Kiedy spotkanie Tuska z Putinem na molo w Sopocie w 2009 r. przestanie spowijać mgła tajemnicy? Może już wkrótce... Grafika: YouTube/ h/ re. Zdjęcie w biogramie pochodzi z mat. video katolickie.media.pl

O pewnym polityku pisze WŁADYSŁAW TRZASKA-KOROWAJCZYK: Umyślny do zadań specjalnych

Kiedy z Brukseli powrócił Donald Tusk, z nostalgią spojrzał na puste molo. Gdzież te tłumy, które owacyjnie go kiedyś witały? Gdzież ten drogi gość z Moskwy, z którym tak miło się gwarzyło?  Wtedy nikogo to nie martwiło – nic przecież dziwnego, skoro spotkał się gospodarz Kremla ze swoim człowiekiem w Warszawie, czyli takim Światowidem z licznymi twarzami. Zresztą, Berlin i Bruksela też uważają, że Tusk jest ich namiestnikiem w stolicy Polski.  

Król Europy wciąż zdaje się pytać: „Gdzież ta drużyna, z którą haratało się w gałę? Z kim tu grać?” Ktoś się zmienił, ktoś inny jest celebrytą politycznym, czyli występuje na publicznej scenie teatru opozycyjnej komedii, jeszcze inni powinni robić kółka na spacerniaku. Tylko, że sądy są sądami, a sprawiedliwość jest po stronie Platformy Obywatelskiej.

Gdzież ten alchemik zmieniający bursztyn w aeroplany?  Gdzież ci wierni pretorianie? Pochowali się po kątach. Ale komediantów to się namnożyło. Istny kabaret. A może cyrk bez małpy, osła i reszty bohaterów komiksów Makuszyńskiego za to z politykami kiedyś wspierającymi króla Europy?

Przyczyny krachu

Tusk chyba zastanawia się, co stało się z jego wierną Platformą? Kto go jeszcze popiera a kto jest przeciw? Kto wreszcie uważa byłego premiera za zbędny dla partii balast?  Jak się chce wygrać wybory, to towarzystwo trzeba wziąć za twarzyczki a niepewnych wykopać jak futbolówkę, pozostałych zaś ustawić w szeregu.

Tylko co to za szereg? Po łacińsku krzywy!  Raz kroczy w lewo, innym razem chwieje się na prawo. Pół kroku do przodu, dwa kroki do tyłu. A gdzie program? Może trzeba o to zapytać kogoś wybitnego? Na przykład partyjnej koleżanki, która – w imieniu opozycji – zasiada w prezydium sejmu, a przed laty była rzeczniczką rządu PO-PSL.

Czy będzie odpowiedź?

Nurtuje mnie proste pytanie. Czy Donald Tusk porzucił na własne życzenie stolicę UE, czy został oddelegowany przez Niemców, a może nawet przez Brukselę, jak drzewiej Repnin, do landyzacji kraju między Odrą a Bugiem? Może ktoś powiedział byłemu szefowi Rady Europejskiej: „Coś za bardzo ta Polska podskakuje – może by tak zagłodzić tych niepokornych Polaczków?”

Nienawiść we krwi?

Ruszył były król Europy do walki z Prawem i Sprawiedliwością, z jednym jedynym planem, którym są tylko antyprawicowe, antykonserwatywne hasła. Za nim ruszyli  bezkrytyczni krytycy PiS. Niby wykształceni, z tytułami naukowymi a w istocie o naturze niewolniczej, z kompleksami.

Trudno, takie to są relikty komunistycznej i nazistowskiej przeszłości. Jak nie ZSRS to IV Rzesza Niemiecka – pokłosie Unii Europejskiej.