Ludowej – Armii Ludowej im. Bartosza Głowackiego. 1 marca 1945 r. rozpoczął „służbę” w bezpiece. W 1947 r. przeszedł kurs śledczy przy Centralnej Szkole MBP w Warszawie. Awansowany, pod koniec lat 60-tych był zastępcą Naczelnika Wydziału „B” Służby Bezpieczeństwa Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Krakowie w stopniu majora. „Służbę” skończył w stopniu podpułkownika.

7 lipca 1949 r. podprokurator Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Krakowie, Stanisław Węglarz, podsumował stawiane księdzu zarzuty. Następnego dnia funkcjonariusz śledczy Jan Zborowski sporządził „postanowienie o pociągnięciu do odpowiedzialności karnej”, a naczelnik Wydziału Śledczego WUBP w Krakowie, Franciszek Gałuszka, przygotował akt oskarżenia, zaakceptowany przez prokuratora WPR w Krakowie, Piotra Smolnickiego

„Przywódca bandy”

Rozprawa przeciw oddziałowi dowodzonemu tak naprawdę przez Stefana Balickiego „Bylinę”, którą komuniści propagandowo nazwali „procesem ks. Gurgacza”, a w prasie także „procesem bandy ks. Gurgacza”, stała się pretekstem do nagonki na Kościół katolicki.

Rozprawie przewodniczył szef Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie Władysław Stasica, przy udziale Ludwika Kiełtyki i Mieczysława Motyczko.
Władysław Stasica (rocznik 1913), w latach 30. ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Od września 1947 do grudnia 1952 r. był szefem Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie. Przewodniczył składom sędziowskim w wielu procesach żołnierzy i działaczy niepodległościowych, m. in. Kazimierza Pużaka. Później był wziętym adwokatem (członek Zespołu Adwokackiego nr 14 w Krakowie). Zmarł 20 czerwca 1973 r., pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Ludwik Kiełtyka (rocznik 1922), ukończył Gimnazjum Państwowe w Przemyślu (1935-1939), oraz Liceum Handlowe (1939-1940). W czasie niemieckiej okupacji pracował jako instruktor hodowlany Związku Hodowców Bydła w Krakowie. W lipcu 1944 r. wstąpił do Milicji Obywatelskiej, a w lutym 1945 r. do (L)WP.
We wrześniu tego roku ukończył sześciomiesięczną Oficerską Szkołę Piechoty w Inowrocławiu i został skierowany do Wojskowego Sądu Okręgowego w Krakowie na stanowisko sekretarza. Ostatecznie, awansując na sędziego krakowskiego WSR, wydał 85 wyroków śmierci (w sumie miał ich na koncie co najmniej 216). Potem płynnie stał się urzędnikiem Państwowej Inspekcji Pracy i prezesem Handlowej Spółdzielni Inwalidów w Kielcach.

W uzasadnieniu wyroku na ks. Gurgacza sędziowie WSR w Krakowie podkreślali, że jezuita był „kapelanem bandy, którą demoralizował swoimi kazaniami, wychowując ją w duchu wrogości do obecnego ustroju”. (…) „Był moralnym przywódcą bandy, w bandzie używał ps. »Ojciec<, »Sem«.”

„Nienawiść do ustroju”

Oskarżycielem był szef Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Katowicach, Henryk Ligięza. W wystąpieniu, domagającym się kary śmierci, podkreślał, że „celem większego sfanatyzowania członków »Żandarmerii« osk. ks. Gurgacz odprawiał Msze św. Przedstawiając tendencyjnie stosunki panujące w Państwie Polskim i ich perspektywę rozwoju, osk. ks. Gurgacz wpajał w członków »Żandarmerii« nienawiść do obecnego ustroju i wolę do obalenia go”.

Henryk Ligięza (w 1936 r. absolwent prawa na Uniwersytecie Warszawskim, w 1944 r. powstaniec warszawski w obwodzie „Żywiciel”) po wojnie „służył” najpierw w UB, po czym został przeniesiony na stanowisko podprokuratora Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Krakowie. Potem już tylko piął się po szczeblach kariery: w latach 1946-1955 był prokuratorem wojskowym w Krakowie, Białymstoku, Katowicach, a od 1950 r. w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej.

Mimo zarzutów „odwilżowej” Komisji Mazura o łamaniu „socjalistycznej praworządności”, miękko wylądował w Biurze Zbytu Łożysk Tocznych w Warszawie (zastępca kierownika działu), potem w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Warszawie (radca prawny), w końcu w Głównej Komisji Arbitrażowej (od 1959, arbiter i kierownik zespołu). Zmarł 25 września 1973 r. w Warszawie, pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie!!!

