ANDRZEJ DRAMIŃSKI:   Rzut na taśmę, czy na bieżnię?!

Przepraszam.  Tak  zaczyna  Rafał Trzaskowski, drugi już  kandydat Koalicji Obywatelskiej na Prezydenta  Rzeczypospolitej Polskiej, wprowadzenie  do  swojego programu wyborczego 2020.  Za  co przeprasza? To  bardzo ciekawe.  Za  to, że  przedstawia swój program  dopiero na  56  godzin, czyli we  czwartek 25 czerwca 2020 r. późnym popołudniem przed  zamknięciem ciszy wyborczej, gdy  nic już nie można  mówić, ani głosić. Czy wszystko jest w porządku?

 

Program jest tak  ważny, że  powinien otwierać  wystąpienia  Pana  kandydata.  Otwierać  całą  kampanię.  A  nie ją  kończyć?  Przecież  wszyscy  jasno  słyszeli, że inni  kandydaci na ten sam zaszczytny urząd  właśnie wręcz  głośno domagali się „Panie Trzaskowski, program, gdzie  jest program?  Jaki jest Pana program?”.  Domagali się  właśnie programu, bo bez tego to zostają  ogólniki.  I  co ważniejsze!  Dopiero program, a  nie  jego  budowanie ( o tym kandydat Trzaskowski nie mówił, że  to  co oświadcza, to są zręby  jego  programu)  realnie świadczą  co  chce  właściwie  robić,  jak zmienić  piękny kraj Polskę, jak widzi jego  sukces?  I  co chce  osiągnąć, a  raczej, co  chce  zmienić.

 

Taka  taktyka  Pana Trzaskowskiego ma jeszcze inny, bardzo ważki charakter.  Kandydowanie to także  spieranie się na argumenty.  Na  wizje: jaka ma być Polska, co chce naprawdę w kraju zmienić?  Jak się odnieść  do  takich twierdzeń, jak są podane w ostatniej chwili.  Czy to nie celowa taktyka?   Czy to nawet  fakt, że tak podany program oznacza, że łatwo się można później z niego wyłgać?  Albo, że  jest po prostu sporządzony na kolanie i właściwie oznacza brak tego programu? Bo powinien mieć  jakąś  wartość?

 

No dobra.  „Rzucony” w ostatniej chwili (Pan Trzaskowski tłumaczy, że on miał najmniej  czasu?  Jak to?  Jest  drugim  kandydatem  tego samego  ugrupowania. To co nowy, inny, drugi kandydat, to piszą go od nowa? Od  początku.  No a ten Pani Kidawy-Błońskiej się nie sprawdził, skoro

 

To, co zawiera ten „poprawiony” program wciąż tego samego ugrupowania?

 

We wstępie zaznacza, że „pandemia COVID-19 postawiła świat na głowie” i dała „zupełnie nową perspektywę na życie, na wartości, którymi się kierujemy”. Trzaskowski podkreśla, że chce „budować nową politykę i nową wspólnotę”, a także odbudować „poczucie solidarności i bezpieczeństwa”.

 

We wstępie nie zabrakło tez krytyki rządzących.

 

-„Koronawirus obnażył słabość naszego państwa – administracji państwowej, służby zdrowia, systemu edukacji oraz systemu opieki społecznej” – pisze Trzaskowski w swoim programie. „Państwo opuściło nas w potrzebie i gdyby nie samorządy, organizacje pozarządowe czy po prostu ludzka empatia, która kazała nam zatroszczyć się o swoich sąsiadów, jako społeczeństwo znieślibyśmy ten trudny czas o wiele gorzej”.

 

Nieprawda. Całkowita nieprawda.  Polska gospodarka i przedsiębiorcy  mają się znakomicie. Są programy rządowe z których oni czerpią.  Takie pomysły, to właściwie to samo przez to samo.  Kompletnie nic nowego.

 

W pierwszym rozdziale „My i nasi najbliżsi” Trzaskowski skupia się na rozwiązaniach dotyczących pracy i przedsiębiorczości, służby zdrowia oraz edukacji. Obiecuje utworzenie funduszu skierowanego do małych miejscowości i miast, którego celem ma być rozpędzenie gospodarki. Z kolejnego funduszu każda polska rodzina będzie mogła uzyskać 10 tys. zł na ekologiczną modernizację domu lub mieszkania.

 

Ale  absolutnie nie pokazuje skąd  te pieniądze.  Przecież  pięta achillesową  PO i PSL  było właśnie to, że nie potrafiły znaleźć  funduszy.  A  teraz to obietnice bez pokrycia?

 

Jeśli chodzi o służbę zdrowia, to Trzaskowski obiecał, że będzie „oczekiwał od rządu, że już w 2021 roku wydatki te wzrosną do co najmniej 6% PKB”. Polityk stawia również na rozwój e-medycyny i telemedycyny. Szczególnie podkreśla potrzebę wzmocnienia opieki psychiatrycznej dla dzieci. Jednocześnie obiecuje, że „z rektorami uczelni medycznych i izbami lekarskimi zadbam o to, aby na studiach medycznych było więcej studentów, a ich liczba na specjalizacjach odpowiadała zapotrzebowaniu w kraju”, a także dążenie do spełnienia obietnic danych rezydentom.

 

Czyli  to zależy od  funduszy, których  jego  partia,  jak  rządziła, nie potrafiła zapewnić.

