Z braku laku… – KRZYSZTOF PRENDECKI o ciężkich czasach dla redakcji sportowych

Kolejna zmiana na naszym globie przewartościowuje priorytety sprawiając, że sport zszedł na dalszy plan.

 

Pytanie brzmi co mają począć w redakcjach sportowych? Oczywiście reagować pozytywnie. Przecież wybrało się sielankowy i beztroski zawód dziennikarza sportowego, a nie korespondenta wojennego w Syrii czy pracownika ochrony zdrowia, na pierwszej linii frontu. Z drugiej strony, trzeba zapełnić czymś łamy i być kreatywnym niczym młodzież, której akurat zgredy zabrały komórki.

 

Pozwoliłem sobie poprzeglądać strony związane ze sportem. Okazuje się, że światowa pandemia ma ścisły związek z futbolem. Chodzi o mecz Atalanta – Valencia, gdzie czterdzieści tysięcy kibiców z Bergamo przemieściło się na stadion San Siro w Mediolanie. A przecież nie tak dawno, również Liverpool gościł Atletico. Z pełnymi trybunami i fanami gości. My już wówczas pozamykani w domach, ze zdziwieniem patrzyliśmy na Anfield Road.

 

Redaktorzy, „robiący” na co dzień w dziale „aktywności fizycznej, dopingu i rywalizacji” zastanawiają się teraz nad powstaniem szczepionki. Wszystko za sprawą znienawidzonego przez kibiców właściciela klubu TSG 1899 Hoffenheim. Miliarder Dietmar Hopp zapewnia o pracach nad biopreparatem, w swojej medycznej firmie. Agencje nie podają czy po wynalezieniu, odpowiednie dawki medykamentu, będą dostarczane również autorom głośnych, obraźliwych transparentów.

 

Opisano także przypadek prezesa Slavii Praga. Klub niezwykle zasłużony dla piłki nad Wełtawą, ale nie aż tak, aby rozpisywać się o tym nad Wisłą. Ale Jaroslav Tvrdik poprzez swoje prywatne kontakty załatwił transporty ze sprzętem ochronnym i testami z Chin. Jak się okazuje, poza piłką kopaną, dobrze jest też stać na czele Czesko – Chińskiej Izby Handlowej.

 

Pojawił się też fake news z wypowiedzią „hiszpańskiej biolog”: „Dajecie piłkarzom milion euro miesięcznie, a naukowcom 1800 euro. Szukacie teraz ratunku?” Nie wiadomo czy wymyślony cytat podziałał, ale znani piłkarze zaczęli przeznaczać kasę na walkę z chorobą. Przy okazji dowiadujemy się, o ile będą też mniej zarabiać kopacze od nowego sezonu. Czy wpłynie to na skuteczność wykonywania rzutów wolnych, liczbę przestrzelonych karnych i dokładność podań? Tego jeszcze nie wiemy.

 

Na sportowych łamach ukazują się wywiady z ekspertami – znawcami Azji, a także piłkarzami którzy grają na tym kontynencie. Całkiem spora dawka wiedzy na temat różnic kulturowych i organizacyjnych, gdzie antropologię i zarządzanie, okrasza się kulturą fizyczną, podejściem do dyscypliny i higieny osobistej. A następnie przedstawia się czytelnikowi w całkiem zwięzły i przystępny sposób.

 

No i jeszcze informacja na którą wielu czeka. Zagwozdka taka. Kiedy liga ruszy? Włosi na południu już chcą grać i przebierają nogami. Na takiej Białorusi wcale nie przerwali rozgrywek, bo dopiero co zainaugurowali sezon. Ale nie trzeba być wielkim boiskowym znawcą, aby się domyślić, że Canal plus meczu pomiędzy FK Gorodeya a Shakhtyor Soligorsk, nie pokaże. Choć fachowcy od piłki, u buka obstawiać mogą jak najbardziej.

 

Można także odnotować, że kibice pomagają. Albo jeszcze ciekawiej, że się biją. W Gorzowie miłośnicy Stilonu i Stali postanowili zignorować narodową kwarantannę i się ponaparzać. Jak pokazuje filmik na YouTube, nie zachowali od siebie obowiązującego dystansu.

