WOI – to obóz internowania, a nie wojsko. Relacja MARII GIEDZ

Bydgoszcz. Składanie kwiatów pod obeliskiem upamiętniającym utworzenie WOI na skwerze u zbiegu ulic Dwernickiego i Sułkowskiego Fot. M. Giedz

W tym roku 5 listopada minęła 40. rocznica utworzenia Wojskowych Obozów Internowania. Z tej okazji odbyły się w Bydgoszczy, Chełmnie i Budowie k. Złocieńca ogólnopolskie obchody upamiętniające to smutne wydarzenie.

Właśnie tego 5 listopada, ale 1982 r. 1711 osób – działaczy antykomunistycznej opozycji otrzymało wezwania do wojska. Niby nic takiego, przecież każdy mężczyzna powinien służyć w armii. Wezwania otrzymali zarówno rezerwiści, jak i poborowi, tylko że wśród nich były osoby z kategorią D, po świeżo przebytych zawałach serca, w opaskach gipsowych na złamanych kończynach, czy uszkodzonym kręgosłupie, a nawet człowiek bez ręki. Niektórzy dopiero co wrócili z kilkumiesięcznego pobytu w ośrodkach internowania. Ledwie udało im się przywitać z rodziną i wykąpać, a już musieli stawić się w jednostce i to nie swojej. Jednak rozkaz, to rozkaz. Powołano ich na ćwiczenia wojskowe: rezerwistów na trzy miesiące, poborowych do zasadniczej służby na dwa lata. Umieszczono w 13 obozach rozlokowanych w całej Polsce. Jak się okazało nie była służba, lecz niewola. Mundury wojskowe zamieniono im na więzienne drelichy, a karabiny na łopaty i kilofy. Większość z nich ani razu nie miała kontaktu z bronią, a ćwiczenia polegały na kopaniu dołów i ich zasypywaniu, rąbaniu drewna, którym nie wolno było palić w piecyku, aby się ogrzać, budowaniu i rozbieraniu mostu pontonowego, czy wysłuchiwaniu pogadanek o wyższości komunizmu nad marnością życia codziennego. Nazywano ich kryminalistami, gwałcicielami, „niebieskimi ptakami”. Wśród nich byli zarówno prości robotnicy, jak i ludzie wykształceni, drukarze, a nawet dziennikarze.

Jan Raczycki, prezes Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL Przymierze w Bydgoszczy. Fot. Maria Giedz

W Bydgoszczy, przy zbiegu ulic Dwernickiego i Sułkowskiego, na skwerze o komunistycznej nazwie: Pomorskiego Okręgu Wojskowego, nadanej w 2016 r., czyli w wolnej Polsce, od 2018 r. znajduje się granitowy obelisk. Jest poświęcony działaczom i sympatykom NSZZ „Solidarność”, których pozbawiono wolności, odizolowano i represjonowano w ciężkich warunkach pod pozorem trzymiesięcznych ćwiczeń oraz zasadniczej służby wojskowej w Wojskowych Obozach Internowania. Jak podaje napis na obelisku, owe „rzekome szkolenia miały na celu odizolowanie i represjonowanie w ciężkich warunkach działaczy „Solidarności”. I właśnie przy tym obelisku rozpoczęły się ogólnopolskie obchody upamiętniające 40. rocznicę utworzenia WOI. Były kwiaty, wojskowe werble i niezawodna trąbka, a potem krótkie przemówienia ważnych osób. Dwa utkwiły mi w pamięci: Tadeusza Antkowiaka, przewodniczącego Stowarzyszenia Osób Internowanych „Chełminiacy 1982”, który podkreślał, jak wiele zależy od nauczycieli i kształcenia młodzieży, mówiąc: „Jeśli stracimy młodzież, to wszystko stracimy”. Drugą osobą był Jan Raczycki, prezes Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze” w Bydgoszczy. To on domagał się od bydgoskiego samorządu zmiany nazwy skweru, na którym stoi obelisk. Ponoć bydgoszczanie od sześciu lat nie są zadowoleni z gloryfikowania komunistycznej instytucji i sami proponują, aby skwer nazwać imieniem podpułkownika Łukasza Cieplińskiego, żołnierza niezłomnego znanego na Warmii oraz na Powiślu.

