24 maja 1945 r. w Lesie Stockim na Lubelszczyźnie oddział mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika” stoczył zwycięską bitwę z pięciokrotnie większymi siłami NKWD, Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej. Bernaciak został zamordowany przez komunistów 24 czerwca 1946 r. we wsi Piotrówek (woj. mazowieckie). Potem szczątki polskiego żołnierza czerwoni bandyci ukryli tak, że do dziś nie można ich odnaleźć. A mordercy – właśnie za zbrodnię na Bernaciaku – mają Virtuti Militari.
Major Marian Bernaciak „Orlik” – podporucznik rezerwy Wojska Polskiego, uczestnik wojny obronnej 1939 r., aresztowany przez Sowietów, zbiegł z transportu do obozu w Kozielsku. Był legendarnym dowódcą ZWZ-AK-WiN Inspektoratu Puławy.
Kilka dekad później Marian Bernaciak musiał ustąpić miejsca Henrykowi Sternhelowi, który zabrał mu ulicę w Warszawie na Zaciszu. W przestrzeni publicznej miasta stołecznego polski niepodległościowiec przegrał z antypolskim komunistą. Podporucznik Wojska Polskiego, żołnierz Armii Krajowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie został wyrugowany przez uczestnika wojny domowej w Hiszpanii (1936-1939) po stronie bolszewików, członka sowieckich organizacji przestępczych: Polskiej Partii Robotniczej i Gwardii Ludowej.
Gdyby się spotkali oko w oko w czasie wojny – zapewne komunista nie miałby szans. A w wolnej Polsce i Warszawie Sternhelowi pomógł prezydent Rafał Trzaskowski. Pomógł w 2017 r., w ramach rekomunizacji stołecznych ulic. Uczynił to mimo protestów kombatantów, wielu środowisk niepodległościowych i patriotycznych.
Sprawie „Orlika” nie pomogła petycja z 2016 r. kilkudziesięciu tysięcy osób, wielu organizacji społecznych, m.in. Fundacji „Łączka”: „Zwracamy się z apelem do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudy o odebranie Orderów Virtuti Militari żołnierzom reżimu komunistycznego odznaczonym za udział w akcji przeciwko polskiemu podziemiu niepodległościowemu, w wyniku której poniósł śmierć mjr Marian Bernaciak ps. Orlik”.
Bo 24 czerwca 1946 r. „Orlika” zamordowali funkcjonariusze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (odpowiednik wojsk wewnętrznych NKWD). I to właśnie pięciu zbrodniarzy z KBW otrzymało Virtuti Militari za zlikwidowanie „bandyty” Bernaciaka.
Warto przywołać, że Order Virtuti Militari ustanowił w czerwcu 1792 r. król Stanisław August Poniatowski, aby uczcić zwycięskie starcie z Rosjanami pod Zieleńcami. Jako pierwsi odznaczeni zostali m.in. Tadeusz Kościuszko i ks. Józef Poniatowski. Virtuti zostało przywrócone w niepodległej RP w 1919 r., a w 1944 r. zawłaszczone przez komunistów.
Wiele wskazuje na to, że mordercy „Orlika” z KBW orderów Virtuti Militari – nawet pośmiertnie – nie stracą. Powód? Głowa państwa może to najwyższe polskie odznaczenie bojowe odebrać tylko po konsultacji z kapitułą orderu VM. A prezydent Andrzej Duda kapituły nie uzupełnił. Mógł to zrobić jeszcze ponad trzy lata temu, kiedy żył gen. Janusz Brochwicz-Lewiński, ps. Gryf, czy gen. Tadeusz Bieńkowicz, ps. Rączy…
Ale mjr Marian Bernaciak też szczęśliwie otrzymał Virtuti: 1 czerwca 1945 r. rozkazem nr 319 Delegata Sił Zbrojnych na Kraj. 73 lata później, 1 czerwca 2018 r., przekazania dokonał szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie na ręce Wandy Piotrowskiej, siostry „Orlika”.