Tytuł to nie ironia – to właśnie w Turcji, w której w więzieniach z powodów politycznych jest obecnie ponad 120 dziennikarzy, odbywa się Zebranie Ogólne Europejskiej Federacji Dziennikarskiej (European Federation of Jouranalists – EFJ). Oprócz przedstawicieli wielu stowarzyszeń i związków zawodowych mediów z prawie wszystkich krajów Starego Kontynentu, do Izmiru przejechali dziennikarze z całej Turcji – zarówno z mediów prorządowych i z tych nielicznych, które sprzeciwiają się obecnej sytuacji politycznej.
Od początku obrad dominowały kwestie niezależności dziennikarskiej w Turcji przewijające się w każdym wątku tematycznym kongresu. „Dziennikarstwo to nie zbrodnia” – powtarzali dziennikarze sprzeciwiający się cenzurze i prześladowaniu ich koleżanek i kolegów nad Bosforem. Przedstawiciele mediów z Turcji ocenili, że prorządowe telewizje, rozgłośnie radiowe, portale i gazety stanowią ponad 90 procent rynku.
Walka o wolne media
Oklaskami przyjęto wystąpienie Ipek Yezdani, tureckiej dziennikarki wyrzuconej w 2019 roku z dziennika Hurriyet. Ipek nie udziela wywiadów, ale od kilku lat jej historia jest jednym z lepiej udokumentowanych przykładów walki o wolność mediów nie tylko w Turcji. Yazdani o zwolnieniu z pracy dowiedziała się 3 lata temu podczas porannego zebrania, gdzie planowano następny numer jej gazety. A dowiedziała się w sposób nietypowy, bo od swojej mamy, która adzwoniła do Ipek i powiedziała jej, że już nie pracuje w Hurriyet…
Dziennikarze przeciwni tureckiemu rządowi mówią, że chcą jedynie prawdy. W mediach kontrolowanych przez państwo dominuje pogląd, że wieści nieprzychylne władzom republikańskim to fake newsy. Yezdani nie wie, jak rozwinie się sytuacja polityczna w jej kraju, ale wiadomo, że nie ustąpi i nadal będzie walczyć o wolność słowa.
Media lokalne
Podczas pierwszego dnia zjazdu EFJ w Izmirze jednym z tematów było oddziaływanie mediów lokalnych w Europie. Ta sytuacja – zdaniem większości uczestników kongresu – nie jest dobra, szczególnie, co podkreślali m.in. Brytyjczycy, w lokalnej prasie i regionalnych portalach internetowych.
EPJ w oficjalnych wystąpieniach wsparła walczącą z rosyjską inwazją Ukrainę, ale na początku zjazdu mało mówiono o tym kraju. Ukraińscy dziennikarze przypominali o tym kraju w panelu o lokalnych mediach opowiadali, jak regionalni dziennikarze pomagają w informowaniu miejscowej ludności o zagrożeniach ze strony barbarzyńców w rosyjskich mundurach. Nie było dużo o konflikcie, który kompletnie zmienił architekturę bezpieczeństwa na świecie i może doprowadzić do III wojny światowej, ale sporo czasu zajęła niektórym obradującym tematyka dotycząca równość płci określanym popularnym terminem – gender.
Mandaty dla EFJ
Podzielono mandaty potrzebne m.in. do głosowania przy wyborach nowych władz EFJ. Najwięcej mają ich kraje tzw. Starej Europy. Polsce przypadło 5 mandatów, w tym 3 przypadły największej polskiej organizacji dziennikarskiej – Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Kryteria przyznawania mandatów przez EFJ nie jest są jasne i – jak proponowano – wymaga sprecyzowania w kolejnych dokumentach statutowych. Jednym z takich kryteriów była liczebność organizacji wg. zasady, czym więcej członków, tym więcej mandatów.
W opinii wielu delegatów nie jest to system sprawiedliwy, bo faworyzuje organizacje raportujące dużą liczbę członków bez wiarygodnej weryfikacji albo przyznaje mandaty związków i stowarzyszeń dziennikarskich, które są aktywne. Ale tylko na arenie międzynarodowej…
Podziękowania i głosowania
Wiadomo, że o kolejną kadencję nie będzie ubiegał się dotychczasowy przewodniczący EFJ Moens Blicher Bjerregard z Danii. Ustępujący lider podziękował za 9 lat współpracy. Pożegnano go owacjami na stojąco.
Przed uczestnikami kongresu w Izmirze wybory nowych władz, do których SDP rekomenduje dziennikarza, reżysera i wiceszefa naszego stowarzyszenia Mariusza Pilisa, który nie mógł przyjechać na turecki zjazd, ponieważ robi teraz film na Ukrainie, w którym znajdą się relacje z kolejnego miesiąca rosyjskiej inwazji, m.in. z okolic Charkowa.