Nakaz mówienia prawdy

Uczestnicy panelu, od lewej prof. W. Polak, prok. M. Góra, dr G. Majchrzak, prof. M. Golon, prof. R. Bäcker. Fot. Maria Giedz

W wielu wypowiedziach, m.in. dr Pawła Warota, dyr. IPN w Gdańsku brzmiały stwierdzenia, że te wydarzenia sprzed 40 lat należy rozliczyć i „nakazać opowiadania o nich prawdy”. No cóż? O WOI niewiele wiemy, a bardzo się one różniły od miejsc internowania w stanie wojennym. Dla przykładu można podać, że do WOI na Kępie Panieńskiej położonej nieopodal Chełmna wysłano 304 rezerwistów, rozlokowując ich w starych, zniszczonych namiotach, które wolno było ogrzewać, nawet przy dużych mrozach, tylko nocą, o ile udało się znaleźć opał. Do końca trwania obozu, czyli do początku lutego 1983 r. w takich nieludzkich warunkach, przypominających pobyt w sowieckim łagrze, przetrwało 249 osób. Te trzy miesiące niewoli, oficjalnie „ćwiczeń na potrzeby obronności ojczyzny”, pozostawiły na „obozowiczach” nie tylko urazy fizyczne, ale i psychiczne. O tym wszystkim rozmawiano podczas ogólnopolskiej konferencji naukowej: „Wojskowe Obozy Internowania jako szczególna forma represji w stanie wojennym”, która odbyła się w Bydgoszczy w sali konferencyjnej  Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Organizatorzy zaprosili kilkunastu prelegentów. Wśród nich byli profesorowie, doktorzy, prokuratorzy, represjonowani działacze „S”, a nawet duchowni.

Tadeusz Antkowiak, przewodniczącyo Stowarzyszenia Osób Internowanych Chełminiacy 1982. Fot. Maria Giedz

Patronat na obchodami objął Prezydent RP Andrzej Duda, który w liście skierowanym do uczestników napisał: … „Dla upamiętnienia dokonań działaczy opozycji antykomunistycznej represjonowanych przez władze stanu wojennego, pozbawionych w Wojskowych Obozach Internowania wolności i praw obywatelskich; w przekonaniu, że pamięć o tych, którzy z poświęceniem walczyli o wolną i suwerenną Polskę przyczyni się do kształtowania postaw obywatelskich i patriotycznych;” …

Trzeba przyznać, że wystąpienia prelegentów podczas konferencji były nie tylko formą upamiętnienia owych działaczy, ale przekazywaniem rzetelnej wiedzy, czy w ogóle wiedzy, odkłamywania „poprawnej prawdy” utrzymywanej do około 2010 r. I jak to stwierdził Antkowiak: „wiedza o WOI jest duża, ale w przestrzeni internetowej istnieje wiele nieprawdy na ten temat”. Prof. dr hab. Wojciech Polak z Centrum Badania Historii „Solidarności” i Oporu Społecznego w PRL przy UMK w Toruniu dodał, że do 2010 r. prawie nie było na temat „zielonego internowania” żadnych materiałów. Dopiero po 2010 r. zaczęły one „spływać” do IPN-u. Według instrukcji wszystkie materiały dotyczące WOI miały zostać zniszczone w 1983 r. Na szczęście tak się nie stało, bo i w wojsku panuje bałagan.

Rozliczanie winnych

Chełmno. Pomnik Wdzięczności i Solidarności w Parku Pamięci i Tolerancji im. Ludwika Rydygiera. Fot. Maria Giedz

Trzeba przyznać, że 40 lat temu powołanie działaczy „S” do WOI odbywało się zgodnie z prawem stanu wojennego, w ramach operacji „jesień 82”. Na terenie całej Polski władze komunistyczne utworzyły w 13 jednostkach Wojska Polskiego: Brzeg, Budowo, Chełm, Chełmno Pomorskie, Czarne, Czerwony Bór, Głogów, Gorzów Wielkopolski, Jarosławiec, Rawicz, Trzebiatów, Unieście/Koszalin, Węgorzewo, Wojskowe Obozy Internowania. Dziesięć z nich przeznaczono dla rezerwistów, a trzy dla poborowych do służby zasadniczej. W tych ostatnich przebywało razem 300 osób. Za wdrożeniem takiej formy internowania, o czym opowiadał prokurator Mieczysław Góra z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, przy IPN w Gdańsku Delegatury w Bydgoszczy, stać mieli generałowie, m.in. Czesław Kiszczak, Wojciech Jaruzelski, Michał Janiszewski, Mirosław Milewski, Florian Siwicki, Władysław Ciastoń, Józef Sasin, a także sekretarz KC Stefan Olszowski, czy Mieczysław Rakowski, polityk, a nawet dziennikarz, red. nacz. tygodnika „Polityka” i prezes SDP w latach 1958-1961. Tylko dwóch generałów: Ciastoń i Sasin, w listopadzie 2019 r. zostało skazanych prawomocnym wyrokiem na karę dwóch lat pozbawienia wolności bez zawieszenia. Wyroku nie udało się wykonać, gdyż obaj generałowie zmarli.

