„Raport z projektu badawczego dotyczącego warunków pracy dziennikarzy, wolności słowa oraz stosunków redakcyjnych w grupie medialnej Polska Press” przygotowany przez „Kurier Wnet” i Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP jest bardzo dobrym materiałem o postawienie pytania m.in. o wolność słowa, warunki pracy dziennikarzy i niezależność mediów.
Jak wynika z raportu, w mediach regionalnych po przejęciu ich przez firmę związaną z wydawnictwem Verlagsgruppe Passau „dziennikarze stali się robotami, niewolnikami za coraz mniejsze pieniądze”. Nastąpiło „systematyczne odchodzenie od lokalności” – czytamy w prezentacji raportu. Ponadto obowiązywała „narracja poprawna politycznie”, prawica przedstawiana była jako „zaściankowa, nietolerancyjna, homofobiczna, faszystowska”.
Badanie przeprowadzono metodą ankiet w 9 regionach Polski w kwietniu i maju 2021 roku. Udało się zebrać 78 ankiet. Jak wynika z raportu, aż 72 procent badanych uznało, że gdy właścicielem gazety stała się firma związana z wydawnictwem Verlagsgruppe Passau, pogorszyła się ich sytuacja – zarówno jeśli chodzi o atmosferę w redakcji, relację z przełożonymi, jak i warunki socjalne. Nie chodzi jednak tylko o liczby. Chodzi o coś więcej, o poczucie godności w pracy dziennikarza.
Wolność, a nie przymus
Wolność jest wartością, za którą płaci się cenę najwyższą. Dziś bardzo często dochodzi do zakłamywania sensu wolności także w mediach – mówił wiele lat temu bp Adam Lepa. „Jedno z najpiękniejszych słów, które istnieje na świecie, to wolność. Słowo wolność siedzi w nas. Jeśli nas wolność nie nauczy, to przymus nas nie wyzwoli” – powiedział kilka dni temu w Częstochowie ks. Wojciech Węgrzyniak, znany biblista. Wolność to jest dar i zadanie. A jak wynika z raportu, ten dar był lekceważony. W firmie związanej z wydawnictwem Verlagsgruppe Passau nie tylko pogorszyły się warunki pracy, ale przede wszystkim nie przestrzegano wolności słowa. Nie było mowy o pluralizmie, rozumianym jako możliwość prezentacji różnorodnych opinii w przestrzeni medialnej. Bolesne dla dziennikarzy były sytuacje łamania wolności słowa i niezależności dziennikarskiej. Tak naprawdę nie było miejsca dla niezależności mediów rozumianej jako zdolność do funkcjonowania na rynku niezależnie od władzy politycznej, rządowej, gospodarczej i religijnej. O tym bardzo szeroko mówi raport.
„Jeśli media mają służyć wolności, same muszą być wolne i należycie korzystać ze swojej wolności” – mówił bp Lepa. Tymczasem, jak pokazuje nam to raport, często widoczne są różne formy naruszania wolności słowa w mediach. Konsekwencją tego jest zatrucie informacyjne, polegające na tym, że o sprawach najważniejszych mówi się w taki sposób, jakby one były mało ważne albo nic nieznaczące, i odwrotnie, obniża się wartość argumentacji. Ponadto, „gdzie mówią pieniądze, tam milczy prawda” (bp Lepa).
Dziennikarstwo powołaniem do wolności i odpowiedzialności
W naszych czasach trzeba chyba przypomnieć to, że „człowiek jest powołany do wolności. A nie ma wolności bez odpowiedzialności i bez umiłowania prawdy” (św. Jan Paweł II). Oczywiście patrząc na rozwój społeczeństw demokratycznych, łatwo dostrzec, że wolność słowa jest jedną z najcenniejszych wartości i oznacza ona m. in. prawo do publicznego wyrażania własnych poglądów i myśli oraz do ich szanowania przez inne osoby. Również jako kapłan i dziennikarz nie wyobrażam sobie życia w społeczeństwie, gdzie wolność słowa nie jest szanowana. Jednak uważam również, i taką zasadą się zawsze kieruję, że środki społecznego przekazu nie mogą być wolne od odpowiedzialności. W samych mediach wolność słowa powinna być wartością nadrzędną. Pycha, dezinformacja, komercja nie mogą zastąpić wolności słowa. Jedną z ważnych cech dobrego dziennikarza jest pasja. Kiedy ma się pasję tego, co się robi, to człowiek widzi sens swojej pracy. Tam, gdzie nie ma wolności słowa, niezależności, pasja ma podcięte skrzydła. Z raportu wynika, że w Verlagsgruppe Passau w podawaniu informacji istniała skłonność do mierzenia sukcesu według kryterium zysku, nie zaś służby wobec społeczeństwa.
Zapomniany głos spod Bramy Brandenburskiej
W tym roku minie 25 lat od słynnego przemówienia Jana Pawła II spod Bramy Brandenburskiej, z 23 czerwca 1996 r. W kontekście raportu i tego, co działo się w Verlagsgruppe Passau, warto przypomnieć lekcję wolności, którą dał Niemcom i Europie Jan Paweł II.
„Człowiek jest powołany do wolności. Wolność nie oznacza prawa do samowoli. Wolność nie daje nieograniczonych przywilejów. Kto tak ją pojmuje, naraża wolność na śmiertelny cios. Człowiek wolny jest przede wszystkim zobowiązany do prawdy” – mówił papież.
„Człowiek jest powołany do wolności. Idea wolności może być przeniesiona w realia życia tylko tam, gdzie ludzie wspólnie są o niej przekonani i nią przeniknięci, świadomi niepowtarzalności i godności człowieka oraz jego odpowiedzialności przed Bogiem i ludźmi. Tam — i tylko tam — gdzie wspólnie opowiadają się za wolnością i walczą o nią solidarnie, może ona zapanować i przetrwać. Wolności jednostki nie da się oddzielić od wolności wszystkich innych ludzi. Wolność jest w niebezpieczeństwie tam, gdzie ludzie ograniczają swe spojrzenie tylko do kręgu własnego życia i nie są gotowi angażować się bezinteresownie na rzecz innych. Natomiast wolność przeżywana solidarnie wyraża się w działaniu na rzecz sprawiedliwości w dziedzinie politycznej i społecznej i kieruje wzrok ku wolności innych. Nie ma wolności bez solidarności” – kontynuował Jan Paweł II.
Pozostaje mieć nadzieję, że te słowa powrócą pod Bramę Brandenburską.
Ks. Mariusz Frukacz, dziennikarz Tygodnika Katolickiego „Niedziela”
O raporcie „Kuriera Wnet” i CMWP SDP można przeczytać TUTAJ.