Koalicja 13 grudnia obchodziła rocznicę ostatnich wyborów parlamentarnych, w wyniku których doszła do władzy i weszła w posiadanie narzędzi dzięki którym cofa Polskę w rozwoju o dziesięciolecia. No i umówmy się, nie bardzo im ta rocznica wyszła.
Symbolicznie, tego dnia właśnie, w sondażu IBRiSu dla „Wydarzeń” Polsatu, Prawo i Sprawiedliwość wróciło na fotel lidera. Wyobrażacie sobie? Najpierw Tusk wielkim wysiłkiem woli pozwolił żyć swoim przystawkom żeby móc utworzyć rząd. Potem je skonsumował żeby móc uzyskać wmarzoną „mijankę”. „Mijanka” pożyła kilka miesięcy, teraz ją stracił, a przystawki już nie odrosną.
I jeszcze..
…jakby tego było mało, Tuskowi janczarzy w sieci, pod przewodem Mdlejącego Mecenasa, dostają ostatnio srogie baty od internetowego pospolitego ruszenia na „X”. Gdyby jeszcze przegrywali z jakimiś pisowskimi kontroddziałami, ale w moim przekonaniu, a miałem okazję obserwować w sieci jak się ten ruch tworzył, to raczej ruch oddolny, tym bardziej, że PiS raczej nie jest zdolny do takiej organizacji. A jeśli mam rację, to determinacja owego ruchu może świadczyć o szybkiej zmianie nastrojów społecznych.
Jeśli dorzucić do tego, że „konwencja” Platformy Obywatelskiej została poniżająco przyćmiona nieszczególnie przełomową „konwencją” Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli dorzucić do tego sondaże, w których Polacy wyrażają rozczarowanie rządem Tuska, a nawet sondę na Gazeta.pl, której czytelnicy miażdżąco oceniają „dokonania” jego gabinetu, to krok już tylko do stwierdzenia, że nad „liberalno-lewicowym Mojżeszem” rychło zamknie się Morze Czerwone.
To niezupełnie tak
A ja bym trochę wstrzymał konie. Bo to wszystko tak wygląda z krajowej perspektywy, która zapewne nie jest Tuskowi zupełnie obca, choćby ze względu na koalicjantów, ale nie sądzę żeby była dla niego najważniejsza. Mówi się, że nie zrealizował swoich „100 konkretów”, ale wobec swojego twardego elektoratu, jest w trakcie realizacji jedynego który traktowali poważnie – ośmiu gwiazdek. A przecież i jego twardy elektorat nie jest dla niego żadnym „suwerenem”. Jedynym „suwerenem” Tuska jest „siła zewnętrzna”, którą nas już straszył.
A wobec niej spełnił już cały szereg obietnic. W niecały rok udało mu się zniszczyć prawnie każdą przewagę konkurencyjną Polski wobec Niemiec. W zgliszczach leżą finanse publiczne, służba zdrowia, wsparcie dla najbardziej prężnych gałęzi polskiej nauki, inwestorzy uciekają z Polski, ludzie zwalniani z pracy, a system prawny przypomina nieudaną operetkę afrykańskiego bantustanu. Polska jest już prawie w pełni gotowa by stać się żerem dla upadających Niemiec, gotową do zagospodarowania masą upadłościową, wymarzonym i wyczekanym lebensraum.
Jest gorzej
A przecież nie to jest najgorsze. Żadna ze zbrodni jakie Tusk dokonuje na Polsce nie będzie tak brzemienna w skutki jak uczynienie z Polski niemieckiego śmietnika, już nie na trujące odpady, ale na konsekwencje niemieckich błędów politycznych. Najlepszą tego ilustracją są plany budowy 49 Centrów Integracji Cudzoziemców. Koalicja 13 grudnia broni się, że „za PiS powstały dwa”. Jeśli dobrze rozumiem, jedno dla uchodźców z Białorusi, a drugie dla uchodźców z Ukrainy. Ale rozumiecie co wynika ze skali różnicy pomiędzy 2 a 49? Rozumiecie jakie tsunami szykuje nam niemiecki gubernator na Polskę?
49 prawdziwych konkretów Tuska. Wraz z przyjętym paktem migracyjnym (tak, Tusk się formalnie sprzeciwił, ale na etapie kiedy nie miało to już znaczenia). To jest twarda i skuteczna realizacja zobowiązań wobec „sił zewnętrznych”, której nie da się cofnąć choćby i wielkim nakładem środków. Która na trwałe zmieni polskie społeczeństwo i sądząc z doświadczeń społeczeństw zachodniej Europy, odbierze mu poczucie bezpieczeństwa i siły witalne.