 

Kolejnym tematem poruszany w pierwszym rozdziale jest edukacja. Trzaskowski obiecuje, że będzie domagał się podwyższenia płac dla nauczycieli i wprowadzi stypendia dla najzdolniejszych uczniów. Jednym z punktów jego programu jest powszechny program nauki języka angielskiego. Jednocześnie kandydat KO zapowiada „odchudzenie podstawy programowej i dostosowanie jej do wymogów współczesności”.

 

Polityka społeczna.  Tu  pełne  odkrywanie kart, kim jest ten kandydat i za  czym się opowiada. Widać  silną  lewicowość.

 

Jeśli chodzi o prawa kobiet, to Trzaskowski zapowiada, że będzie się domagał od rządu wprowadzenia w życie tzw. konwencji antyprzemocowej. Sam zapowiada złożenie projektu ustawy o równej płacy za pracę tej samej wartości. Jednocześnie obiecuje utworzenie Rady Kobiet przy Prezydencie RP i to, że zawetuje każdą próbę zaostrzenia obecnie obowiązującej ustawy aborcyjnej.

 

Trzaskowski zapowiada też złożenie do sejmu projektu ustawy o związkach partnerskich, zgodny z założeniami poselskiego projektu złożonego do Sejmu w poprzedniej kadencji. Ustawa miałaby rozwiązać problemy „tysięcy osób”, które żyją wspólnie bez małżeństwa. „Nie mają prawa do dziedziczenia, do informacji medycznej o stanie zdrowia partnera w razie wypadku, do podstawowych praw, o których na co dzień nie myślimy. Ustawa regulująca związki partnerskie rozwiązałaby te problemy i pozwoliłaby osobom również tej samej płci żyć razem w bezpiecznym związku” – czytamy.

 

W ramach polityki rodzinnej Trzaskowski obiecuje, że zawetuje każdą próbę naruszenia programu Rodzina 500+. To ciekawe? Po co  wybierać  Trzaskowskiego, skoro inni  aktualnie robią to dużo lepiej?

 

Jeśli chodzi o seniorów, to kandydat KO obiecuje aktywizację tej grupy społecznej, „domy godnej starości” oraz wsparcie programów polegających na wsparciu pielęgniarki środowiskowej w mieszkaniu seniora, jako alternatywy dla domów pomocy społecznej.

 

Pięknie, ale  skąd na to  fundusze?

 

Kolejny podrozdział to „Klimat i ochrona środowiska”, w którym Trzaskowski obiecuje m.in. powołanie instytucji rzecznika ochrony zwierząt i ochronę drzew, a także przeniesienie części kosztów zagospodarowania odpadów opakowaniowych (szczególnie plastikowych) na ich producentów. Równocześnie obiecuje niższe opłaty za śmieci.

 

Jeśli chodzi o media publiczne, to Trzaskowski obiecuje wprowadzenie gwarancji niezależności mediów publicznych i kontroli społecznej, zgodnie z najwyższymi standardami europejskimi oraz dążenie do „zastąpienia obecnego, archaicznego systemu abonamentu na rzecz innego, który odciąży naszą kieszeń”.

 

To  ważne  zagadnienie  jest  stanowczo zbyt  hasłowe, zbyt ogólne.

 

Jeśli chodzi o kwestie ustrojowe to kandydat KO obiecuje opracowanie z samorządami obywatelskiego planu naprawy sądownictwa. Jednocześnie Trzaskowski zapowiada złożenie projektu ustawy przyznającego Prezydentowi RP prawo powołania Prokuratora Generalnego, co oddzieliłoby ten urząd od ministra sprawiedliwości. Przy urzędzie prezydenta miałaby też powstać Prezydencka Rada Samorządowa działająca jako ciało doradcze.

 

Z kolei w ramach polityki zagranicznej Trzaskowski obiecuje obronę interesów Polski w UE, utrzymanie silnych więzi z USA, wsparcie dla stabilności Ukrainy oraz to, że będzie „otwarty na rozmowę o tym, jak poprawić nasze kontakty z Rosją”. No włąsnie jak zrobić to ostatnie

 

Jednocześnie w ramach polityki obronności Trzaskowski obiecuje też zwiększenie finansowania bezpieczeństwa Polski do 2,5 proc. PKB w 2030 roku. Gwarantuje też, że utrzyma istnienie Wojsk Obrony Terytorialnej, a nawet obiecuje stypendia dla najlepszych żołnierzy WOT. To to  wszystko jest już  realizowane. Czyżby powtórka z rozrywki?

 

Trzaskowski: Chcę być partnerem dla rządu. Żadnych faktów.  To kompletne pustosłowie? Czy to nie zapowiedź  rozbijania życia politycznego w Polsce?

 

Kandydat KO zapowiada, ze chce być partnerem dla rządu. „A jeśli zajdzie potrzeba – także arbitrem, nie zaś bezwolnym narzędziem” – podkreśla. „Polacy mają dość monopolu władzy. Nie chcą politycznych kłótni, ale chcą z kolei, by rządzącym patrzono na ręce”.

 

  Rzut na taśmę, czy na bieżnię?!Jeśli partnerem, to  trzeba mieć  długofalowy program i wiarygodny, także odpowiednio wcześniej ogłoszony.  A  tak przecież nie  jest.  26 czerwca 2020 r. o północy  koniec  tych zawodniczych harców. Cisza wyborcza.  Z  tym, że  powinien to być  zwycięski rzut na taśmę, a  nie upadek na bieżnię?  Ze słabego programu nie będzie silnej prezydentury. Z  upadku trudno się podnieść.

 

                                                                                   Andrzej Dramiński