Wystarczy obejrzeć zdjęcia zniszczonego syryjskiego Aleppo, żeby zobaczyć ten sam rosyjski „charakter pisma” w ukraińskich miastach.
Jak poinformowała niedawno agencja Ukrinform, powołując się na byłego ambasadora Turcji w Moskwie Aydina Adnana Sezgina, wojska rosyjskie na Ukrainie powtarzają taktykę działań stosowaną wcześniej w syryjskim Aleppo, w szczególności chodzi o ataki na obiekty cywilne, sprzeciw wobec misji humanitarnych i ewakuacji ludności.
„Teraz Ukraina jest świadkiem trendu ataków podobnego do tych w Syrii. Armia rosyjska strzela na oślep. W miejscach ataków rakietowych i bombardowań lotniczych nie ma obiektów wojskowych, wszystkie są terenami mieszkalnymi” – powiedział Sezgin.
Według niego taktykę Aleppo Putin stosuje także podczas zdobywania miast. „Kiedy ludzie chcą opuścić miasto w obawie przed bombardowaniami, mówi, otwórzmy korytarz humanitarny. Kiedy korytarz humanitarny jest otwierany, jest on również bombardowany” – powiedział były ambasador.
Choć coraz częściej słyszy się porównania rosyjskiej inwazji na Ukrainę z II wojną światową, „The Guardian” sugeruje zwrócenie uwagi na nowszy przykład – wojnę w Syrii. Gazeta pisze także, że Rosja stosuje tę samą taktykę na Ukrainie, a wielu rosyjskich dowódców, którzy obecnie niszczą ukraińskie miasta, zdobyło doświadczenie w walce w Syrii.
Rosja dołączyła do rzezi w Syrii w 2015 roku, stając po stronie dyktatora Bashara al-Assada. Całe miasta zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Według grupy monitorującej Airwars w wyniku rosyjskich nalotów zginęło prawie 25 000 cywilów.
W Aleppo i Ghouta, na przedmieściach Damaszku, rosyjskie bomby spadły na szpitale, szkoły, rynki i na kolejki ludności cywilnej oczekującej na chleb. Rosyjskie lotnictwo pomogło żołnierzom Assada oblegać miasto, powodując, że mieszkańcy dosłownie umarli z głodu. Rosja i armia dyktatora strzelały do ludzi próbujących ewakuować się korytarzami humanitarnymi.
Była ambasador USA przy ONZ Samantha Power dostrzegła podobieństwa między blokadą Mariupola a zniszczeniem Aleppo. „Federacja Rosyjska pokazała, że jej podejście do Mariupola będzie takie samo, jak podejście rządu syryjskiego do Aleppo” – powiedziała po przybyciu do Polski z prezydentem Joe Bidenem, jak donosił ukraiński kanał telewizyjny Suspilne.
W 2008 roku syryjskie miasto Aleppo liczyło prawie 1,7 miliona mieszkańców i było uważane za drugie co do wielkości miasto w Syrii. W 2016 roku wojska rosyjskie praktycznie zniszczyły miasto poprzez bombardowania „dywanowe”, ucierpiało wiele obiektów będących pomnikami UNESCO.
„The Guardian” wyróżnia pięć kluczowych elementów „metody syryjskiej”, którą Putin stosuje obecnie na Ukrainie. Po pierwsze, jest to oblężenie miast. Siły Asada i wojska rosyjskie oblegały miasta, aby zmusić je do poddania się z powodu głodu i wyczerpania mieszkańców. Tak wyglądało oblężenie Aleppo w 2016 roku. Powstańcom najpierw odcięto dostawy, a następnie, przez sześć miesięcy, systematycznie „czyszczono” ulicę po ulicy. Przez cały ten czas miasto było chaotycznie bombardowane. W 2017 r. łącznie 4,9 mln Syryjczyków znajdowało się na obszarach objętych oblężeniem lub na terenach, do których nie mogły dotrzeć dostawy.
Na Ukrainie to samo działo się w Mariupolu. Przypuszcza się, że wojska rosyjskie planowały również oblegać Charków i Kijów, jednak siły ukraińskie nie pozwoliły im na otoczenie tych miast, kontrolując szlaki zaopatrzeniowe.
Po drugie, są to ataki na infrastrukturę cywilną. Zarówno w Syrii, jak i na Ukrainie wojska rosyjskie wybierają obiekty cywilne jako cele wojskowe. Zabraniają tego oczywiście konwencje międzynarodowe, ale jest to bardzo skuteczne, przede wszystkim jako metoda zastraszania i podważania morale społeczeństwa. Podczas ośmiomiesięcznego oblężenia Aleppo przeprowadzono co najmniej 16 ataków na szpitale. Zbombardowano także szpitale w innych syryjskich miastach. Istnieje wiele udokumentowanych przypadków, gdy to lotnictwo rosyjskie przeprowadzało ukierunkowane, celowe ataki na szpitale. Od 24 lutego ONZ udokumentowała co najmniej 43 ataki na placówki medyczne na Ukrainie. Wielu pacjentów zostało bez pomocy, jak na przykład dzieci chore na nowotwór w Czernihowie, które nie mogły nawet dostać leków przeciwbólowych.
