Cena wiary – rozmowa z MICHAŁEM KRÓLEM laureatem Głównej Nagrody Wolności Słowa w 2018 r.

PRZED GALĄ NAGRÓD SDP. W czwartek, 25 czerwca, odbędzie się coroczna Gala wręczenia Nagród SDP. W oczekiwaniu na tę uroczystość przypominamy wywiady z laureatami Głównej Nagrody Wolności Słowa SDP. Michał Król Główną Nagrodę Wolności Słowa SDP otrzymał w 2018 roku wraz z Maciejem Grabysą (za film „Prześladowani zapomniani – Uwolnić Asię Bibi”) oraz ks. Romanem Sikoniem (za film „Modlitwa o pokój”).

 

Przypominamy rozmowę, którą przeprowadziliśmy z laureatem przy okazji wręczenia nagrody.

 

BŁAŻEJ TORAŃSKI: Czy można dostać wyrok kary śmierci za kubek wody?

 

MICHAŁ KRÓL: Trudno sobie wyobrazić, ale są kraje, w których można. Jednym z nich jest Pakistan, gdzie w poszukiwaniu historii prześladowanych chrześcijan natrafiliśmy z ekipą filmową na przerażający los Asii Bibi, skazanej przez sąd na karę śmierci za bluźnierstwo, którego nie popełniła.

 

Jak trafiliście na jej ślad?

 

Od kilku lat z Maciejem Grabysą realizowaliśmy serię filmów dokumentalnych „Prześladowani zapomniani”, poświęconych chrześcijanom na świecie. Byliśmy w Egipcie po Arabskiej Wiośnie Ludów, nagrywaliśmy świadectwa prześladowanych Koptów, którym palono kościoły, a całe rodziny żyją na wysypiskach i utrzymują się z segregacji śmieci. W Libanie pracowaliśmy nad filmem o chrześcijanach uciekających z Syrii, z Aleppo, kiedy powstawało Państwo Islamskie. Na jednej ze stacji benzynowych Maciek Grabysa kupił książkę  Asii Bibi i francuskiej dziennikarki Anne Isabelle Tollet „Bluźnierstwo”. Postanowiliśmy się zająć tym tematem.

 

Asia Bibi była już w Europie znana.

 

Dzięki tej książce. Postanowiliśmy jednak porozmawiać w Paryżu z Anne Isabelle Tollet, byłą korespondentką telewizji France 24 w Pakistanie, i zrobić o Asi Bibi dokument, bo z materiałów, które analizowaliśmy wynikało, że nigdzie w jednym miejscu nie zebrano wszystkich wątków jej historii. Ponadto sprawa jest aktualna. Bibi nadal siedzi w celi śmierci. Nikt nie może się z nią zobaczyć, tylko najbliższa rodzina, mąż i córki. Anne Isabelle Tollet także jej w życiu nie spotkała. Asia Bibi odpisywała jej na pytania.

 

Asia Bibi: katoliczka z pakistańskiej wioski Ittanwali w stanie Pendżab, matka pięciorga dzieci. Analfabetka. Jej dramat narodził się banalnie: pokłóciła się z muzułmankami pracując w polu przy zbiorze owoców falsy …

 

Jest kilka wersji tych wydarzeń. Mamy akta sprawy, zeznania świadków, ale przesłuchano tylko oskarżycieli. Przyjęliśmy wersję, która najczęściej się powtarzała. Właściciel pola wyznaczył ją na liderkę grupy, co nie spodobało się innym kobietom, muzułmankom.

 

Napiła się wody z tego samego naczynia, co jej koleżanki z pola. To była iskra? Pretekst?

 

Kobiety oburzyły się, twierdziły, że nie ma prawa napić się z tego samego naczynia, co muzułmanki. Mahomet tego nie pozwala, argumentowały. Doszło do sprzeczki. Asia Bibi zareagowała, że to bzdura. Że Jezus Chrystus by na to zezwolił. Chrystus umarł za nas chrześcijan na krzyżu, mówiła, a co zrobił dla was Mahomet? Miała dorzucić, jak zeznały muzułmanki, że Mahomet, umierając, miał robaki w ustach. Pakistański sąd nie przesłuchał chrześcijan. Co ciekawe, nie wziął pod uwagę zeznań muzułmanek, bo kobiety nie mogą w Pakistanie być świadkami. Zostali nimi miejscowy imam i właściciel pola, którzy nie słyszeli kłótni.

 

Spirala nienawiści rozwijała się przez dwa, trzy dni. Nagle przed Asią Bibi wyrósł na polu rozjuszony tłum. Krzyczano na nią: „Zabieramy cię do wioski, brudna suko! Znieważyłaś naszego Proroka i zdechniesz za to! Śmierć jej! Śmierć chrześcijance!”.

 

We wsi tłum zacieśniał się wokół niej. Zawiązano jej skórzany pas wokół szyi, ciągnięto po ziemi, jakby była upartym osłem. Traktowano, jak psa. Poniżano i bito po twarzy, plecach, nogach, głowie. Krwawiła. Kiedy poprosiła o kubek wody podano jej mocz. Opisu tych wydarzeń nie ma w aktach sprawy.

 

Domagano się wyłupienia jej oczu.

 

Wtedy też, co kluczowe, zaproponowano jej przejście na islam. Gdyby się zgodziła, uniknęłaby odpowiedzialności. Tymczasem od dziewięciu lat siedzi w celi śmierci pod zarzutem bluźnierstwa.

 

Skazała ją społeczność małej wioski Ittanwali, gdzie jest zaledwie kilka domów chrześcijan. Nikt nie wziął jej w obronę.

