Coraz częściej dziennikarze zanurzają się w oceanie mętnych skojarzeń. Coraz częściej też posługują się językiem przenośni, metafor, paraboli, epitetów, porównań, oksymoronów, hiperbol i innych środków wyrazu poetyckiego.
Skutek „poetyzacji” języka, tak prostych zajęć jak bieganie, skakanie, rzucanie, kopanie piłki i odbijanie piłeczek jest taki, że odbiorca się gubi i nie wie, czy ogląda dyskusję literacką, czy też tylko transmisję sportową. Przy czy akurat ja lubię obie, choć jestem przeciwnikiem mieszania kultury z kulturą fizyczną.
Oczywiście dziennikarzom, zajmującym się sportem nudzi się w kółko i ciągle opowiadać o plasowanym podaniu, udanym smeczu i genialnym wyjściu z dołków. I dlatego odlatują wysoko, aż nikną w chmurach poezji.
Nieszczęsna promenada
„Mieliśmy na boisku całą promenadę gwiazd” – mówi dziennikarz sportowy TVP 24. 10. 2024 roku. Zapewne chciał powiedzieć „plejadę gwiazd”, ale powiedział jak powiedział. Wyjaśnijmy zatem te dwa zawroty, ku przestrodze innych poetów mikrofonu i kamery.
Promenada gwiazd to bardzo nieudana próba poetyckiego nawiązania do zwyczaju, zaistniałego w Hollywood, a skopiowanego (jak zawsze) w niektórych polskich miastach. Zwyczaj ten polega na tym, że wielkie gwiazdy (głównie filmu) mają na deptakach, na promenadach swoje mosiężne tablice z nazwiskami. W ten sposób władze miast chcą uczcić wielkich rodaków, a swoim mieszkańcom dać do zrozumienia, że są oni mieszkańcami ważnych metropolii lub znanych miejsc wypoczynku, jak ma to miejsce w Międzyzdrojach.
Plejady gwiazd to stały zwrot języka polskiego, odnoszący się do mitologii greckiej, w której Plejady to nimfy , siedem sióstr; Alkione, Kelajno, Maja, Merope, Sterope i Tajgete. Były córkami tytana Atlasa i okeanidy Plejone (lub okeanidy Ajtry). Plejady (jako towarzyszki bogini Artemidy) wraz z Plejone były ścigane przez Oriona którego spotkały w Beocji. Na koniec Zeus przemienił je w gwiazdy. Inna wersja mitu mówi, że razem ze swymi siostrami, Hiadami, zostały przemienione w gwiazdy z żalu, po śmierci ich brata Hyasa, ukąszonego przez węża. Wschód Plejad (w pierwszych dniach maja) zwiastował początek pomyślnego okresu dla żeglugi, a zachód (w pierwszych dniach listopada) – okres burz. Mityczne Plejady są identyfikowane z Plejadami w gwiazdozbiorze Byka. Na niebie sąsiadują z Hiadami (gromadą otwartą gwiazd w gwiazdozbiorze Byka) i konstelacją Oriona, które są z nimi mitologicznie powiązane.
I ot, czasem człowiek (dziennikarz) coś palnie, a jego błędy przerzucają nas aż do antyku. W każdym razie na boisku sportowy mogliśmy podziwiać wielkie gwiazdy sportu. Ale literacka twórczość dziennikarza była tam zupełnie zbędna. Bo promenada to miejsce do spacerów, a boisko jest do biegania.
Nowe słówko – szoferka
TVN poinformowała, że Kingę Dudę, córkę prezydenta RP odwiozła do pracy „szoferka”. Dotychczas w języku polskim szoferka była miejscem w ciężarówce, w którym siedzi i kieruje pojazdem kierowca. Za nim znajdowała się „paka”, czyli część załadunkowa pojazdu.
Ale wszystko musi się zmieniać, szybko i skutecznie – według TVN. Świat musi „kobiecieć” . I dlatego kobieta, która odwiozła samochodem osobowym panią Kingę do pracy to szoferka.
Toż to, mosterdzieju, paranoja!
