WALTER ALTERMANN: Wyobcowanie i odrzucenie czyli o języku urzędów, co miały nam służyć

Dawniej urzędnik był bardzo ważną osobą w państwe, ale także osobiście odpowiadał za swoje błędy; Yu Zhiding (1647–1716), Wręczenie kamienia do rozcierania tuszu przy Zachodnim Stawie, dynastia Qing, 49. rok panowania cesarza Kangxi (1710) zwój poziomy, papier, tusz, farby wodne, Chińskie Muzeum Narodowe, Pekin

W ostatnich dniach gazeta codzienna Dziennik Łódzki. w dniu 5 maja 2022 roku, zamieściła tekst, który mnie dobił. Rzecz jest tak głęboko dziwna, że niemal abstrakcyjna. I nie chodzi o gazetę, ale o to jakim językiem informują nas o swych pracach urzędnicy miejscy.

Żeby nie być gołosłownym, przytoczę spory fragment tekstu;

„Zakończyła się rewitalizacja zabytkowej fabryki Wagnera w centrum Łodzi. Powstanie tam Fabryka Aktywności Miejskiej. Co to takiego?

Dawną świetność odzyskała zabytkowa fabryka Henryka Wagnera przy ul. Tuwima 10 w centrum Łodzi, której ozdobą jest stylowy, oryginalny, o znakomitych proporcjach komin. Dzięki remontowi znów pojawiła się tam mająca ponad sto lat ceglana elewacja.

Elewacja odnowiona, wnętrza przebudowane

– Fabryka Wagnera przeszła kompleksową odnowę. Wymieniliśmy stropy i instalacje. Odnowiliśmy elewację i przebudowaliśmy wnętrza. Przestrzenie wspólne, dostępne dla mieszkańców, są wyposażone m.in. w komfortowe meble, ekrany projekcyjne, a nawet aneksy kuchenne. Dodatkowo sala spotkań i sala konferencyjna posiada klimatyzację – wyjaśnia Olga Kassyańska z Zarząd Inwestycji Miejskich w Łodzi.

W odnowionym budynku powstanie Fabryka Aktywności Miejskiej, która ma być zupełnie nowym miejscem na mapie Łodzi. Cóż to takiego?

Przestrzeń dialogu i edukacji o mieście

Będzie to przestrzeń dialogu i edukacji o mieście i jego dziedzictwie. Ważnym uczestnikiem i adresatem naszych działań będą zarówno seniorzy, jak i młodzież, z którą będziemy się spotykać na warsztatach z edukacji samorządowej i obywatelskiej. W ramach interdyscyplinarnego miejskiego programu społecznego, wyznaczymy kierunki polityki młodzieżowej Łodzi. Bieżąca współpraca i organizacja wydarzeń podejmowana będzie także z Młodzieżową Radą Miejską. Fabryka Aktywności Miejskiej, czyli nasze łódzkie laboratorium wspólnego tworzenia miasta, budowane będzie w oparciu o aktywne uczestnictwo mieszkanek i mieszkańców. To łodzianki i łodzianie są absolutnie kluczowym elementem rozwoju Łodzi, dlatego zapraszam wszystkich do współpracy. To tu będzie można przyjść i opowiedzieć nam o swoim pomyśle. Niech to będzie miejsce, które będzie zmieniać Łódź na lepsze – zaznacza Katarzyna Dyzio, dyrektor Fabryki Aktywności Miejskiej.

Zwiedzanie fabryki. Gości oprowadzi… Henryk Wagner

Dawna fabryka maszyn i przyborów tkackich powstała w 1881 roku w miejscu, w którym wcześniej działała fabryka wyrobów bawełnianych ojca Henryka – Jana Wagnera. Odnowioną fabrykę – w ramach drzwi otwartych Fabryki Aktywności Miejskiej – będzie można zwiedzać w dniach 13 – 14 maja. Na gości będą czekały pokazy, wystawy, prezentacje oraz pracownik przebrany za Henryka Wagnera, który oprowadzi po fabryce”.

Od razu powiem, że jestem za odnawianiem zabytkowych kamienic i fabryk. Pod warunkiem jednak, że zostaną one z sensem zagospodarowane, przeznaczone na mieszkania lub instytucje, które naprawdę służą mieszkańcom Łodzi. Tym razem jednak mamy do czynienia z powołaniem do życia – za naprawdę duże pieniądze – nowej placówki, której jedynym sukcesem będzie zatrudnienie sporej grupy miejskich urzędników.

