WOŁODYMYR SYDORENKO: Rosja prowadzi ukierunkowaną wojnę informacyjną przeciwko Polsce

Kłamstwo, że Polska chce zaanektować cześć Ukrainy jest często powtarzane przez rosyjską propagandę. Powyżej mapa, którą opublikował na Telegramie wiceprzewodniczący rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew.

Analiza rosyjskich przekazów o życiu i wydarzeniach w Polsce pokazuje, że Rosja realizuje wobec Polski wieloaspektowy i celowy program walki informacyjnej.

Na łamach rosyjskich gazet i mediów elektronicznych praktycznie nie ma pozytywnych wiadomości o polityce, rządzie, społeczeństwie i życiu w Polsce. Zamiast tego rozprzestrzeniają się fakenewsy i manipulacje, które w założeniu rosyjskich propagandystów, powinny powodować konflikty zarówno wewnętrzne w Polsce, jak i międzynarodowe, aby w ten sposób uniemożliwić realizację polskich programów wzmacniających jej zdolności obronne, suwerenność i niezależność.

Z treści rosyjskich artykułów o Polsce jasno wynika, że ​​informacyjna agresja Moskwy odbywa się w kilku głównych kierunkach. Pierwsza z nich to próba wbicia klina między Polskę a Ukrainę, między Polaków i Ukraińców. Wykorzystują do tego tendencyjne i manipulacyjne doniesienia o wydarzeniach z polsko-ukraińskiej historii oraz przeinaczanie faktów dotyczących współczesnych stosunków ukraińsko-polskich.

Na przykład rosyjskie służby wywiadowcze systematycznie rozpowszechniają w mediach fałszywe doniesienia, że Polska nadal „panuje” na Ukrainie i próbuje realizować ekspansję na Ukrainę Zachodnią.

Pewnego dnia tak zwane „biuro prasowe rosyjskiego wywiadu zagranicznego” doniosło o „stopniowej realizacji przez Warszawę dalekosiężnych planów wobec Ukrainy. Coraz bardziej oczywiste staje się, że nie chodzi tylko o możliwość wprowadzenia >polskich sił pokojowych< w zachodnie regiony tego kraju, ale także o ustanowienie kontroli nad najbardziej perspektywicznymi sektorami gospodarki sąsiedniego kraju”.

Dyrektor rosyjskiego wywiadu Siergiej Naryszkin stwierdził wcześniej „gotowość Polski do aktywniejszej współpracy w kwestii ukraińskiej z Węgrami i Rumunią w celu ukrycia planów zajęcia zachodniej Ukrainy”.

A pod koniec lipca wiceprzewodniczący rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew opublikował na swoim kanale Telegram mapę, na której większość Ukrainy przenosi się do innych krajów, w tym do Polski. W ten sposób Rosja próbuje zamaskować swoje plany aneksji Ukrainy, kłamiąc o „nowym podziale Ukrainy” przez państwa europejskie.

Kilka dni temu rosyjska agencja „Ukraine.Ru” podała „straszne wieści” od tak zwanego politologa Rostislava Iszczenko, że rzekomo „prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zgodził się nadać obywatelom polskim specjalny status na Ukrainie w zamian za wysłanie z Warszawy wojsk na zachód kraju”. Zaznaczył, że „przyjęcie tej normy uczyni z byłej republiki sowieckiej protektorat swojego zachodniego sąsiada”.

Któregoś dnia Naryszkin poinformował, że „polskie kierownictwo rozpoczęło opracowywanie scenariuszy faktycznego rozczłonkowania Ukrainy. Według niego Warszawa jest przekonana, że ​​USA i Wielka Brytania będą zmuszone poprzeć plan podziału byłej republiki radzieckiej.

Rosjanie są również zaskoczeni życzliwością Polaków, którzy dobrze rozumieją ból Ukraińców i udzielają dużej pomocy uchodźcom. Dlatego rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti wypacza treść artykułu z „Myśli Polskiej”, w którym jego autorka, Agnieszka Piwar, stwierdza, że ​​„Polacy zostali wprowadzeni w błąd, gdy byli przekonani o konieczności przyjęcia Ukraińców w swoich domach”. Piwar zauważa, że ​​wielu uchodźców przybyło z tych regionów Ukrainy, gdzie nie są prowadzone działania wojenne, a ich celem jest skorzystanie z różnych przywilejów jakie daje Polska”. Co więcej, Agnieszka Piwar stwierdza, że „polskie środki masowego przekazu milczą o tych problemach, bo cenzura działa tak, jak powinna. Autor depeszy dodaje zaś, że Polacy kiedyś „otworzą oczy” na Ukraińców i prędzej czy później ich cierpliwość się wyczerpie. Oczywiście Ukraińcy czasami nie są aniołami, ale wydaje się, że w tym przypadku mamy do czynienia z dwoma zmanipulowanymi materiałami, z których pierwszy podsumowuje pewne niesystematyczne fakty, co daje drugiemu autorowi podstawy do ogólnych oskarżeń i tworzenia zniekształconego obrazu rzeczywistości. Metoda nie jest nowa i została już dobrze opanowana przez rosyjską propagandę.

