WIKTOR ŚWIETLIK: Niech AI zrobi tu porządek

Fot. Pixabay

Należę do tej grupy osób, które sztuczną inteligencję traktują z dystansem. A przynajmniej sądzę, że daleko jej do osiągnięcia tak zwanych pełnych funkcji poznawczych. Nie dość tego, uważam że jako narzędzie kierujące się wyłącznie statystyką, nie zmierza w ogóle w tym kierunku, co zresztą potwierdza coraz więcej psychologów, neurologów i koncernów rezygnujących z projektów zakładających przyszły rozwój AI. Jedną jednak grupę śmiało może zastąpić. Gros współczesnej polskiej publicystyki i dziennikarstwa.

Lubicie się bawić, którymś z tych modnych dziś czatów? No to do dzieła. Napisz chwalący lub ganiący występ Daniela Obajtka podczas komisji śledczej. Napisz komentarz niwelujący straty wizerunkowe związane z nieprzygotowaniem członków komisji albo z chamstwem pani Leo. Napisz komentarz pozornie symetrystyczny, krytykujący obie strony za awanturę podczas komisji, ale kładący większy nacisk na zachowanie byłego prezesa Orlenu. Przedstaw analizę dotyczącą konieczności przetrzymywania księdza Michała Olszewskiego w areszcie w stylu „Newsweeka”, „Gazety Wyborczej” i „Głosu Robotniczego” z lat pięćdziesiątych, traktuj go przy tym jako skazanego, a słowa „areszt” używaj w znaczeniu słowa „więzienie”. Napisz komentarz poddający w wątpliwość stosowanie aresztu wobec księdza, krytykujący stosowanie tortur i wyjaśniający ich charakter, ale wyraź wątpliwości w stosunku do sposobu przydzielania grantów z Funduszu Sprawiedliwości. Stop! tego ostatniego polecenia nie wpisujemy, bo AI napisze mój tekst i stanę się niepotrzebny.

Co wypluje nam we wszystkich tych sprawach sztuczna inteligencja, przynajmniej na tym etapie, na którym się znajduje? Stek banałów, propagandowych komunałów, uogólnień, wypadkową wyświechtanych związków frazeologicznych i lobbystycznych narracji. Poleci przekazem. Czyli zrobi to samo co trzy czwarte, jeśli nie dziewięćdziesiąt procent, krajowych publicystów. Ale zrobi to szybciej i za darmo, ewentualnie za skromny abonament pokrywający nieco bardziej zaawansowaną wersję czata. Paru rzeczy jej jeszcze co prawda brakuje. Są już agencje wirtualnych modelek, ale brakuje wirtualnych publicystów. Mających na przykład zdjęcia w fularze, z obowiązkowo podpartym podbródkiem, i mądrą miną pana analityka, który brzytwą swej umysłowości przecina rzeczywistość, ale też nie stroni od mocnego osądu moralnego. Prawda Michale?

Przecina tę rzeczywistość zawsze tak samo, jak partyjne przekazy. Z przejęciem jest więc w stanie zdziwić się, nawet oburzyć, że facet z Tourettem i dysleksją zapisuje sobie fonetycznie słowa, by poprawnie je wymawiać. Ale nie zauważa choćby tego, że premier rządu deklarując budowę „mostu energetycznego” dla Ukrainy nieco abstrahuje w ogóle od tego, jak działa cały system, bo w momencie wpuszczenia wyprodukowanej energii do sieci staje się ona częścią ogólnej puli i nie można ominąć ETS, w ten sposób, że prąd wyprodukowany u nas wyślemy za granicę. W dodatku z perspektywy kochanego europejskiego regulatora nie jest istotne, gdzie prąd wyślemy, a ile węgla spaliliśmy go produkując.

Można by od razu taką rzecz zbadać. Gdzieś zadzwonić, podpytać, poświęcić choćby i dwie godziny. Ale po co. To byłoby wręcz lekkie dziwactwo. W końcu skoro nikt inny tego nie napisał wcześniej, nie jest to dominującą narracją, nie zauważyła tego w sumie żadna ze stron, to tym bardziej nie warto o tym pisać. W końcu dziennikarstwo polega dziś na przepisaniu przekazu po liderach opinii mających określone poglądy i pod gust grupy, którą ma urabiać. W myśl tego pierwszego, sztuczna inteligencja jest najlepszym dziennikarzem świata. I ciągle się uczy!