 

Nie powinno to dziwić. Wystarczy przypomnieć sytuację, ze stadionu Garbarni w czasie wojny. Fragmencik dziennikarskiej relacji z okupacyjnych mistrzostw Krakowa, z października 1943 roku: „Pod koniec gry, przy stanie 0 : 0 sędzia podyktował karnego przeciwko Wiśle. Gorąco zaprotestowali piłkarze Białej Gwiazdy, a w ślad za nimi wiślaccy kibice, którzy niczym lawina zalali boisko. Zwolennicy „Pasów” nie chcieli być gorsi i rozpoczęła się totalna bijatyka, która przeniosła się na okoliczne ulice, docierając nawet do centrum Podgórza”.

 

Redakcje z braku laku, robią też wszelkie podsumowania i zgadywanki; „Najlepsze kluby w historii”, „Najpiękniejsze siatkarki”, „Zgody i kosy kibiców”, itp. Tu akurat ogranicza szanownych redaktorów tylko wyobraźnia. Kilka podpowiedzi:

 

– Numery butów piłkarzy, czy znasz dobrze stopy swoich idoli?

 

– Poznajmy wszystkie dziewczyny, które odrzuciły zaloty Davida Beckhama,

 

– Najgorsze murawy w IV lidze podlaskiej,

 

– Quiz. Która z poniższych postaci jest fanem Arsenalu: a) Książe Harry, b) Królowa Elżbieta II, c) Osama Bin Laden, d) Aleksander Kwaśniewski, e) wszyscy powyżej.

 

– Sonda: Który rudowłosy piłkarz zrobił więcej dla Ojczyzny: Tusk czy Boniek ? Na wszelki wypadek, wielka prośba o wyłączenie komentarzy.

 

W tym trudnych czasach, przydaje się być erudytą. Szerokie horyzonty, a nie tylko zaszufladkowanie do statystyk, opisywania transferów i biografii zawodników. Oczywiście nie każdy dziennikarz sportowy ma dar posługiwania się wysublimowanym językiem i piękną polszczyzną. Opowiadając przy tym z lekkością wice i sypiąc anegdotami jak z rękawa.

 

Dlatego dobrze jest czerpać od najlepszych z najlepszych. W ramach inspiracji, niech posłużą drogowskazy znakomitego felietonisty, dziennikarza redakcji sportowej „Rzeczpospolitej”, Stefana Szczepłka: „Lubię się grzebać w starych gazetach i dokumentach, bo dzięki temu przenoszę się w świat, którego już dawno nie ma. Kiedy przerzucam kartki przedwojennego „Przeglądu Sportowego”, „Raz, Dwa, Trzy” lub tygodnika „Stadjon”, czuję w nich zapach czasów marszałka, polskich jeźdźców i Janusza Kusocińskiego”.

 

Kiedy świat sportu zawisł w próżni, a zawodnicy ćwiczą w domowych kątach, można pójść w pisarstwo…ogólnorozwojowe. Rodem z Galicji Ryszard Niemiec, były koszykarz i reportażysta, potrafił pisać nawet do „Szpilek”. Tak z dekadę temu wydano drukiem felietony „Na barykadach wojen futbolowych”. I co? Wcale nie trzeba tylko o piłce kopanej. Tytuły tekstów: „Kto robi dobrze gospodarce?”, „Ekonomia i zazdrość”, „Laguna kryje Rywina”, „Stawiam na Suchocką”, „Po rozum do Putina?”. Tomik reklamowany jako: „zmagania ludzkich żywiołów, do których mimowolnie usiłuje się włączyć władza państwowa”.

 

Nie można w tym miejscu nie wspomnieć o Pawle Zarzecznym. Piłkarski fachura, tęga głowa i pisarsko nieodżałowany to był zawodnik. Publicysta, który swym oczytaniem, mógłby zawstydzić większość studentek filologii polskiej, pobierających stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W 2011 ukazał się zbiór felietonów nie-sportowych, publikowanych na łamach dziennika „Polska The Times” pt. „Zawsze byłem najlepszy”. Dzieło reklamowano całkiem zasłużenie: „nikt tak nie pisał od czasów Hłaski”. A wśród perełek znajdziemy rozważania: „O udręce, czyli byciu inteligentnym”.

 

Trudno życzyć żurnalistom podobnych tortur z zakresu zbyt wysokiego IQ. Wszystkim parającym się sportem (którego nie ma), można sugerować, aby znaleźli intelektualną odskocznię. Aby czerpali natchnienie od tych, co mają w wielu sprawach coś do powiedzenia. Najlepiej mądrze i interesująco. Ze swadą i znawstwem.