Po pojednaniu z Prigożynem po próbie puczu, Putin kilka tysięcy bandytów zesłał na Białoruś, ale traktuje ten kraj jako tymczasowy dla nielegalnej prywatnej armii, którą sam stworzył, ale której się teraz obawia. Pozostaje więc pytanie jak zostaną wykorzystani wagnerowcy. Może w Afryce?
Wiadomo, że tysiące wagnerowców nie będą siedzieć bezczynnie, już wkrótce staną się przyczyną napięć w stosunkach rosyjsko-białoruskich. Samozwańczy prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka obawia się obecności armii Prigożyna w swoim kraju, dlatego pojechał do Moskwy i gdy spotkał się z Putinem, od razu oznajmił, że wagnerowcy proszą o pozwolenie na spacer do Polski, a dokładniej do Warszawy i Rzeszowa. Powiedział, że tam „chcą jechać na wycieczkę…”.
Służby informacyjne milczą na temat tego, co Putin mu odpowiedział, ale jasne jest, że rosyjski dyktator doskonale zdaje sobie sprawę, że taka „wycieczka” to byłby atak na kraj NATO, a tego Rosja nie chce. Zaczęto się więc zastanawiać jak się pozbyć wagnerowskiego zagrożenia.
Kilka dni później rosyjskie agencje poinformowały, że prezydent Rosji Władimir Putin napisał długi artykuł dla afrykańskich mediów zatytułowany „Rosja i Afryka: wspólne wysiłki na rzecz pokoju, postępu i pomyślnej przyszłości”, w którym nakreślił własną wizję rozwoju stosunków rosyjsko-afrykańskich.
Świat nadstawił uszy, bo wiadomo, że przed atakiem i rozpoczęciem wojny Putin pisze miłujące pokój artykuły. Tak było w przypadku Ukrainy. Przed aneksją Krymu w 2014 roku publikował artykuły dotyczące historycznej przeszłości Rosji i Ukrainy. A przed rozpoczęciem zakrojonego na szeroką skalę ataku na Ukrainę w lutym 2022 r. Putin napisał artykuł, w którym stwierdził, że naród ukraiński nie istnieje, a Ukraina jako państwa również nie ma.
Politolodzy uważają, że Putin za każdym razem zapowiada wojnę dwoma artykułami: pierwszy jest o pokoju i przyjaźni, drugi o tym, że adresat nie zaakceptował jego przyjaźni, a zatem nie istnieje ani jako podmiot, ani jako państwo, co oznacza, że można go zniszczyć. Tak więc pierwszy artykuł dla Afryki już powstał, drugi być może już się pisze gdzieś w Moskwie…
Co zatem napisał Putin w pierwszym artykule dla Afryki? Jak zauważają sami Rosjanie, przywódca Rosji przypomniał, że historia współpracy między Rosją a Afryką to wieloletnie wsparcie od czasów sowieckich. „Konsekwentnie wspieraliśmy ludy afrykańskie w ich walce o wolność od kolonialnej opresji, przyczynialiśmy się do tworzenia państwowości, wzmacniania suwerenności i zdolności obronnych. Wiele zrobiono, aby stworzyć stabilne podstawy dla gospodarek narodowych” – podkreślił Putin. „Do lat 80. ubiegłego wieku w Afryce zbudowano setki obiektów infrastrukturalnych i przemysłowych przy udziale ZSRR, wielu Afrykanów kształciło się w naszym kraju” – zaznaczył Putin. Teraz, według niego, w rodzącym się wielobiegunowym świecie Afryka powinna zająć godne miejsce obok krajów Azji i Ameryki Łacińskiej. W tym kontekście Rosja będzie nadal rozwijać więzi gospodarcze i polityczne z państwami kontynentu afrykańskiego. Według niego handel z Afryką sięga obecnie 18 miliardów dolarów rocznie i ma ogromny potencjał…
Jest to więc bezpośrednia wskazówka, że teraz te gospodarki muszą dzielić się z Rosją. Putin pisze wprost: „Rosyjskie firmy są zainteresowane bardziej aktywną pracą na kontynencie w dziedzinie wysokich technologii i eksploracji geologicznej, w kompleksie paliwowo-energetycznym, w tym w energetyce jądrowej, w przemyśle chemicznym, w inżynierii górniczej i transportowej, w rolnictwie i rybołówstwie”.
Dotknął „porozumienia zbożowego”, którego kontynuacji wcześniej odmówił. Obiecał Afrykanom, że nawet bez tego porozumienia Rosja będzie w stanie pomóc Afryce żywnością zarówno na zasadach handlowych, jak i humanitarnych.
Deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej Anatolij Wasserman wyjaśnił sewastopolskiej agencji ForPost, że „debata jest zwykle prowadzona nie po to, by przekonać przeciwnika, ale by przekonać publiczność. Tak samo jest tutaj: obecna konfrontacja z Zachodem niezadowolonych z porządku opartego na nieznanych regułach nie polega na upadku przeciwnika, ale na przeciągnięciu reszty świata na swoją stronę. A Afryka jest jednym z takich regionów, który w przeciwieństwie do Ameryki Łacińskiej nie jest >podwórkiem< USA, a ponadto ma negatywną pamięć historyczną o zachodnim kolonializmie”.
Poza tym, jego zdaniem, „cywilizacja rosyjska jest najbardziej integrująca, a więc, innymi słowy, najbardziej gotowa do wchłonięcia różnych zasobów i uczynienia z nich jednego ze źródeł swojej potęgi…” Jednym słowem, zdaniem posła, Rosja jest już gotowa „wchłonąć” wszystko, co złe, nawet w Afryce.
Deputowany Dmytro Belyk przypomniał dziennikarzom, że stosunki Rosji z krajami afrykańskimi otrzymały potężny impuls w październiku 2019 r., kiedy w Soczi odbył się pierwszy w historii szczyt Rosja – Afryka. Już wtedy określono kluczowe punkty styku. W miarę upływu czasu poszerzanie rosyjskich rynków zbytu wytwarzanych produktów, współpraca w zakresie wydobycia surowców są punktami strategicznego zbliżenia między Rosją a Afryką.
Ponadto politolodzy zauważają, że zasób polityczny Afryki jest teraz ważny dla Rosji. W końcu to kilkadziesiąt głosów w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Afryka jest również znaczącym zasobem mobilizacyjnym, który może być wykorzystany także przez Rosję. „W pierwszej fazie II wojny światowej znaczną część francuskich sił zbrojnych stanowili strzelcy z Algierii i Senegalu. A to znacznie zwiększyło francuskie zasoby mobilizacyjne, które same w sobie były znacznie niższe niż w hitlerowskich Niemczech. Teraz jest dla nas ważne, że mamy ten afrykański zasób mobilizacyjny…” – zauważają Rosjanie.
Na koniec rosyjscy eksperci zauważają, że „przemysł wydobywczy ma ogromny potencjał dla rozwoju stosunków rosyjsko-afrykańskich, kontynent jest bogaty w zasoby naturalne” O ile wiadomo, Prigożyn od dawna nie posiada nic poza dużymi kopalniami złota w republikach południowoafrykańskich i środkowoafrykańskich. Teraz sam Putin już zwrócił na niego uwagę…