Pan Tusk już był w ogródku, już witał się z gąską. Aż tu nagle wyskoczył Tygrysek – doktor od zdrowia, pan Kosiniak i potwierdził, że się zgadza. Na cóż to? Na bycie premierem polskiego rządu. Ale rządu PiS.
Niemożliwe! Możliwe. Tak może być. Takie rozwiązanie gordyjskiego węzła może zaproponować pan prezydent i pan prezes. Premier Morawiecki zostałby wice a na dodatek jeszcze ministrem spraw zagranicznych. Wojsko zostawmy w spokoju. Na fotel ministra rolnictwa – Sawicki.
Na kulturę dajmy Konfederację np. Bosaka – ładnie mówi a w dodatku pomoże mu żona, obecnie również posłanka. Ludowcy i konfederaci (może nie wszyscy) dadzą PiSowi wystarczającą liczbę mandatów, aby można było powołać rząd. Tym bardziej że lewacy i trzeciodrogowi osłabną.
Ludzie rzekną, że ten Kaczor znów wyciął numer futboliście z Gdańska. Zresztą ponoć on chętnie, jak bumerang, wraca do Brukseli. Biedny Hołownia, ale młody i niech się jeszcze pouczy. Polityka to zwodnicza kochanka a pan Szymon ma piękną żonę, która na pewno wkrótce śmigać będzie na niebie pilotując F-35 a potem zostanie generałem lotnictwa. Ciesz się chłopce życiem i tym co masz. I nie złość się na pana Kosiniaka. Kto to wszystko mógł wymyślić?
Może prezydent, może prezes, a może reporter Truszczyński. Nie to jest ważne, za to najważniejsze, aby rząd polski rządził z Warszawy a nie z Berlina. Dobrze byłoby, gdyby został wybudowany wspaniały i bardzo szybko zarabiający krocie wielki port lotniczy i CPK, żeby powstały jak najszybciej elektrownie atomowe. Trzeba dokończyć przekop przez Zalew Wiślany. Bardzo ważne, by lasy pozostały polskie tak jak Orlen, LOT i koleje.
Oświeć Panie Boże prawicowych decydentów, aby zakończyli nieważne dziś spory głupie, bo inaczej skończą w … zupie. Albo i gorzej. Dajcie kawałek tortu ludowej braci – oni przecież żywią i bronią (w 1920 roku to Witos dał 70 procent żołnierzy). Lud na wsiach to 40 procent mieszkańców i wielu z nich z prawdziwą wiarą pielgrzymuje do Częstochowy. Jeśli ten plan zostanie zrealizowany, rząd polski nie wycofa wojska na linię królowej naszych rzek. I nie czekajmy, aby urodzili się nowi duchowni tacy jak księża Skorupka i Popiełuszko.
Dokończmy śledztwa – smoleńskie, wyjaśnijmy zabójstwa – Leppera, Pańki, gen. Kaliskiego i komandosa Petelickiego, Józka Szaniawskiego i wielu innych. Nie będą nas reprezentować zdrajcy, sprzedawczycy i targowiczanie. Jeszcze Polska nie zginęła choć chwieje się w posadach. Posadki, stołki i łatwe pieniądze – również te z rajskich kont podatkowych wrócą do kasy Glapińskiego.
Dogadamy się, odbudujemy Polskę morską – flotę handlową i wojenną (z portem wojennym na Helu), powstaną znów prawdziwe stocznie w Trójmieście i Szczecinie. Nie pójdziemy śladem Orbana. W Chinach mamy teraz bardzo zdolnego nowego ambasadora, który zna nie tylko języki europejskie a nawet błyskawicznie nauczył się chińskiego.
Tak, Polak potrafi jeśli nie idzie w obcej piątej kolumnie. Darz bór – mówią leśnicy, Bóg z nami – piszą na swoich łodziach kaszubscy rybacy, szczęść Boże – pozdrawiają się górnicy.
Urosną karłowate dziś bałtyckie dorsze, a węgla na długo jeszcze nam wystarczy. Kujmy żelazo w polskich hutach (Indiom one zupełnie są niepotrzebne). Odbudujmy przemysł zbrojeniowy (zamiast aresztować kolejne zarządy), a dla dekoracji wznówmy produkcję np. dywanów w Kowarach i wielu tysięcy innych zamkniętych lub zniszczonych fabryk. Cementownie, cukrownie i handel niech wrócą do tych, którzy z wielkim trudem je zbudowali. Mamy rzeczywiście teraz dużo dobrego. Miejmy więcej.
Edukujmy ale i przekonujmy młodych, żeby nie wybierali się na zmywaki. Tam zresztą już miejsce zajęli przybysze z Afryki i Azji. Nie będzie Rusek pluł nam w twarz, a Niemiec dzieci germanił. Wrócą, którzy wyjechali za chlebem. Kobiety urodzą dzieci. Bez udziału tęczowych i nieszczęśliwie zagubionych. Polska ziemia da zdrowe plony a potężne już dziś rolnictwo prześcignie Francuzów, Duńczyków i Holendrów. Oni będą przyjeżdżać po naukę do nas, do naszych wzorowych wielkich nowoczesnych gospodarstw rolnych. Będą u nas inwestować, ale pod naszą kontrolą. Niech chrząszcz brzmi w trzcinie a Polak niech nie będzie głupi. Ani przed szkodą ani po niej głupi.