Po co takie coś powstało i co to są „ramy drzwi otwartych”? Czym jest ów „Interdyscyplinarny miejski program społeczny, w ramach którego urzędnicy będą wyznaczali kierunki polityki młodzieżowej Łodzi”? I czy będą wyznaczali tę politykę środkami przymusu bezpośredniego, czy też ograniczą się do perswazji?

Zdaje mi się, że na razie cały wysiłek władz miasta poszedł w kierunku stworzenia kolejnej fikcji administracyjnej. W czasach, gdy młodzież – bez opamiętania zresztą – korzysta z internetu, gdy jak to oni mówią „śmigają po necie”, powstaje solidny budynek, solidne etaty jedynie po to, żeby ktoś tam przyszedł. A jak nikt nie przyjdzie? O to się nie martwię, bo młodzież zostanie tam doprowadzona niejako siłą – przez nauczycieli, w ramach lekcji obywatelskich, czy jak się to teraz nazywa. Pomysł nawiązywania kontaktu z obywatelem – w dobie internetu – poprzez osobiste spotkania z tymże obywatelem, w pięknie i kosztownie urządzonych wnętrzach jest abstrakcyjny. Jeśli pominąć te nowe etaty dla urzędników.

Powyższa sprawa świadczy o tym, że byty urzędnicze całkowicie uniezależniły się od społeczeństwa, któremu miały służyć. Urzędnicy mówią własnym językiem, którym poza nimi nikt nie mówi! Rozmawiają z sobą, do siebie piszą… i tylko czasem, gdy trzeba usprawiedliwić własny etat, robią jakąś akcję. I zawsze te akcje – zwane przez urzędników – działaniami są „od czapy”, jak mawiała młodzież w moich czasach.

Przy czym – co istotne – urzędnicy nie potrafią już komunikować się z obywatelami ich, obywateli normalnym językiem. Urzędnicy żyją dla siebie. To się dawniej nazywało, że są wyalienowani, oderwani od rzeczywistości. Zresztą Łódź zasłynęła już dawno „nowoczesnymi” pomysłami, że wspomnę tylko osławioną reklamę tego miasta, w której niejaki Pacześ – podobno jakiś kultowy stand uper – nawiązując do tego, że Łódź jest biedna mówił w tej reklamie: „Je…ć biedę”.

Ale nie tylko Łódź ma nowoczesnych urzędników. Wrocław walczy z Lodzią o lepsze. Na stronie miejskiego urzędu można poczytać dzieło, które napisał Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, Strategia „Wrocław w perspektywie 2020 plus”.

Dzieło jest opasłe i poza prezydentem pracowało nad nim sporo osób. Zacytuję mały fragment:

„1.2 ZAŁOŻENIA O EWOLUCJI UWARUNKOWAŃ ZEWNĘTRZNYCH

  • WARUNKI MIĘDZYNARODOWE BĘDĄ ZBLIŻONE DO ISTNIEJĄCYCH: na pierwszym planie pozostaną kwestie gospodarcze; w polityce UE nie dojdzie do przełomu ani zapaści, zobowiązania będą dotrzymywane, proces globalizacji ani nie przyspieszy, ani nie ulegnie załamaniu. Nie są to założenia do końca realistyczne, stąd potrzeba posiadania autonomicznego potencjału, umożliwiającego przetrwanie okresów ewentualnych perturbacji. ● OPÓŹNIONA O PÓŁ WIEKU KONWERGENCJA BĘDZIE POSTĘPOWAĆ. Szybki rozwój Chin i Indii spowoduje, że świat stanie się bardziej wielobiegunowy, niż to jeszcze niedawno zakładano. Poszerzy się przestrzeń konkurencji. Zmaleje wartość premii wynikającej z samej przynależności do Europy. Dla „średniaków” w hierarchii zamożności, takich jak Polska i Wrocław, głównym problemem stanie się dobre uplasowanie w grze globalnej. To niebanalna kwestia, bo korzyści z globalizacji najłatwiej czerpać przodującym i zapóźnionym.
  • ŚWIAT CORAZ BARDZIEJ BĘDZIE SIĘ UPODABNIAŁ DO GLOBALNEJ WIOSKI. Technologie komputerowe sprzyjać będą rozpraszaniu produkcji, bankowości, usług informacyjnych, zarządzania, rozrywki. Znaczenie miast jako ośrodków koncentracji władzy i dostępu do rzadkich dóbr będzie maleć. Szansa wielkich miast polega dziś na tym, że będą one stanowić centra kompetencji i zworniki układów aglomeracyjnych.
  • ROZWIJAĆ SIĘ BĘDZIE KONTRREWOLUCJA KULTUROWA. Zwiększy się nacisk na stronę etyczną zachowań. Nastąpi powrót do modelu społeczeństwa opartego raczej na wartościach niż na procedurach. W reakcji na fundamentalizm muzułmański, Europa pogodzi się ze swoimi chrześcijańskimi korzeniami. Postulat bezwarunkowej tolerancji będzie łagodzony rozpoznaniem rosnących kosztów społecznych: w obliczu kryzysu wartości wiele wcześniejszych nadziei przekształciło się w ponurą rzeczywistość. Na polskiej scenie coraz większą rolę odgrywać będzie pokolenie Jana Pawła II…”

