8 lutego 1953 r. opublikowano rezolucję członków krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich, która potępiała księży krakowskiej kurii oskarżonych przez władze komunistyczne o szpiegostwo. Pod kłamliwymi, zbrodniczymi tezami podpisało się 53 sygnatariuszy, wśród nich Jan Błoński, Sławomir Mrożek i Wisława Szymborska.
„Działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali – za amerykańskie pieniądze – szpiegostwo i dywersję” – brzmiała haniebna rezolucja. A haniebny, pokazowy proces księży kurii krakowskiej zakończył się 27 stycznia 1953 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Krakowie. Zapadły wyroki śmierci i długoletniego więzienia.
„Agentów Watykanu i USA” oskarżał naczelny prokurator wojskowy, kat Polaków Stanisław Zarako-Zarakowski. „Sądzili” kolejni mordercy: Mieczysław Widaj, Roman Waląg i Bazyli Mielnik. Oskarżonych – Edwarda Chachlicę, Michała Kowalika i księdza Józefa Lelitę, skazali na śmierć. Ks. Franciszka Szymonka na dożywocie, ks. Wita Brzyckiego na 15 lat, ks. Jana Pochopienia na 8 lat, Stefanię Rospond na 6 lat więzienia.
Rada Państwa złagodziła wyroki. Ten bezprawny spektakl poprzedziły brutalne przesłuchania. W III RP jednemu z funkcjonariuszy – Janowi Łukaszewskiemu IPN zarzucił tortury fizyczne i psychiczne: „znieważanie wulgarnymi słowami, wielogodzinne nocne przesłuchania w pozycji stojącej oraz grożenie pozbawieniem życia i długotrwałym pozbawieniem wolności”. Nieosądzony Łukaszewski do końca życia pobierał wysoką emeryturę.
Jedną z ofiar bolszewickich metod był ks. Józef Fudali. Ostatecznie staliniści nie włączyli go do procesu kurii krakowskiej i był sądzony osobno. Krakowski WSR 20 maja 1953 r. skazał go na 13 lat więzienia. Podczas rozprawy ksiądz odwoływał swoje zeznania ze śledztwa, podkreślając, że jest niewinny. Stefania Rospond, doprowadzona na rozprawę jako świadek, wspominała, iż „zeznawał, trzęsąc się, ledwie stojąc na nogach. Mówił niewyraźnie, bo wybili mu zęby. Nagle zaczął odwoływać swoje zeznania. Sędzia zwrócił mu uwagę, że przecież podczas śledztwa przyznał się do winy. Wtedy on zaczął tak strasznie krzyczeć, że go w śledztwie bili żelaznym drągiem, że miażdżyli mu przyrodzenie. Obronę oskarżonego uznał Sąd za wykrętną i kłamliwą”.
O co chodziło w śledztwie i procesie kurii krakowskiej? Po krwawej rozprawie z polskim podziemiem politycznym i zbrojnym komuniści przystąpili do „ostatecznego rozwiązania kwestii Kościoła katolickiego” – jedynej siły, która realnie przeciwstawiała się jeszcze sowietyzacji kraju. Na przełomie lat 1952/1953 aresztowano około tysiąca kapłanów, razem z prymasem Stefanem Wyszyńskim. Czystki dotknęły m.in. Katowice, skąd wygnani zostali biskupi: Stanisław Adamski, Herbert Bednorz i Juliusz Bieniek. We wrześniu 1953 r., po ciężkim śledztwie i pokazowym procesie, czerwoni faszyści skazali na 12 lat więzienia ordynariusza kieleckiego Czesława Kaczmarka. Główną twierdzę oporu – kurię krakowską – rozbiła centrala bezpieki, przy gorliwym (patrz na wstępie) wsparciu literatów.