W ramach stanu wojennego, a zwłaszcza internowania, przede wszystkim internowania w wojsku stosowano różne formy represji, które przedstawił prof. dr hab. Roman Bäcker, z Wydziału Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie UMK w Toruniu. „Represje te doprowadziły do znaczącego ograniczenia zakresu podmiotowości polskiego narodu politycznego, ale cel podstawowy, czyli zniszczenie „Solidarności” i pozostałych organizacji społecznych nie został osiągnięty”. Dlaczego? Bo żołnierze więźniowie, mimo że wiedzieli, iż za każdy sprzeciw i niewykonanie rozkazu w wojsku jest się wyjątkowo surowo karanym, nie dawali się złamać, zachowywali swoją godność. Pomagała im w tym wiara w Boga.

Opowieści i przedstawianie przykładów najróżniejszych zachowań było wiele. Niejednokrotnie słuchającym cisnęły się łzy do oczu. Aż nie chce się wierzyć, że mimo codziennych rewizji, rozmieszczania wśród internowanych TW (tajny współpracownik SB), wywracania wszystkiego co znajdowało się w pomieszczeniach, gdzie owi żołnierze spali, udawało się przemycać ulotki, wykonać krzyż, modlić się, śpiewać pieśni religijne. Wszystkie te wyjątkowo interesujące i nowatorskie, w kontekście najnowszej historii Polski, wypowiedzi panelistów mają ukazać się drukiem, być może jeszcze w tym roku.

Wdzięczność za wolność, odwagę, pomoc

Dziękczynną Mszą św. w kośc. garnizonowym p.w. M.Boskiej Częstochowskiej w Chełmnie rozpoczęto drugi dzień ogólnopolskie obchody upamiętniające 40. rocznicę utworzenia WOI. Fot. Maria Giedz

Tego samego dnia, kiedy w Bydgoszczy odbywała się konferencja naukowa, w Budowie k. Złocieńca odsłonięto tablicę upamiętniającą internowanych w tamtejszym WOI. Natomiast dzień później, czyli 4 listopada w Chełmnie nad Wisłą kontynuowano oficjalne obchody 40. rocznicy utworzenia WOI. Dzień rozpoczęto od bardzo uroczystej mszy św. w kościele garnizonowym p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej. Uczestniczyli w niej żołnierze z miejscowej jednostki, wojskowy poczet sztandarowy, a także wojskowa orkiestra. Była to msza dziękczynna za hart ducha, za wolność, za odwagę. Natomiast homilia przerodziła się w piękną lekcję historii o „marszu ku wolnej Polsce” od sierpnia’80. Przewijały się w niej takie słowa, jak: honor, szacunek, cześć – dzisiaj w wielu środowiskach już zapomniane. Zgromadzeni w świątyni usłyszeli też fragmenty twórczości Marii Konopnickiej czy Edmunda Amicisa, te mówiące o miłości do ojczyzny. Celebrans zwracając się do internowanych i represjonowanych mówił: „Wyszliście zwycięsko z tamtych lat, wzmocniliście się, zaufaliście Jezusowi, daliście świadectwo człowieczeństwa”.

Po mszy św. uczestnicy obchodów, w towarzystwie żołnierzy i wojskowej orkiestry udali się do Parku Pamięci i Tolerancji, gdzie znajduje się pomnik Wdzięczności i Solidarności, który został ufundowany w 2007 r. przez internowanych (ze Szczecina, Koszalina, Łodzi, Słupska, Gdańska, Elbląga, Olsztyna, Bydgoszczy, Torunia, Włocławka, Płocka, Konina) przebywających w obozie wojskowym na Kępie Panieńskiej. Jest on podziękowaniem dla mieszkańców Chełmna za udzielaną im pomoc. Tam, pod pomnikiem składano kwiaty i dziękowano tym mieszkańcom Chełmna, którzy nie ulegli komunistycznej propagandzie, mimo że wówczas w Chełmnie mieszkali wojskowi i ich rodziny. Przecież w latach 80. XX w. stacjonowały w Chełmnie dwie jednostki bojowe Układu Warszawskiego, a mimo to znaleźli się ludzie odważni.

Byli interniwani, działacze S zostali dznaczeni Krzyżem Komandorskim, Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, przez dr hab. Karola Polejowskiego z IPN. Fot. Maria Giedz

Po południu kontynuowano obchody w Kinoteatrze Rondo, gdzie wręczono ordery i odznaczenia państwowe: Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Wolności i Solidarności. Zanim jednak do tego doszło jedna z uczennic miejscowej szkoły przepięknie zaśpiewała Hymn Polski, czyli „Mazurek Dąbrowskiego” i to wszystkie zwrotki. Siedząca za mną, a raczej stojąca w tym momencie spora grupa młodzieży cicho jej wtórowała. Stworzyło to niesamowitą atmosferę. Część tej młodzieży przyjedzie 22 listopada do Gdańska, aby m.in. wziąć udział w otwarciu wystawy: „Solidarność do wojska!” zorganizowanej przez Instytut Dziedzictwa Solidarności w historycznej Sali BHP.

Elementem końcowym owych uroczystości była projekcja dokumentalnego filmu „Labirynt” opowiadającego o obozie na Kępie Panieńskiej. Jest poruszający.