CEZARY KRYSZTOPA: Kronika zapowiedzianej śmierci

Rysuje Cezary Krysztopa

Daleki jestem od hurraoptymizmu, jeśli chodzi o zwycięstwo Giorgii Meloni i Braci Włochów w wyborach parlamentarnych we Włoszech. Owszem, cieszy mnie bardzo to, że Włosi zagrali na nosie bezczelnej Brukseli, która ustami Ursuli von der Leyen usiłowała ich straszyć, że „jeśli nie wybiorą kogo trzeba, czeka ich los Polski i Węgier”. Cieszy mnie również to, że w kolejnym europejskim kraju nie będzie rządziła tęczowa świrownia. Natomiast jak to zwycięstwo ma się bezpośrednio do Polski, to się dopiero okaże, zapewne wobec pierwszych decyzji nowej premier Włoch.

A jej sytuacja wcale nie będzie łatwa. Antydemokratyczny zamordyzm Brukseli, jak zdążyliśmy już odczuć na własnej skórze, nie ogranicza się do bezczelnych słów von der Leyen. To dopiero przedsmak. Bruksela może zacząć głodzić Włochy, tak jak głodzi Polskę i Węgry. Finansowane niemieckimi i brukselskimi (czyli również naszymi i włoskimi) pieniędzmi fundacje i fundacyjki zawsze mogą też zadbać o odpowiednią temperaturę niepokojów społecznych. A „wiodące media” w całej Europie mogą zrobić Włochom taką kocią muzykę, jaka psuje Polsce reputację od siedmiu już lat. Zresztą, przedwyborcze wycia na temat powrotu „włoskiego faszyzmu” to doskonały demonstrator możliwości w tym zakresie. No i, co być może najważniejsze, na swoje nieszczęście Włosi są już w strefie euro, a to oznacza, że klucze do ich stabilności finansowej, nie leżą w Rzymie, co w połączeniu z wysokim zadłużeniem, może się okazać doskonałą dźwignią wpływu.

Być może więc polskie nadzieje, na to, że wygrana Meloni i Braci Włochów we Włoszech, zmienią układ sił w Unii Europejskiej, okażą się płonne. A być może nieprawdopodobna energia kobiety, która przestraszyła brukselskich zamordystów, jednak okaże się górą, czego nam wszystkim życzę.

To nie koniec

Niezależnie jednak co z tego w ostatecznym rozrachunku wyniknie, to zwycięstwo jest ważnym znakiem, mam nadzieję fundamentalnej zmiany w Europie. No bo popatrzcie, Polska i Węgry, wiadomo, można zwekslować na chwilową aberrację (choćby i trwającą kilka lat). Ale Szwecja i Włochy? No ja wiem, zapewne większość szwedzkiej prawicy jest na lewo od naszej lewicy, ale jednak dla Szwedów jej wygrana w wyborach to kopernikański przewrót podbudowany strachem przed konsekwencjami lewackich eksperymentów społecznych, którym Szwedzi są poddawani od kilkudziesięciu lat. O Włochach już pisałem, oby okazali się konsekwentni. Można tylko dodać, że tradycyjnie są dość „germanosceptyczni”, a lata drenażu Włoch w służącej jedynie Niemcom strefie euro i włoskie konsekwencje niemieckiej polityki „herzlich willkommen”, raczej tu nie pomogły. A to nie koniec! W Hiszpanii również, po wyborach parlamentarnych w 2023 roku, szykuje się zmiana warty. Wprawdzie najlepiej radząca sobie w sondażach hiszpańska Partia Ludowa, przypomina raczej naszą Platformę Obywatelską, ale szybko rośnie również prawicowy VOX, który może współtworzyć przyszłą koalicję rządzącą. Hiszpanie zaś z kolei mają żal do Francuzów o zablokowanie gazociągów, którymi hiszpański gaz mógłby płynąć do Europy w zastępstwie rosyjskiego.

Silnik zgrzyta

Jak to się wszystko ciekawie układa. Oto niemiecko-francuski „silnik”, któremu przewróciło się w tłokach, miał ambicję rządzenia całą Europą. A tymczasem na własne życzenie cywilizacyjnie osłabiony i moralnie skompromitowany litościwie ujmując – ambiwalentną – postawą wobec rosyjskiego barbarzyństwa, zgrzyta i charczy. Utraciwszy sojuszniczą wiarygodność, doprowadził do sytuacji, w której Stany Zjednoczone wolą postawić na Polskę, a reszta europejskich krajów, za wyjątkiem kompletnych dworaków i służalców z Beneluksu, ma go serdecznie dosyć. Jedni ze względu na bezmyślną putinofilię, inni ze względu na brutalne łamanie demokratycznych kręgosłupów narodom w celu budowy opartego na chorej ideologii patologicznego „państwa berlińsko-brukselskiego”.

Czym to się skończy? Nie wiem. Być może niczym. Ale na razie projekt budowy neomarksistowskiego totalitarnego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, zdaje się chwiać w posadach. Okazało się, że Europejczycy mają jeszcze więcej instynktu samozachowawczego niż się neobolszewikom wydawało. Tacy jak komisarz Timmermans, holenderski Sancho Pansa i autor planu dziesięcioletniego podniesienia cen wszystkiego, chyba jednak przegiął i udało mu się przyczynić do kryzysu, który wykroczy poza fasadę „konferencji w sprawie przyszłości Europy”. Czyżbyśmy oglądali na żywo polityczną „Kronikę zapowiedzianej śmierci”?

Niektórzy mówili, że tak będzie.