Straszna nocna informacja o zamachu na Donalda Trumpa u normalnego dziennikarza budzi w ułamku sekundy pytanie o zdrowie 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych, który został postrzelony na wiecu wyborczym w Pensylwanii.
Stało się to na dobę przed oficjalną nominacją Republikanów dla Trumpa, który od tej pory będzie formalnie kontrkandydatem obecnego prezydenta Joe Bidena (Demokraci) na najwyższy w USA urząd. Wielu dziennikarzy tak właśnie pomyślało. Najpierw pytania: „czy przeżyje”, „jak ciężko Trump jest ranny”? I dopiero potem „kto strzelał” i „jakie były okoliczności zamachu” oraz „jakie będą polityczne skutki zamachu”. Niestety, zachowaniu nie wszystkich reporterów i wydawców, przede wszystkim mediów głównego nurtu, nie przyświecała taka kolejność działania podczas relacjonowania okoliczności zamachu na Trumpa.
Fakty
W nocy z 13 na 14 lipca polskiego czasu świat obiegła informacja, że na wiecu wyborczym w Butler w stanie Pensylwania na północ od Chicago 45. prezydent USA Donald Trump (2017 – 2020) został postrzelony podczas próby zamachu. Nie żyje jedna osoba, dwie są ranne. Trump dostał postrzał w prawe ucho, uniknął śmierci dzięki refleksowi ochrony. 20-letniego lub, wg. innych mediów 21-letniego, zamachowca zastrzelono.
Przekaz
W naszym świecie nie ma sensu spekulować, kto pierwszy podał tę dramatyczną informację. Najprawdopodobniej kilka (?) minut po strzałach w Butler zrobił to jakiś portal z USA na swoim profilu w jednym z mediów społecznościowych. Większość polskich mediów podała wiadomość o zamachu również bardzo szybko na podstawie Reutersa i innych mediów amerykańskich. Ten przekaz przetłumaczyła PAP właśnie z Reutersa, CNN i AFP między północą a godziną 1.00 w niedzielę. Potem media elektroniczne i portale z nimi związane uruchomiły przekaz bezpośredni z mediów w Stanach Zjednoczonych a potem m.in. portale prasowe zaczęły podawać, oprócz informacji, komentarze i opinie. Spóźniła się TVP Info, chociaż na portalu były wieści z tragicznych wydarzeń w Pensylwanii.
Spekulacje
Jak zwykle kilka godzin po zamachu w Butler pojawiły się prawie we wszystkich mediach spekulacje dotyczące tragicznych wydarzeń podczas wiecu Trumpa. Tak to zwykle bywa, że w 80 proc. przypadków spekulacji są to tzw. bezpieczne rozważania medialne, na przykład dotyczące konsekwencji politycznych próby zamachu. Nie cytuję tutaj bzdur, który wiele polskich mediów internetowych nazywają spekulacjami, bo to zjawiska jednak marginalne a kompromitacja „dziennikarzy” jest tak oczywista jak zdanie: „Donald Trump mógł postrzelić się sam”. Stan umysłu autora lub autorów (skutek tzw. dziennikarstwa obywatelskiego) takich „tez” to chyba beznadziejna paranoja albo nieuleczalna psychoza.
Mitologia liberalna i lewicowa, także lewacka
Oczywiście w nocy z soboty na niedzielę i nad ranem w większości redakcji są tylko tzw. dyżurni i osoby odpowiedzialne za technikę przekazu i łączność. Nie należy oczekiwać cudów, zanim obudzeni zostaną szefowie tych mediów i inni dziennikarze, wystarczy podać rzetelną, a w przypadku zamachu w Butler, dobrze przetłumaczoną informację.
Niestety, niektórzy dziennikarze i „dziennikarze” uznali, że kreacja to też możliwy środek informacyjny. Onet nazwał próbę zamachu na Trumpa „incydentem” a PAP za światowymi agencjami pisała o „eksplozjach” na wiecu wyborczym Partii Republikańskiej.
Najgorzej było nad ranem w niedzielę 14 lipca. Poza mediami konserwatywnymi, niewiele redakcji czekało na potwierdzone informacje niwelujące fake newsy z pierwszych godzin po tragicznych wydarzeniach.
Żenujący byli „eksperci” ze szkół typu Akademia Elegancji i Humoru Politycznego, którzy pletli, co im ślina na język przyniosła. Prym wiedli „specjaliści” zapraszani przez media publiczne i TVN24. Owi „guru od wszystkiego” podkreślali, jakby wrócili właśnie z Butler, że lider Republikanów miał po zamachu „sceniczne odruchy” i dziwiło ich (sic!) „dziwne zachowanie” Trumpa po strzałach…
Nie strzelano do mnie nigdy, ale podejrzewam, że też zachowywałbym się potem dziwnie, może tak jak Trump, dodawałbym nawet otuchy swoim zwolennikom krzykami. Tylko u mnie byłby to, powiedzmy, szok a u 45. prezydenta USA odwaga.
W przypadku wypowiedzi wspomnianych „ekspertów” niedowład społeczny dotyczy także naukowców i specjalistów od wszystkiego.
Kto zabił Laurę Palmer?
No i na koniec – pozwolę sobie na ironię – wisienka na medialnym torcie. Program „Woronicza 17” emitowany w TVP Info rano po zamachu prowadzony przez Kamilę Biedrzycką. I europoseł z mojego miasta Łodzi Dariusz Joński – człowiek śledczy (homo investigatus), znający najprawdopodobniej nawet mordercę Laury Palmer z serialu „Twin Peaks”. Tyle ironii…
Ale jednak Joński – jak mówi młodzież – „poleciał” zwracając uwagę na to, że domniemany zamachowiec był zarejestrowany jako wyborca Partii Republikańskiej. Co z tego wynika? Nasz narodowy śledczy, nie wyjaśnił, ale swój cel osiągnął, bo nieliczni już odbiorcy TVP Info, którzy zostali przy tej stacji po zamachu na media publiczne w grudniu 2023 roku, dostali przetworzoną przez europosła informację. W komentarzach internetowych, nie tylko dotyczących słów polityka, pojawiało się brawurowe pytanie – „Republikanie próbowali zabić Trumpa?”. Jońskiemu pomogła prowadząca zmieniając temat zauważywszy przenikliwie, że „społeczeństwa są spolaryzowane”.
Hubert Bekrycht (felieton z mojego FB)