 

Zwyciężył radykalizm. W prawie o bluźnierstwie nie potrzeba dowodów. Wystarczy oskarżenie. Jeśli muzułmanin oskarża chrześcijanina, ten drugi nie ma możliwości obrony. Prawo bluźnierstwa, określone w kodeksie karnym w par. 295, jest nadużywane w Pakistanie nie tylko przeciwko chrześcijanom. Także wobec muzułmanów.

 

Wystarczy zawiść, aby kogoś wtrącić do celi śmierci?

 

Dokładnie tak. Ale gdyby Asia była muzułmanką, wydarzenia mogły się inaczej potoczyć. Realizując film rozmawialiśmy z właścicielem pola i imamem. Potwierdzili, że nie słyszeli słów.

 

Na Pana filmie „Prześladowani zapomniani – Uwolnić Asię Bibi” wypowiada się salezjanin z Pakistanu, ojciec Miguel Angel Ruiz: „Jeśli jesteś oskarżony o czyn bluźnierczy przeciwko Koranowi podburzasz zaciętość ludzi do takiego momentu, że nie są już w stanie myśleć racjonalnie, ponieważ są ludźmi gotowymi na śmierć za wiarę. Są nie tylko gotowi, żeby umrzeć. Są gotowi również, żeby zabić. Dlatego dotykasz najbardziej intymnej rzeczy w ich życiu”.

 

Ojciec Miguel mieszkał w Pakistanie przez wiele lat i świetnie zna realia tamtego kraju. Prawdę jego słów zrozumieliśmy już podczas pierwszej wizyty w Ittanwali. Musieliśmy stamtąd uciekać. Za drugim razem pojechaliśmy tam z pakistańskim dziennikarzem, muzułmaninem.  Trzeba jasno powiedzieć, że wielu muzułman zaangażowało się, aby tę sprawę wyjaśnić.

 

Jak były gubernator Pendżabu Salman Taseer, który wziął w obronę Asię Bibi.

 

Dążył on do reformy prawa o bluźnierstwie w pakistańskim kodeksie karnym. Tam jest wyraźnie napisane, że kto obrazi proroka Mahometa zasługuje na karę śmierci. Kto obraża Koran – na dożywotnie więzienie. Kto obraża religie islamu skazany zostanie na karę finansową, prace społeczne lub więzienie. Salman Taseer widział tę niesprawiedliwość i zaangażował w walkę z tym prawem z powodów religijnych.

 

Ale podkreślał też, że kara, którą otrzymała Asia Bibi łamie prawa człowieka.

 

Odczytano to, że – jego zdaniem – pakistańskie prawo o bluźnierstwie łamie prawa człowieka. Dlatego w szerokich kręgach radykalnych imamów uznano go także za bluźniercę i nawoływano do zabicia go.

 

I zrobił to jego własny ochroniarz Mumtaz Qadri. Oddając do niego 25 strzałów wykrzykiwał: Allahu Akbar!

 

Ważne, co się stało potem. Kiedy policjanci wprowadzali mordercę do samochodu ludzie obrzucali go kwiatami. A jego ojca tłum na ulicy podrzucał, jak bohatera. Sędzia nie miał wyboru: skazał ochroniarza Mumtaza Qadri na karę śmierci, bo zabił on gubernatora pełniącego obowiązki. Ale, co ciekawe, sędzia, który wydał wyrok, musiał uciekać z kraju. Część radykalnej opinii publicznej pyta: skoro powieszono Mumtaza Qadri, dlaczego Asia Bibi żyje?

 

Zginął też Shahbaz Bhatti, chrześcijanin, pakistański minister ds. mniejszości, który także zaangażował się w obronę Asi Bibi. Jak zginął?

 

Rozmawialiśmy z jego bratem. Shahbaz Bhatti po porannej modlitwie wyjeżdżał z domu. Pożegnał się z matką. Wsiadł do samochodu bez szyb ochronnych. Na chwilę przed śmiercią udzielił wywiadu. Dziennikarz zapytał go, czy nie boi się o swoje życie. Odpowiedział, że nikt nie może go zastraszyć przed czynieniem tego, co dobre. Zastrzelił go nieznany zamachowiec.

 

Zasadnicze pytanie, jakie nasuwa się po Pańskim filmie, dotyczy ceny życia. Czy stawiał Pan sobie pytanie, co zrobiłby na miejscu Asi Bibi? Czy przeszedłby Pan na islam?

 

Stale stawiam sobie takie pytanie. Dlatego ten film powstał, Aby chrześcijanie tu, w Europie, zastanowili się nad siłą własnej wiary.

 

Prowincjał Zgromadzenia Salezjańskiego w Krakowie ks. Adam Parszywka mówi, że los Asi Bibi dzieli miliony prześladowanych na świecie chrześcijan. Taka jest skala zjawiska?

 

Według statystyk organizacji, które pomagają chrześcijanom na świecie co kilka minut ginie jeden chrześcijanin.

 


 

Michał Król

Studiował na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Pracuje w studiu Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego Młodzi Światu, gdzie zajmował się niemal wszystkim – pomagał w księgowości, kserował faktury, produkował filmy. Współautor serii filmów dokumentalnych „Prześladowani zapomniani” o dramatycznych historiach chrześcijan na świecie. Kręcił materiały między innymi w Syrii, Iraku, Pakistanie, Indiach, Egipcie, Birmie, Nigerii, Sierra Leone. W 2014 roku jego – i Macieja Grabysy – film „Być Koptem”, zrealizowany w TVP Kraków, otrzymał Nagrodę SDP im. Kazimierza Dziewanowskiego. W 2018 r. – wraz z Michałem Grabysą i ks. Romanem Sikoniem,  salezjaninem – został współlaureatem Głównej Nagrody Wolności Słowa SDP.