Wypadałoby przeszkolić policję z praw dziennikarzy – rozmowa z prawniczką DOMINIKĄ BYCHAWSKĄ-SINIARSKĄ

Jak robi się niebezpiecznie, demonstracja przybiera agresywny tok, to policja powinna odsunąć dziennikarzy w specjalne miejsce. Na tyle bliskie wydarzeń aby mogli kontynuować pracę, a na tyle odległe aby chronić ich bezpieczeństwa. Nasza policja nie ma niestety takiego zwyczaju – mówi mecenas Dominika Bychawska-Siniarska, prawnik specjalizująca się w ochronie wolności słowa i mediów, członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

 

Policja zatrzymała podczas poniedziałkowego protestu pod Ministerstwem Edukacji Narodowej fotoreporterkę Agatę Grzybowską. Po kilku godzinach została zwolniona z komisariatu, gdzie trafiła pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji. Fotoreporterka twierdzi, że to ona została zaatakowana przez policjanta podczas robienia zdjęć. Policja wiedziała, że zatrzymuje dziennikarkę. Rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka twierdzi, że Grzybowska w oświadczeniu przyznała się do tego, że w czasie protestu nie była tylko „obiektywną fotoreporterką”, ale od wielu tygodni, razem ze swoją partnerką, popierają Strajk Kobiet i chodzą na manifestacje. Jak pani skomentuje to wydarzenie?

 

Dyskusja o możliwości angażowania się dziennikarzy w protesty trwa od lat. Moim zdaniem musi być jasno postawiona granica, albo dziennikarz jest czynnym uczestnikiem zgromadzenia, tj. krzyczy slogany, maszeruje wraz z tłumem, albo pełni tam rolę dziennikarską i wypełnia swoje obowiązki. Obu tych ról nie da się i nie powinno się łączyć. Z tego co donosiły media, Agata Grzybowska wykonywała na demonstracji swoje działania zawodowe. Robiła zdjęcia i miała przy sobie widoczną legitymacje prasową. Poinformowała również policję, że jest w trakcie wykonywania obowiązków dziennikarskich. To powinno wystarczyć, aby policja powstrzymała się od dalszych czynności wobec fotoreporterki. To co się stało, jej zatrzymanie i przesłuchanie na komendzie nie może być oceniane jako celowe, konieczne i proporcjonalne.

 

Czy dziennikarze już całkowicie wyszli ze swojej roli obiektywnego informowania o wydarzeniach?

 

Praca dziennikarzy i dziennikarek w trakcie takich wydarzeń i rejestrowanie ich przebiegu jest jednym z kluczowych elementów pełnienia przez nich funkcji kontrolnej tzw. publicznego stróża (public watchdog). Bezpośrednia obecność mediów na miejscu protestów nie tylko pozwala społeczeństwu na realizację prawa do otrzymywania informacji o wydarzeniach mających istotne publiczne znaczenie, ale także umożliwia dokumentowanie ewentualnych nadużyć, np. w sposobie traktowania demonstrantów przez policję. W kontekście sprawy Agaty Grzybowskiej, warto zwrócić uwagę, że w wyroku Butkievich przeciwko Rosji Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) wprost podkreślił, że usunięcie dziennikarza z miejsca demonstracji i stawianie dziennikarzowi zarzutów w związku z udziałem w demonstracji stanowi poważną ingerencję w wolność słowa i powinno podlegać rygorystycznej kontroli.

 

Czy bezpieczeństwo dziennikarzy i fotoreporterów relacjonujących w Polsce demonstracje zależy wyłącznie od ich samych? Zdaję sobie sprawę, że pracownicy mediów są chronieni na podstawie art. 43 prawa prasowego.

 

Niestety z praktyk policji jakie widzimy w ostatnich tygodniach, czy to przy okazji relacjonowania Marszu Niepodległości, czy zgromadzeń organizowanych przez ruchy kobiece, wynika, że dziennikarze są pozostawieni sami sobie. Policja przekracza kolejne granice i zapomina o standardach ochrony, jakie nakłada na nich chociażby Europejski Trybunał Praw Człowieka w swoim orzecznictwie. Obowiązkiem policji jest uwzględnianie szczególnej roli dziennikarzy i dziennikarek podczas demonstracji. Wiąże się z tym konieczność zapewniania ochrony przed zagrożeniami, jak również tym bardziej obowiązek powstrzymania się od stosowania wobec mediów wszelkich nieuzasadnionych działań utrudniających im pracę podczas tych wydarzeń oraz od nieuzasadnionego dążenia do pociągnięcia ich do odpowiedzialności w związku z relacjonowaniem zgromadzeń publicznych.

 

Jakie działania powinno podjąć państwo w stosunku do dziennikarzy poszkodowanych  przez policję podczas pełnienia obowiązków zawodowych?

 

Na państwie ciąży obowiązek podjęcia adekwatnych działań wyjaśniających okoliczności skierowanych przeciwko nim aktów przemocy. Mówi o tym ETPC, m.in. w sprawie Özgür Gündem przeciwko Turcji. Szczegółowe standardy prowadzenia skutecznych postępowań w sprawach dotyczących stosowania przemocy wobec dziennikarzy zostały sformułowane w licznych dokumentach organizacji międzynarodowych zajmujących się ochroną praw człowieka. Mam na myśli np. Zalecenie Komitetu Ministrów do państw członkowskich w sprawie ochrony dziennikarstwa i bezpieczeństwa dziennikarzy i innych podmiotów medialnych z kwietnia 2016 r. W dokumentach tych wymaga się m.in. przeprowadzenia w takich sytuacjach niezależnego, możliwie szybkiego i dokładnego postępowania. Miejmy nadzieje, że nasze organy ścigania i sądy będą dążyły do jak najszybszego wyjaśnienia stosowania przemocy przez policję wobec dziennikarzy relacjonujących demonstracje, w tym postrzelenia fotoreportera Tomasza Gutrego.