Stan medyczny
W toczącej się coraz żwawiej dyskusji o legalizacji związków jednopłciowych pojawia się nowy argument. A jest nim sprawa uznania, że „współpłciowy” partner związku będzie miał stałe prawo do informacji o stanie zdrowia partnera/partnerki. Jeden z dziennikarzy TVN zapędził się w swej nowoczesności tak daleko, że mówił o prawie do „informacji medycznych”.
Być może „informacja medyczna” jest pojęciem medycznym, ale normalni ludzie chcą się dowiedzieć o „stanie zdrowia bliskiej” osoby. Nie poddawajmy się językom fachowym. Mówmy językiem, jakim mówi przeciętny Polak. Nie mówmy o „poborze wody” w gospodarstwach domowych, mówmy o zużyciu wody.
Dwie matki pospołu
W dyskusji w „Kropce nad i” również toczyła się dyskusja o związkach jednopłciowych. Naprzeciw wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka stanęły (zasiadły) dwie mocne i bardzo agresywne kobiety: prowadząca pani Monika Olejnik oraz pani Katarzyna Lubnauer, poseł, wiceminister (według Moniki Olejnik wiceministra) edukacji w randze sekretarza stanu.
Kto tej rozmowy nie widział, niech żałuje. Oto bowiem doszło do totalnej konfrontacji racji i uczuć. Pan Bosak bronił zdrowego rozsądku, obie damy walczyły o nieograniczone prawo do uczuć. Były też momenty ucieszne. Szczególnie rozbawiła mnie sprawa dwóch matek. Według p. Lubnauer w sytuacji, gdy dwie kobiety, pozostające w związku, mają dziecko, to obie są matkami. Pan Bosak argumentował, że dwie kobiety nie mogą wspólnie urodzić dziecka, ale to nijak nie trafiało do rozentuzjazmowanych „wolnością” pań. I nie reagowały na prosty biologiczny fakt.
Warto ten sposób dyskusji zapamiętać. Bo już nie tylko mamy osoby niebinarne i tym podobne. Teraz mamy już teorię, która zakłada, że matki mogą być dwie i więcej.
Powiem też wprost, że zaimponował mi p. Bosak – odwagą i spokojem. Ja w takiej sytuacji na pewno bym nie wytrzymał, bo jestem nerwowy i na hucpę reaguję w sposób bardzo ludowy, a la manier rus, co się tłumaczy w manierze wiejskiej.
Katastrofy…
W „Dzienniku Łódzkim” roku można było przeczytać artykuł o historii katastrof kolejowych w Łodzi. Katastrofy mają swoich wielbicieli i dlatego pełno ich w telewizjach i prasie. Nie należę do tej grupy, ale lubię historię, nawet tragiczną, więc przeczytałem. Artykuł nie urzekał rzetelnością, ani językiem, ale jedno zdanie przykuło moją uwagę.
Otóż autor, między innymi, opisuje katastrofę z 14 sierpnia 1929, gdy doszło, w pobliżu stacji Łódź Kaliska do zderzenia pociągu osobowego z pociągiem towarowym wiozącym żołnierzy 28 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich, z poligonu do stałej siedziby w Łodzi. Zginęło wtedy pięciu żołnierzy i trzech kolejarzy, a ponadto 19 żołnierzy i 8 kolejarzy zostało rannych.
Fakty się zgadzają ale uderzyło mnie zdanie, że „Żołnierze podróżowali pociągiem towarowym”.
Otóż… Podróżować można dla wypoczynku w góry lub nad morze, w interesach do Lwowa, lub Wrocławia, ale żołnierze jechali. Normalnie jechali pociągiem towarowym. Jak to w wojsku bywa.
A ów nieszczęsny pociąg był po prostu eszelonem, bo w polskiej nomenklaturze wojskowe jednostki transportowe, jak kolumna wozów, samochodów lub wagonów kolejowych z ludźmi, bądź z zaopatrzeniem jest eszelonem.
Powie ktoś, że czepiam się drobiazgów. Więc zwrócę uwagę, że wszystkie katastrofy, także kulturowe, zaczynają się zawsze od drobiazgów – od dwóch matek, podróżowania z poligonu i od tej nieszczęsnej szoferki.