Rosja zdaje się też nie szczędzić sił i środków, aby zakłócić realizację przez Polskę programu zbrojeń i stworzenie silnej, zdolnej do obrony armii. Ta sama agencja RIA Novosti nagle stała się „bardzo zaniepokojona”, że rzekomo „decyzja Polski o zakupie południowokoreańskich czołgów spowoduje problemy dla NATO”. Pechowe NATO, kto uchroni je przed błędami, jeśli nie Rosja?

RIA Novosti powołuje się na „amerykańskiego eksperta wojskowego” Daniela Gura, który w artykule dla 19fortfive stwierdził, że zamiar szefa MON Mariusza Błaszczaka zakupu od Korei Południowej czołgów K2, haubic K9 to „niezwykle dziwna decyzja… skoro nowy sprzęt będzie niekompatybilny ze sprzętem NATO, a Polacy będą musieli dostosować metody interakcji czołgów K2 z innymi systemami walki.” Nieszczęśni Polacy, jak poradzą sobie z tak piekielnym zadaniem?

Jednocześnie media rosyjskie odrzucają wszelkie konstruktywne myśli i propozycje Polski. Na przykład bez wystarczającej analizy zareagowali wrogo na propozycję posła PiS Arkadiusza Mularczyka, który niedawno w rozmowie z „Rzeczpospolitą” poruszył temat reparacji od Rosji. Mularczyk z przekonaniem stwierdził, że Polska powinna zdecydowanie „ocenić szkody”, a potem po prostu „poczekać na odpowiedni moment polityczny”. W Rosji nie zwrócono uwagi na to, że wcześniej ten sam poseł mówił o reparacjach, których Polska zamierza domagać się również od Niemiec.

Moskiewscy propagandyści po swojemu wykorzystali również rozmowę Lecha Wałęsy z francuskim „Le Figaro”. Były prezydent wyraził w niej opinię, że „zachodni alianci mylili się co do Moskwy nawet w czasach Gorbaczowa, uznając, że >on jest dobry< i da pokój Rosji”. Wałęsa nazwał obecną sytuację rezultatem tego błędu, mówiąc, że Kreml chce „kontynuować aneksowanie narodów do swojego imperium”. Były prezydent dodał, że nawet w przypadku zwycięstwa Kijowa w konflikcie z Moskwą sytuacja może się powtórzyć za 5-10 lat i aby uniknąć takiego scenariusza, Zachód musi „wymusić zmianę systemu politycznego” w Rosji. Wałęsa podzielał również opinię, że opcją zapewnienia bezpieczeństwa byłoby również podział Rosji, w tym celu konieczny jest bunt narodów żyjących w tym kraju. Te słowa byłego prezydenta niesłusznie nazwano w Rosji „żądnymi krwi”. A szef Komisji Spraw Międzynarodowych Dumy Państwowej Leonid Słucki określił słowa Wałęsy „urojeniami schizofrenicznymi”. W Rosji zapomnieli jednak, że podobne idee od dawna wyrażają nie tylko politycy na całym świecie, ale także sami rosyjscy demokraci, a Imperium Rosyjskie w XXI wieku nie ma innej perspektywy niż zniszczenie przez ruchy wyzwoleńcze narodów, które Moskwa nadal przetrzymuje w swoim „więzieniu”. Świadczą o tym decyzje dwóch Forów Wolnych Narodów Rosji, które już w tym roku odbyły się w Warszawie i Pradze. Rosja musi zniknąć jako „więzienie narodów”, a w jej miejsce powinny pojawić się wolne, suwerenne państwa narodów, które od dawna walczą o swoje wyzwolenie. Dziś przykład Polski inspiruje Ukrainę, która walczy o swoje wyzwolenie, żadne specjalne operacje informacyjne agresora mu nie pomogą.