Od 2015 r. w Syrii odnotowano także 204 ataki na rynki żywności. Syryjskie dzieci zostały zbombardowane w szkołach podczas zajęć. Po pełnoskalowym ataku Rosji na Ukrainę proces edukacyjny został zawieszony, ale w szkołach ukrywali się cywile. Na przykład, w szkole artystycznej w Mariupolu schroniło się 400 osób, kiedy zrzucono na nią bombę. W Charkowie zniszczono około pół setki szkół.
Również w Syrii Rosjanie zbombardowali obiekty dostarczające wodę, gaz i energię elektryczną. Na Ukrainie Rosjanie zaczęli wyłączać taką infrastrukturę na kilka dni przed zakrojoną na szeroką skalę inwazją: 22 lutego w wyniku ostrzału ługański TPP, będący głównym źródłem ciepła i światła w regionie, został wyłączony.
Po trzecie, jest to masowe użycie broni, które zmienia całe dzielnice mieszkalne w ruiny. Całkowitemu zniszczeniu uległo 80–90 proc. Mariupola i Wołnowachy. Liczba osób zabitych w wyniku takiego ostrzału jest ogromna, ciała leżały na ulicach. Ludzie całymi dniami nie wychodzili ze swoich piwnic. Warto obejrzeć zdjęcia zniszczonego Aleppo, żeby zobaczyć ten sam rosyjski „charakter pisma” w ukraińskich miastach. W Syrii Rosja setki razy użyła ładunków termobarycznych („bomb próżniowych”), bomb kasetowych i wyrzutni rakiet Grad.
„Trudno opisać słowami to, co Rosja zrobiła w Syrii – intensywne ataki, które zniszczyły całe dzielnice. Co najmniej 12 samolotów zbombardowało jednocześnie obszary mieszkalne, a kiedy skończyły, przyleciało na ich miejsce kolejnych 12” – mówi Fadel Abdul Ghani, szef Syryjskiej Sieci Praw Człowieka.
Rosja wykorzystuje inne kraje jako poligon doświadczalny dla nowej broni. Minister obrony pochwalił się, że w Syrii przetestowano 300 nowych rodzajów broni. Teraz władze rosyjskie twierdzą, że na Ukrainie po raz pierwszy użyto rakiet naddźwiękowych, czyli je przetestowano.
Po czwarte, jest to manipulacja korytarzami humanitarnymi. Zarówno w Syrii, jak i na Ukrainie wojsko rosyjskie zgodziło się na korytarze, a następnie w ostatniej chwili rozpoczęło ich ostrzeliwanie. Kolejki autobusów z ludźmi czekającymi na otwarcie korytarza to był typowy widok podczas wojny w Syrii. Czasami Rosjanie ogłaszali utworzenie korytarza bez ostrzeżenia lub porozumienia z organizacjami humanitarnymi, przez co obserwatorzy nie mogli monitorować trasy. Nie było też czasu na przygotowanie, więc ludzie po prostu nie zdążyli z skorzystać z możliwości ucieczki. Inną rosyjską taktyką często stosowaną w Aleppo jest wyrażanie zgody na korytarze ewakuacyjne, a następnie twierdzenie, że wszyscy otrzymali możliwość opuszczenia miasta, więc ci, którzy pozostali, to „terroryści”.
Po piąte, jest to dezinformacja. Jak dotąd Rosja nie przyznała się do zabicia ani jednego cywila w Syrii. Po inwazji na Ukrainę machina propagandowa ruszyła z pełną mocą – w Rosji zabrania się nawet używania słowa „wojna”. Znamienna była reakcja na tak oczywiste zbrodnie wojenne jak zbombardowanie szpitala położniczego w Mariupolu. Jest film, na którym rosyjski dyplomata o kamiennej twarzy, pokazując zdjęcia rannej kobiet w ciąży, twierdzi, że to aktorka, która została przebrana specjalnie na potrzeby zdjęcia. Kobieta na tym zdjęciu zmarła później w wyniku odniesionych obrażeń wraz ze swoim nienarodzonym dzieckiem.
Co dalej?
Ponieważ na pewnym etapie w Syrii użyto broni chemicznej, wielu obawia się, że to samo może się powtórzyć na Ukrainie. Wiadomo, że Bashar Assad użył sarinu podczas wojny w Syrii, ale „pod obcą banderą” – tak jakby robili to sami rebelianci. Rosja oskarża także Ukrainę o użycie broni chemicznej, choć nie ma jej na terytorium tego kraju, bo nigdy tam nie została wyprodukowana.