 „Każda kropla krwi niewinnie przelanej…”

13 sierpnia 1949 r., ostatni dzień procesu. W protokole rozprawy zapisano: „osk. ks. Gurgacz Władysław – nie oświadcza się”. Przeczą temu odnalezione zapiski funkcjonariusza pionu śledczego bezpieki: „Ost(atnie) słowo Gurgacz – do oddz[iału] nie należał z przyczyn polit(ycznych), jest niewinny jako kapłan, zakonnik i Polak. Niewinny dlatego – bo działał w dobrej wierze. Niewinny wobec Kościoła. Do lasu został zabrany – przymus fizyczny i moralny. Zrobił błąd. Nie tylko może, lecz i powinien udać się do lasu, aby przeciwdziałać większemu złu (dopisek na marginesie: moralista). Zamienił sukienkę duchowną na mundur polskiego żołnierza. Przeciwdziałał rozwojowi organizacji (gdyby nie on, byłoby nie 20, a cały batalion, całe Podhale). On chłopców umoralniał. Uważa, że wyraża przekonania większości narodu. Nie uznaje władz obecnych. Uważa się za przeds(tawiciela) 24 mili(onów) Polaków, którzy nie zgadzają się z obecną rzeczyw(istością) i modlą się o wolność. Iudica me deus (sic!) et discerne causam meam (łac.: Osądź mnie, Boże, i rozstrzygnij sprawę moją)”.

Według relacji zebranych przez biografkę zakonnika, Danutę Suchorowską, ks. Gurgacz miał w ostatnim słowie wypowiedzieć jeszcze kilka ważnych zdań: „(…) ci młodzi ludzie, których tutaj sądzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy Ojczyzny! Nie żałuję tego, co czyniłem. Moje czyny były zgodne z tym, o czym myślą miliony Polaków, tych Polaków, o których obecnym losie zadecydowały bagnety NKWD. Na śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?… Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę”.

„Pod Twoją obronę”

14 sierpnia 1949 r. krakowski WSR wydał wyrok. Na śmierć skazano ks. Władysława Gurgacza, Stefana Balickiego „Bylinę” i Stanisława Szajnę „Orła”. Osadzono ich następnie w bloku śmierci Centralnego Więzienia Montelupich w Krakowie. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski, o którą zresztą ks. Gurgacz nie prosił.

Przez miesiąc ks. Gurgacz przebywał w celi śmierci, mając ograniczone możliwości kontaktowania się z pozostałymi żołnierzami PPAN. 14 września 1949 r. na podwórzu Montelupich (w rogu między murem a więzienną piekarnią), egzekucję wykonano „strzałem katyńskim”. Choć w protokole zapisano obecność „plutonu egzekucyjnego”, w tył głowy strzelał tylko jeden – kat Montelupich – Władysław Szymaniak. W zbrodni asystowali: prokurator WPR w Krakowie Zenon Grela, naczelnik więzienia Władysław Pestka oraz – stwierdzający zgon, lekarz więzienny Eryk Dormicki.

Ostatnie chwile ks. Gurgacza zrekonstruował na podstawie rozmów z więzionymi w tym czasie na Montelupich ks. Szymański:

„Trzech więźniów szło na stracenie. Ubrani byli tylko w bieliznę. Pierwszy szedł o. Gurgacz, za nim Balicki i Szajna. Starszy celi położonej na wprost korytarza zarządził modlitwę za idących na śmierć. Zaśpiewano głośno »Pod Twoją obronę«. Strażnik kazał im milczeć, lecz oni śpiewali dalej. Wsłuchany w słowa pieśni szedł o. Gurgacz razem z dwoma przyjaciółmi na śmierć. (…) Przybyli na miejsce kaźni położone pod murem więziennym. Zawiązano im oczy. Prokurator, naczelnik więzienia i lekarz stanęli obok skazańców. (…) Gdy zamilkły tony pieśni, więźniowie w celach wyraźnie słyszeli cztery strzały. Dlaczego cztery? Wyrok wykonywał strażnik więzienny. Strzelał on z rewolweru wprost w potylicę. Pierwszy jednak strzał przeznaczony dla Gurgacza nie był celny. Zranił go tylko. Drugi strzał był przeznaczony dla Balickiego, a trzeci dla Szajny. Obydwa były celne. Teraz oddziałowy oddał strzał czwarty do słaniającego się po ziemi Gurgacza. Tym razem nie chybił. To, co się działo przy egzekucji i co opisałem, zawdzięczamy dr. Ernestowi von Beple (właśc. Ernestowi Boepple), odsiadującemu karę za zbrodnie popełnione podczas okupacji w Oświęcimiu. Przy egzekucji był obecny, ponieważ kazano mu ciała zabitych włożyć do worka i zanieść do piwnicy”.

Ksiądz Władysław Gurgacz został potajemnie pochowany na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Jego szczątki odnaleziono w październiku 2018 r. podczas prac poszukiwawczych IPN.