Od 13 lat trwa nieprzerwanie poszukiwanie, porządkowanie i remontowanie pochówków polskich, przedwojennych dziennikarzy zza wschodnią granicą. Pomysłodawczynią corocznej akcji jest Jolanta Danak Gajda, dziennikarka Polskiego Radia w Rzeszowie.
W ostatnich latach w pracach poprzedzających uroczystości Wszystkich Świętych, udział brali nie tylko żurnaliści zrzeszeni w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich z różnych stron kraju oraz lwowskiego koła SDP, ale również przedstawiciele Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich oraz rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Pojawiali się również dziennikarze ukraińscy oraz reprezentanci innych krajów Europy. Podwinąwszy rękawy wspomagali czynnie dziennikarzy w ubiegłych latach – Eliza Dzwonkiewicz, Konsul Generalny RP we Lwowie oraz niezwykle aktywny w wielu przedsięwzięciach wicekonsul Rafał Kocot.
W tym roku, pomimo zgłoszeń chętnych na wyjazd do Ukrainy, Oddział SDP w Rzeszowie nie zdecydował się na organizację wyjazdu grupowego. Zainteresowanym przesłano informację o powodach takiej decyzji – zagrożeniach jakie mogą mieć miejsce na terytorium Ukrainy oraz o dokonywanych coraz częściej atakach rakietowych, również na terenach położonych niedaleko polskiej granicy – w tym aktach powietrznego terroru, w których obiektami są obiekty cywilne w miastach. W przesłanej informacji sugerowano rezygnację z wyjazdu ze względów bezpieczeństwa.
Jednak coroczne spotkanie na grobach dziennikarzy pochowanych na Cmentarzu Łyczakowskim odbyło się w ostatnią sobotę. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich reprezentował Andrzej Klimczak, członek Zarządu Głównego stowarzyszenia, Karina Sało, dziennikarka Nowego Kuriera Galicyjskiego i jednocześnie członkini lwowskiego koła SDP, a także grupa lwowskich Polaków.
Jeszcze przed wejściem na cmentarz miejskie syreny ogłosiły alarm rakietowy, który po godzinie został odwołany. Okazało się, że rosyjscy terroryści zaatakowali skutecznie obiekty energetyczne na Wołyniu, pozbawiając setki tysięcy cywilów, prądu i wody i łączności. Ataku spodziewano się również we Lwowie.
Przedstawiciele SDP oraz miejscowi Polacy zapalili znicze na grobach dziennikarzy, porządkując przy tej okazji ich otoczenie. Podczas wspólnej modlitwy w intencji zmarłych znowu odezwały się syreny alarmu rakietowego. Miejscowi przywykli do życia w ciągłym zagrożeniu, a do alarmów zdążyli się przyzwyczaić w czasie 241 dni wojny. Modlitwy nie przerwano, a po niej dokończono rozpoczęte prace porządkowe.
Nie wiadomo nigdy czy rakiety trafią w miasto, czy też ukraińskie siły zbrojne zdołają je zestrzelić nim dolecą do celu. Pomimo pozornego spokoju wszyscy od czasu do czasu spoglądali na pogodne niebo wypatrując dronów lub rakiet.
Na koniec odwiedzin łyczakowskiej nekropolii odwiedziliśmy świeże groby dzisiejszych obrońców europejskiej cywilizacji – ukraińskich żołnierzy rodem z Lwowa. Rzędy grobów z portretami młodych ludzi uświadamiają kruchość życia i zbliżającą się od Wschodu nawałę. Od Europy i reszty świata zależy, czy tych grobów będzie przybywać. Od politycznych i militarnych decyzji Zachodu zależeć będzie również ten mały, ale ważny, coroczny epizod – nasze spotkania na grobach dziennikarzy. Mam nadzieję, że w przyszłym roku pojawiamy się tutaj znowu liczną ekipą pod lwowskim słonecznym, jesiennym niebem bez rakiet i wycia syren alarmowych.