WOŁODYMYR SYDORENKO: „Partyzanci krymscy” intensyfikują walkę o wyzwolenie półwyspu

Żółta wstążka - symbol oporu przeciwko okupantom. Fot. X/Yellow Ribbon

Dziś Krym, który od 9 lat jest okupowany przez Rosję, nie jest regionem spokojnym. Na półwyspie dochodzi do konfrontacji najeźdźców z siłami patriotycznymi. Ci drudzy nazywają siebie „partyzantami krymskimi” i łączą akcje wyzwoleńcze z taktyką pokojowego oporu wobec okupacji.

Na Krymie działają podziemne jednostki „partyzanckie”, które nazywają siebie „Żółtą Wstążką”, organizacja krymskotatarska „Atesz”, grupa kobiet „Walczące Mewy” i inne. Jak podał na swoim kanale Telegram proukraiński ruch „Żółta Wstążka”, liczba jego działaczy osiągnęła 3500 osób.

„Bycie działaczem ruchu ‘Żółtej Wstążki’ to nie tylko wieszanie wstążek i wklejanie plakatów, rysowanie graffiti, ale także przekazywanie informacji o naruszeniach praw człowieka, informacji o oddziałach wroga do chatbota „Wróg”. I czekanie na moment, kiedy armia ukraińska przekroczy granicę obwodu chersońskiego z ukraińskim Krymem” – czytamy w komunikacie.

W ostatnich tygodniach pojawia się coraz więcej wypowiedzi na temat ukraińskiej kontrofensywy. Nic nie wiadomo o jej dacie i miejscu. Niektórzy nazywają Donbas celem Kijowa, inni mówią o Krymie. Szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Kyryło Budanow oświadczył, że odzyskanie Krymu jest równoznaczne z wyzwoleniem innych terytoriów ukraińskich i prorosyjscy mieszkańcy półwyspu go opuszczą. Niedawno dziennikarze portalu Krym.realii (projektu Radia Liberty) opublikowali interaktywną mapę zaanektowanego przez Rosję Półwyspu Krymskiego z instrukcjami geolokalizacyjnymi 223 czynnych, tymczasowych i zachowanych obiektów wojskowych Federacji Rosyjskiej, które są głównym celem ataków „Partyzantów krymskich”. Nie tylko organizują oni akcje zbrojne – wysadzanie torów kolejowych i mostów, ale także pomagają namierzać ukraińskim rakietom i dronom obiekty wojskowe na Krymie. Dzięki temu trafiono już wiele celów w Sewastopolu, np. duży statek „Nowoczerkask”, statek „Tarantul”, bazy obrony powietrznej na Krymie Północnym i inne obiekty.

Od sierpnia 2022 roku na Krymie i w Sewastopolu niemal codziennie można usłyszeć odgłosy eksplozji. Władze rosyjskie przemilczają ataki ukraińskich dronów i „akcje partyzanckie” i tłumaczą to jako „prace obrony powietrznej”. Na półwyspie panuje podwyższony (żółty) poziom zagrożenia terrorystycznego ustalony przez władze okupacyjne. Lotnisko w Symferopolu jest zamknięte.

Jednocześnie władze okupacyjne rozszerzają represje wobec proukraińskich działaczy dążących do wyzwolenia półwyspu. I tak, jak podaje Centrum Zasobów Tatarów Krymskich, w 2023 roku władze okupacyjne na Krymie przeprowadziły 65 rewizji, 173 zatrzymania, 186 przesłuchań i 217 aresztowań.

Dlaczego rosyjskie siły bezpieczeństwa prześladują proukraińskich mieszkańców Krymu? Jakie niebezpieczeństwo widzi rosyjski rząd w akcjach protestacyjnych? A co te dane mogą powiedzieć o poziomie oporu mieszkańców półwyspu?

Prezes zarządu Centrum Zasobów Tatarów Krymskich Eskender Bariew powiedział w Radiu Swoboda, że ​​na Krymie „ludzie są zatrzymywani, aresztowani, karani grzywnami i osadzani za kratami pod zarzutem ekstremizmu, terroryzmu i dyskredytacji sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej.” Większość zatrzymanych i aresztowanych to Tatarzy krymscy. Tym samym na 173 przypadki zatrzymań odnotowanych przez obrońców praw człowieka 119 dotyczyło Tatarów krymskich. W 2023 r. pojawiło się jeszcze więcej spraw związanych z zarzutami o udział w batalionie im. Nomana Czelebidżikhana, uznawanym w Rosji za organizację terrorystyczną. .

Eskender Bariew twierdzi, że „w 2023 r. rosyjskie siły bezpieczeństwa ‘udoskonaliły schemat’ ścigania za ‘dyskredytację sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej’. „Na przykład w jakiejś restauracji lub lokalu puszczano ukraińską muzykę, albo w sieciach społecznościowych pojawiały się informacje, że mieszkańcy Krymu wspierali Ukrainę lub nazywali rzeczy po imieniu, na przykład rozmawiali o wojnie na Ukrainie. Wtedy zaczynają działać represje – przychodzą do tej osoby, zaczynają ją torturować, następnie zastraszają, żądają przeprosin, próbują zmusić ją do zaśpiewania hymnu Federacji Rosyjskiej. Zdarzają się przypadki, gdy ludzie odmawiają i otwierane są sprawy karne. A przeciwko tym, którzy się zgodzą, otwierane są sprawy administracyjne.”

„W 2023 roku znacząco nasilił się ruch antyrosyjski na Krymie, a wśród Ukraińców i Tatarów krymskich wzrosły nastroje patriotyczne. Dlatego wiemy, że krymskie władze represyjne otrzymały od Moskwy rozkaz stłumienia i zaprzestania tego wszystkiego” – wyjaśnia w Radiu Swoboda koordynator ruchu oporu „Żółta Wstążka”, którego nazwisko jest ukrywane ze względów bezpieczeństwa. „Demonizują wszelki opór, nazywają go nazizmem, żeby ludzie się bali. Przyklejają etykiety terrorystów” – mówi lider „Żółtej Wstążki”.

„Władze rosyjskie starają się pokazać masę zatrzymań i kar za jakiekolwiek przejawy proukraińskiego stanowiska, ale też wręcz przeciwnie – ukryć skalę proukraińskich działań” – zauważa. – „Włączyłeś hymn Ukrainy albo wywiesiłeś do wyschnięcia żółty T-shirt i niebieskie spodnie, a natychmiast wpada do ciebie funkcjonariusz FSB lub policja. Wyważą wam drzwi, połamią ręce, a potem oskarżą o szerzenie ukraińskich symboli… Nawet za żółto-niebieski manicure zostaniecie zatrzymani, za żółto-niebieską opaskę na włosy” – powiedział lider „Żółtych” Wstążka”.

Przyznał, że takie metody działają.

„Nasz ruch byłby jeszcze bardziej masowy, ale wiele osób boi się pokazać swoje proukraińskie stanowisko, stają się bardziej ukryte, zamknięte w sobie”.

„Jednak statystyki pokazują, że każdego dnia przyłączają się nowi aktywiści z Krymu. Jeśli na przykład na Krymie eksploduje nowy statek, kwatera główna lub rosyjski skład amunicji, przyłączać się będzie coraz więcej ludzi. Więcej osób będzie pisać, wysyłać zdjęcia, filmy lub przekazywać bardzo ważne informacje siłom obronnym Ukrainy” – powiedział koordynator „Żółtej Wstążki”.