Zastanawia mnie, czy do dbania o komunikację Wrocławia, mieszkania, transport miejski, zieleń miejską, szkolnictwo trzeba było, by prezydent Dudkiewicz w roku 2020 przewidywał przyszłość, do tego jakże mylnie. Pan Dutkiewicz naprawdę nie ma litości i szykuje się chyba do ważniejszych światowych działań – może w Unii Europejskiej, może w ONZ lub NATO. A z wróżbitami Glancem, Skrzątkiem, Malwiną czy Jackowskim i tak nie wygra, bo to zawodowcy.

Gdybym był mieszkańcem Wrocławia bałbym się wizji szerokiego świata p. Prezydenta Dutkiewicza, tym bardziej, że nie uwzględniając napaści Rosji na Ukrainę poniósł kompletną klęskę jako profeta czyli wieszcz.

I na koniec przeglądu samorządowej twórczości, mamy Kraków, na którego na stronach miejskich  możemy przeczytać:

„Wydział Polityki Społecznej i Zdrowia Urzędu Miasta Krakowa we współpracy z Pełnomocnikiem Prezydenta Miasta Krakowa ds. Polityki Senioralnej oraz Wydziałem Edukacji ogłasza siódmą  edycję konkursu „Działajmy razem” na realizację działań międzypokoleniowych. Celem konkursu jest integracja uczniów i osób starszych oraz wyłonienie i rozpropagowanie najciekawszych projektów dotyczących uczniowskich przedsięwzięć realizowanych we współpracy z osobami powyżej 60 roku życia. W konkursie mogą uczestniczyć uczniowie klas VI-VIII szkół podstawowych, szkół ponadpodstawowych, uczestnicy zajęć w młodzieżowych domach kultury oraz mieszkańcy burs prowadzonych przez Gminę Miejską Kraków. Udział w konkursie daje możliwość otrzymania środków pieniężnych na sfinansowanie nagrodzonego projektu. Minimalna kwota sfinansowania to 2.000,00 zł, a maksymalna 12.000,00 zł”.

Czyli, po ludzki rozumiejąc – stołeczne miasto Kraków chce zrobić coś z faktem, że młodzież nie rozumie i nie komunikuje się ze starszymi pokoleniami. I oczekując na pomysły, co z tym smutnym faktem począć, miasto ogłasza konkurs. Jednakże receptę na społeczny kryzys kontaktów międzypokoleniowych mają wystawić dzieci w wieku od 12 do 14 lat. Naprawdę będzie to burza mózgów.

Władze Krakowa widać nie rozumieją, że to zjawisko ma źródło w rodzinie. Że rodzice – zagonieni za groszem i karierą – nie mają czasu, żeby umożliwić swym dzieciom jak najczęstsze kontakty z dziadkami. Niestety w tej sprawie żadne dziecięce konkursy nic nie pomogą. Przedszkola i szkoły tak, ale nie miejscy urzędnicy.

Ja byłem wzruszony, gdy panie z przedszkola mojego wnuka przygotowały wraz z dziećmi laurki i nauczyły ich wierszyka, który jest taki:

 

                                    „Pędzą wnuki ulicami,

                                    Z ogromnymi laurkami,

                                    Te laurki pełne kwiatków,

                                    Są dla wszystkich

                                    Babć i dziadków.

 

                                    A dziadkowie, wraz z babciami,

                                    Już czekają przed domami,

                                    Przez lornetki patrzą w dal,

                                    Wystrojeni jak na bal”.

 

I w tych paniach przedszkolankach – niezależnie od klasy literackiej wierszyka – jest siła dobrego wychowania, trwałości rodziny. Broń Boże nie w urzędnikach.