 

Wspomniany przez panią fotoreporter „Tygodnika Solidarność” Tomasz Gutry został postrzelony na Marszu Niepodległości przez policję z broni gładkolufowej. Fotoreportera „Newsweeka” Adama Tuchlińskiego policjanta uderzyła pałką w tył głowy. Renata Kim z „Newsweeka” została uderzona pałką w plecy i potraktowana gazem mimo, że miała na sobie odblaskową kamizelkę z napisem „PRESS”. Jakie błędy policja popełniła podczas ochraniania tego zgromadzenia?

 

Znowu odwołam się do wyroku ETPC. W wyroku Pentikainen przeciwko Finlandii, Trybunał wskazał, że jak robi się niebezpiecznie, demonstracja przybiera agresywny tok, to policja powinna odsunąć dziennikarzy w specjalne miejsce. Na tyle bliskie wydarzeń, aby mogli kontynuować pracę, a na tyle odległe aby chronić ich bezpieczeństwa. Nasza policja nie ma niestety takiego zwyczaju. A przecież miejsca, w których odbywają się demonstracje są powtarzalne i znane z wyprzedzeniem policji. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wyznaczono specjalnie strefy dla dziennikarzy, do których mieliby się udać w razie gdyby dochodziło do agresji. W sprawie Markusa Veikko Pentikainen Trybunał podkreśla również, że dziennikarz nie jest ponad prawem i jeśli raz go się poprosi o przejście do specjalnej strefy, a on tego nie robi, to wtedy można wyciągnąć wobec niego konsekwencje.

 

Linia między stanowczością a działaniem funkcjonariuszy może w praktyce okazać się płynna.

 

Środki używane przez policję zawsze powinny być proporcjonalne i uwzględniać, do kogo są kierowane. Konieczność poszanowania doniosłej roli dziennikarzy w relacjonowaniu zgromadzeń i wymóg zapewnienia mediom szczególnej ochrony w tym obszarze są konsekwentnie podkreślane przez szereg instytucji chroniących prawa człowieka, takich jak m.in  Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), Komisja Wenecka czy Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy. Przykładem jest Rezolucja 2116 dotycząca pilnej potrzeby zapobiegania naruszeniom praw człowieka w trakcie pokojowych zgromadzeń publicznych z maja 2016 r. Niestety nasza policja ignoruje te standardy. Może wypadałoby policję z praw dziennikarzy i pozytywnych obowiązków przeszkolić.

 

Czy dziennikarze i fotoreporterzy zajmujący się relacjonowaniem niebezpiecznych zgromadzeń publiczne powinni coś zmienić w przestrzeganiu swojego bezpieczeństwa pracy? Czy podczas relacjonowania takich wydarzeń odblaskowe kamizelki z napisem „PRESS” nie powinny być obowiązkowym elementem ich stroju?

 

Myślę, że dziennikarze powinni być świadomi zagrożeń samych demonstracji. Postawy obywatelskie się radykalizują i nie wykluczone, że demonstracje będą przybierały coraz brutalniejszy przebieg. Każda redakcja powinna zadbać o szkolenia dla swoich dziennikarzy z tego, jak się zachować w trudnych, niebezpiecznych warunkach i jakie prawa przysługują dziennikarzom. W kontekście właściwego zidentyfikowania się jako przedstawiciel mediów wykonujący obowiązki służbowe, oznakowana odzież czy emblemat, np. kamizelka z napisem „PRESS” może być przydatna. Tego rodzaju oznaczenie nie powinno być warunkiem koniecznym korzystania z gwarancji chroniących przedstawicieli mediów w czasie demonstracji, jeżeli dziennikarz ujawni swoją funkcję przed funkcjonariuszami w inny jasny sposób. Jak podkreślają międzynarodowe stowarzyszenia dziennikarskie Dziennikarze Bez Granic i Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy, noszenie oznakowania w pewnych sytuacjach może zwiększyć bezpieczeństwo mediów, w innych jednak takie emblematy mogą wiązać się nawet z dodatkowym zagrożeniem np. ze strony demonstrantów nieprzychylnie nastawionych do prasy – i dlatego zalecają dziennikarzom oszacowanie ryzyka i działanie odpowiednie do konkretnych okoliczności.

 

Press Club Polska postulował objęcie dziennikarzy w trakcie wypełniania obowiązków zawodowych ochroną identyczną, jaka przysługuje funkcjonariuszom publicznym. Co pani sądzi o tej propozycji?

Nie jestem przekonana, że dziennikarze powinni mieć takie same uprawnienia jak funkcjonariusze publiczni. Oznaczyłoby to ich zrównanie np. z policją. A jednak gdy robi się niebezpiecznie, to dziennikarz, tak samo jak każdy inny obywatel powinien podporządkować się rozkazom policji. Oczywiście muszą one pozwolić mu na wykonanie dalszych obowiązków służbowych. To wynika m.in. z wskazywanego przeze mnie orzeczenia w sprawie Pentikainen przeciwko Finlandii.

 

Rozmawiał TOP